Weszli do podziemnej bazy Hezbollahu. Takiego widoku się nie spodziewali

Siły Obronne Izraela (IDF) przejęły tak dużo rosyjskich i irańskich systemów przeciwpancernych należących do Hezbollahu, że na poważnie zaczynają zastanawiać się nad ich wykorzystaniem na swoje potrzeby. Byłaby to bardzo interesująca, ale wcale nie pierwsza podobna sytuacja z historii Izraela, aktualnie jednego z największych sojuszników USA.

Podziemna baza terrorystów w południowym Libanie
Podziemna baza terrorystów w południowym Libanie
Źródło zdjęć: © X, @IDF
Mateusz Tomczak

Niestabilna sytuacja na Bliskim Wchodzie panuje od 7 października 2023 r., kiedy grupy bojowników Hamasu przypuściły duży atak na Izrael. Dzień później w konflikt włączył się również Hezbollah, którego dwie podziemne bazy w Libanie udało się teraz zinfiltrować IDF. W sieci zamieszczono krótki materiał wideo przedstawiający fragmenty przeszukania baz oraz znalezioną tam broń.

Odkrycie w bazach Hezbollahu w Libanie

Według izraelskiego dziennika Israel Hayom tamtejsza armia początkowo planowała pozbyć się zdobytej broni, ale skala zdobyczy okazuje się już teraz tak duża, że plan został zrewidowany. Możliwe, że rosyjska oraz irańska broń przejęta od bojowników Hezbollahu zostanie wykorzystana przez izraelskie oddziały (nowopowstałe).

Z baz w Libanie izraelska armia miała wywieść "dziesiątki ciężarówek", przede wszystkim przeciwpancernych systemów rakietowych oraz dedykowanych im amunicji oraz różne rodzaje karabinów.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Jeden z najcenniejszych łupów, o których można w tym przypadku mówić to ppk z rodziny "Almas", czyli jedna z nowszych tego typu broni produkowanych przez Iran. Powstały na bazie izraelskiego ppk Spike-LR i w bazowej wersji mają zasięg ok. 4 km (w późniejszych został on zwiększony) oraz tandemowe głowice bojowe, dzięki czemu stanowią poważne zagrożenie dla izraelskich pojazdów opancerzonych. Jeśli chodzi o broń z Rosji, to wśród przejętego sprzętu znajdowały się przede wszystkim ppk Kornet o zasięgu ok. 5,5 km.

Na łamach portalu Defence Express zauważono, że wykorzystanie zdobycznej broni przez izraelską armię nie byłoby niczym nowym. Podobne sytuacje miały miejsce już po wojnie sześciodniowej (głównie czołgi T-54/55), a później także po wojnie Jom Kipur (m.in. czołgi T-62). W połowie lat siedemdziesiątych zeszłego wieku zdobyczne czołgi stanowiły ok. 20 proc. floty pancernej IDF, która obecnie opiera się na rodzimych czołgach Merkava (ich powstanie to efekt wniosków z wojny Jom Kipur).

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie