Wielkie wichury. Czy staną się naszą codziennością?

- Będzie wiało u nas przez cały rok. Zmienia się klimat, a Polska będzie teraz krajem latających dachów - ostrzega dr Witold Lenart, klimatolog z Uniwersytetu Warszawskiego. W najbliższych dniach możemy spodziewać się kolejnych wichur.

Wielkie wichury. Czy staną się naszą codziennością?
Źródło zdjęć: © East News | LUKASZ SOLSKI/East News
Karolina Modzelewska

24.02.2020 | aktual.: 25.02.2020 10:02

Niż Julia, który przybył do Polski znad Niemiec, spowodował wiele poważnych strat. W całym kraju straż pożarna musiała interweniować setki razy. Wiatr zrywał dachy i powalał drzewa. Wiele osób wciąż pozostaje bez prądu. Najgorsza sytuacja jest na południu Polski, a synoptycy ostrzegają, że na początku tygodnia również może silnie wiać.

Czy takie zdarzenia będą naszą codziennością, a porywy wiatru do 200 km/godz staną się normą?

Wietrzna Polska

Dr Witold Lenart w rozmowie z WP Tech od razu prostuje: - Prędkość wiatru wyznacza się w m/s, bo wyznaczanie jej w km/godz jest bez sensu. Wiatr ma prędkość chwilową. Nie wieje przez godzinę i nikt go nie mierzy przez godzinę – podkreśla Lenart. Jego zdaniem podawanie prędkości w km/godz jest powszechnym błędem.

Wideo przedstawia kontrowersyjny pomysł naukowców - kanibalizm, jako sposób walki ze zmianami klimatycznymi.

I zaraz potem tłumaczy, że Polska przez długi czas była krajem zacisznym i do tego się przyzwyczailiśmy. Tak samo jak przyzwyczaiły się drzewa i zwierzęta. Nikt nie myślał, że u nas może mocniej wiać - z wyjątkiem szczytów górskich i występujących okresowo burz.

- Średnia prędkość wiatru w naszym kraju to 3,5 m/s. Wiatr powyżej 20 m/s uznaje się za bardzo silny. Największa zanotowana prędkość wiatru w Polsce to prędkość wiatru w trąbie powietrznej w Lublinie w lipcu 1931 roku. Była prędkością katastrofalną, przekroczyła 100 m/s, czyli ponad 360 km/godz. Tylko trąba powietrzna to coś innego. Z taką prędkością wiatru można spotkać się na szczytach Karkonoszy. Jest tak duża, że zmiecie człowieka, może go rozerwać. Nie utrzyma się on nawet na czworaka – podkreśla Lenart.

Skąd takie zmiany w Polsce

Co stoi za silnym wiatrem, który coraz częściej pojawia się w naszym kraju? Klimatolog podkreśla, że winne są przede wszystkim zmiany klimatu.

- Zmienia się klimat, a co za tym idzie, zmienia się cyrkulacja powietrza. Nad Polskę dociera coraz więcej niżów barycznych znad Oceanu Atlantyckiego, które są bardziej aktywne. Mamy więcej energii w atmosferze, a ta energia musi się gdzieś zużyć. Dlatego będziemy doświadczać coraz więcej takich zdarzeń, Polska nie jest już krajem zacisznym – ostrzega i dodaje, że jesteśmy w ogóle nieprzystosowani do większej prędkości wiatru. Nasze budownictwo może wytrzymać prędkość nie większą niż 40 m/s. Dlatego po każdej większej wichurze mierzymy się z ogromnymi stratami.

- Można powiedzieć, że jesteśmy krajem latających dachów. Są one kładzione, zamiast przytwierdzane, bo wiadomo, tak jest taniej. Nie trzymają się na budynkach. Do tego mamy beznadziejny zwyczaj trzymania wszystkiego na zewnątrz, włącznie z pojazdami, które mogą być przez wiatr porywane.

Tendencja jest trwała, a prędkość wiatru w Polsce będzie rosnąć. Lenart podkreśla jednak, że nie będzie wiało 100 m/s: - Nie wywieje nas, istnieje granica prędkości wiatru. Spodziewać się jednak można wzrostu wartości średnich i tych maksymalnych.

Występowanie silnych wiatrów nie ma większego związku z porami roku. Cyrkulacja powietrza przyśpiesza z powodu pojawiających się niżów. Fronty niżowe przechodzą przez cały rok, głównie pod wpływem powietrza atlantyckiego, przemieszczającego się z zachodu na wschód i generującego strefy zwiększonych prędkości wiatrów.

Co się zmieniło i co trzeba zrobić?

Dlaczego Polska przestała być krajem zacisznym, a wiatry przybiera na sile? Lenart uważa, że sami sobie to zafundowaliśmy, głównie za sprawą zmian klimatycznych i niewłaściwego gospodarowania przestrzenią. Przykładem są miasta, które w wyniku złej zabudowy mierzą się ze skutkami silnego wiatru. Pojawiają się tu m.in. zjawiska tunelowe. Do tego dochodzi duże zapylenie.

- Potrzebne są wytyczne, zalecenia, rozporządzenia. Wprowadzenie kontroli, nawet sąsiedzkich, tak jak mamy w przypadku śmieci. W innych krajach, np. w Portugalii, nikt nie zostawia nic na balkonach. U nas każdy bezmyślnie gromadzi tam rzeczy. Trzyma się wszystko na zewnątrz. Trzeba się też zastanowić, czy to nie pora na budowę schronów, piwnic, w których ludzie będą mogli się schronić. Dom zostanie zniszczony, a taka piwnica zostanie – zaznacza klimatolog.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)