Wielki paraliż na lotniskach. Polski ekspert wskazuje przyczyny
Łukasz Pacholski, ekspert magazynu "Lotnictwo Aviation International", odniósł się w rozmowie z WP Tech do ogólnoświatowej awarii technologicznej, która sparaliżowała m.in. ruch na lotniskach. Wyjaśnił, skąd zainteresowanie linii lotniczych komercyjnym oprogramowaniem oraz czy tego typu awarie są groźne dla samolotów będących w powietrzu.
19.07.2024 | aktual.: 19.07.2024 13:10
19 lipca 2024 r. zostanie zapamiętany na długo. O poranku doszło do ogólnoświatowej awarii technologicznej, która wpłynęła na komputery z oprogramowaniem Microsoftu. Zamiast oczekiwanych elementów na ekranach zaczęły pojawiać się "niebieskie ekrany śmierci" (BSOD). Powodem problemów mają być wadliwa aktualizacja amerykańskiej firmy CrowdStrike oraz zakłócenia usługi Azure.
Dlaczego na lotniskach korzysta się z Windows?
Pierwsze rodzące się w tym przypadku pytanie dotyczy oprogramowania, jakie wykorzystywane jest na lotniskach. Łukasz Pacholski zauważa, że coraz częściej można spotkać tam systemy i aplikacje komercyjne, a szczególnie popularne są właśnie rozwiązania Microsoftu.
- Wiadomo, że jeśli chodzi o kwestię systemów informatycznych, chociażby ze względu na koszty, coraz szerzej korzysta się z aplikacji komercyjnych. Właśnie środowisko Windows jest bardzo mocno wykorzystywane - powiedział Łukasz Pacholski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znaczenie mogą mieć również kwestie prawne
Z pojawiających się informacji wynika, że awaria nie wypłynęła na funkcjonowanie Polskich Linii Lotniczych LOT. W porcie lotniczym Poznań-Ławica oraz na lotnisku Kraków-Balice występują jednak kłopoty z systemem odprawiania pasażerów. Ich przedstawiciele potwierdzili, że jest to związane z oprogramowaniem Microsoftu.
Inaczej wygląda sytuacja np. w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsze linie lotnicze (w tym American Airlines, Delta i United) całkowicie zawiesiły loty. Biorąc pod uwagę znane przyczyny awarii, Łukasz Pacholski nie wyklucza, że jest to podyktowane również względami prawnymi.
- Wydaje mi się, że w przypadku wadliwej aktualizacji Amerykanie, którzy lubią dmuchać na zimne, ograniczają loty ze względów bezpieczeństwa do momentu wyjaśnienia kwestii tej aktualizacji i tego, jak bardzo jest wadliwa, jak może zagrozić bezpieczeństwu lotów. W amerykańskim systemie prawnym, w porównaniu do Europy, bardzo mocno rozwinięta jest kwestia pozwów i odszkodowań, niekiedy nawet za drobnostki, które później przechodzą w milionowe odszkodowania w sądach. Być może dlatego jest ten problem tak wyraźny w Stanach Zjednoczonych, a mniej chociażby w polskich liniach lotniczych - mówi ekspert.
Samoloty w powietrzu są w takich sytuacjach bezpieczne
Jednocześnie polski ekspert nie ma wątpliwości, że w tym przypadku nie było zagrożenia dla pasażerów znajdujących w samolotach, które wcześniej wzbiły się w powietrze.
Maszyny te - w przeciwieństwie do części infrastruktury na lotniskach - nie są bowiem uzależnione od usług online. Aktualizacje ich oprogramowania nigdy nie odbywają się podczas lotów, ale zawsze w trakcie przeglądów.
- Wiadomo, że samolot nie jest aż tak bardzo wpięty w sieć. Jeśli jest to kwestia oprogramowania pomocniczego, w stylu oprogramowania służącego do informacji i systemów rezerwacyjnych, to samoloty są poza tymi elementami. Co więcej, w samolotach nie ma czegoś takiego jak aktualizacja na bieżąco online. Aktualizacje oprogramowania w samolotach odbywają się przy okazji okresowych przeglądów - podsumował Łukasz Pacholski.
Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski