Wulkany odpowiedzialne za największe wymieranie na Ziemi

Co było przyczyną największego wymierania w historii Ziemi? Naukowcy nie wiedzieli, co spowodowało, że wyginęło 90 proc. gatunków organizmów morskich i 60 proc. gadów. Teraz podejrzewają, że za tak masową śmierć odpowiedzialne były wulkany.

Wulkany odpowiedzialne za największe wymieranie na Ziemi
Źródło zdjęć: © East News
Adam Bednarek

23.04.2019 | aktual.: 23.04.2019 16:05

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

"Ślady rtęci w skałach potwierdzają, że przyczyną największego wymierania w dziejach Ziemi były procesy wulkaniczne" - pisze serwis "Nauka w Polsce", powołując się na wyniki badań opublikowanych na łamach "Nature Communications".

Wymieranie permskie to największe wymieranie w historii naszej planety. Miało miejsce ok. 245–250 mln lat temu. W tym czasie wymarło blisko 90 proc. gatunków organizmów morskich (m. in. koralowce czteropromienne oraz trylobity), 60 proc. rodzin gadów i płazów i 30 proc. rzędów owadów. Na liście "ofiar" znajdziemy też drzewiaste widłaki, skrzypy i paprocie.

Naukowcy spierali się, co było przyczyną takiego stanu rzeczy. Wśród hipotez wymieniało się dryf kontynentów czy katastrofę kosmiczną. Najnowsze wyniki badań sugerują, że za masowe wymieranie odpowiedzialne wówczas były erupcje wulkanów. Dowodem na to mają być ślady rtęci w skałach z czasów wymierania permskiego, które odnaleźli naukowcy ze Stanów Zjednoczonych i Chin.

Wulkany na swoim koncie mają wiele ofiar. Gdy 75 tys. lat temu wybuchł Toby na Sumatrze, zginęło, według różnych szacunków, od 70 do 90 proc. ówczesnej populacji ludzi na całej naszej planecie. Bardziej optymistyczni badacze uważają, że wybuch przeżyło kilkadziesiąt tysięcy ludzi, umiarkowanie optymistyczni, że przeżyło 15 tys., a najmniej – od trzech do pięciu tysięcy. Na całej Ziemi przeżyła populacja niewielkiej wioski.

Nic dziwnego, że z niepokojem odbierane są kolejne pogłoski sugerujące, że superwulkany się "budzą". Niedawno pojawiły się głosy, że znajdujący się 650 km od granicy z Polską wulkan Laacher See "budzi się do życia". Kiedy po raz ostatni wybuchł prawie 13 tys. lat temu, wyginęła ludność zamieszkująca tereny w jego pobliżu. Europa również odczuła skutki w postaci kilku zimniejszych lat. Eksperci twierdzą, że podobna erupcja nam na razie nie grozi.

Jedno jest za to pewne - prędzej czy później erupcja superwulkanu może nastąpić. Nie wiemy kiedy, ale taki scenariusz nastąpi. Co by się stało, gdyby znowu nastąpiła erupcja Yellowstone? Możliwe konsekwencje w rozmowie z WP Tech przedstawiałprof. dr hab. Jerzy Żaba, kierownik Katedry Geologii Podstawowej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach:

Prognozuje się, że gdyby nastąpił wybuch podobny do tego sprzed 640 tys. lat, zniszczyłby on większość terytorium Stanów Zjednoczonych. Wyrzucone materiały pokryłyby wszystko metrową warstwą w promieniu 500 km. A z powodu emisji ogromnej ilości pyłów, gazów czy tlenku siarki do atmosfery nastąpiłoby czasowe ochłodzenie klimatu. Tlenek siarki stworzyłby cienki welon kwasu siarkowego naokoło planety, odbijający światło słoneczne. Utrzymywałby się przez wiele lat. Szacuje się, że z powodu zmian klimatycznych około pięć miliardów ludzi zmarłoby z głodu. Scenariusz takiego wybuchu można zobaczyć w filmie dokumentalnym "Superwulkan – scenariusz katastrofy". To oczywiście film katastroficzny, ale sporo w nim prawdy naukowej.
Prof. dr hab. Jerzy Żaba

Strach się bać.

wiadomościtechnologia i naukawulkan
Komentarze (49)