Wóz bojowy Azowiec. Odnaleźli go pod ziemią w Mariupolu
W okupowanym przez Rosjan Mariupolu odnaleziono zaginiony prototyp wozu bojowego Azowiec. Śledztwo w sprawie defraudacji środków przeznaczonych na jego opracowanie prowadziła Służba Bezpieczeństwa Ukrainy, jednak prototyp został wykradziony z zakładu producenta i przez lata nie było wiadomo, co się z nim stało.
07.04.2024 | aktual.: 07.04.2024 13:51
Azowiec to prototypowy, ukraiński wóz bojowy. Został zbudowany na kadłubie czołgu T-64, z którego usunięto wieżę z uzbrojeniem. Zaoszczędzoną w ten sposób masę wykorzystano na dopancerzenie pojazdu, na którym znalazły się dodatkowe płyty pancerne, a także pancerz reaktywny Duplet - dwuwarstwowa wersja pancerza Nóż.
Zamiast jednej wieży z armatą, na kadłubie Azowca umieszczono dwa zdalnie sterowane moduły, każdy uzbrojony w armatę GSz-23 kalibru 23 mm, karabin maszynowe PKT kalibru 7,62 mm i dwie wyrzutnie przeciwpancernych pocisków kierowanych Korsar lub Stugna.
Pod względem koncepcji Azowiec wydaje się powielać pomysł, jaki towarzyszył opracowaniu rosyjskiego pojazdu BMPT Terminator.
Zobacz także: Rozpoznasz te myśliwce i bombowce?
Azowiec został opracowany w 2015 roku i – co nie jest niczym szczególnym w przypadku prototypu - trapiło go wiele problemów. Były one związane m.in. z niedoskonałością sensorów, gdzie wykorzystano kamery z domofonów. Jak na swoją masę, nieznacznie przekraczającą 40 ton, pojazd charakteryzował się dobrą ochroną.
Jego pancerz w połączeniu z pancerzem reaktywnym był w stanie zatrzymać nie tylko niektóre przeciwpancerne pociski kierowane, ale także część starszych pocisków wystrzeliwanych z armat czołgowych.
Rosyjski sukces propagandowy
Azowiec w atmosferze skandalu i prowadzonego przeciwko jego konstruktorom śledztwa zaginął przed rosyjskim atakiem – został skradziony z zakładu producenta w Kijowie. Jego odnalezienie było możliwe dzięki pomocy lokalnych mieszkańców Mariupola, którzy wskazali Rosjanom miejsce ukrycia prototypu.
Pojazd jest prawdopodobnie w tak złym stanie, że nie zostanie wykorzystany w walkach. Jego odnalezienie, a zwłaszcza okoliczności ukrycia, stały się jednak wodą na młyn kremlowskiej propagandy, informującej nie tylko o odnalezieniu rzadkiego sprzętu, ale także o okolicznościach, w których został przed laty wykradziony i ukryty.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski