Wartość diamentów jest sztucznie zawyżana. Co z tego? I tak chcesz je mieć

Wartość diamentów jest sztucznie zawyżana. Co z tego? I tak chcesz je mieć

Wartość diamentów jest sztucznie zawyżana. Co z tego? I tak chcesz je mieć
Źródło zdjęć: © Fotolia
Bolesław Breczko
20.07.2018 14:12, aktualizacja: 22.07.2018 14:48

"Diamenty są najlepszym przyjacielem kobiet", śpiewała ikona seksu - Marylin Monroe. To hasło nie pojawiło się przypadkiem. Było częścią kampanii reklamowej. Stała za nią firma, która kontrolowała cale wydobycie tych kamieni na świecie.

Historia rynku diamentów nie jest tak nieskazitelna, jak same kamienie. Agresywna korporacja De Beers, jej stuletni monopol, ustawiania cen, kontrolowania podaży, brutalny marketing. A także szemrane interesy, niszczenie i przejmowanie konkurencji, historia "krwawych diamentów" i wspierania apartheidu.

"Kartel" De Beers kontrolował rynek przez 100 lat!

Popyt na diamenty został sztucznie napompowany przez firmę De Beers na przełomie lat 40. i 50. Jeden z najbardziej znanych sloganów reklamowych na świecie - "diamenty są najlepszym przyjacielem kobiet" - powstał właśnie na ich zlecenie. Tak samo jest w przypadku tradycji obdarowywania kobiet pierścionkiem z diamentem podczas oświadczyn. Wcześniej zwyczaj ten nie istniał. Stworzyła go kampania reklamowa właśnie na zlecenie De Beers. Co tu dużo mówić - była porażająco skuteczna, tradycja stała się międzynarodowa.

Wysoka cena diamentów i przez to ich wartość inwestycyjna, także została stworzona sztucznie. Firma De Beers, będąc monopolistą, mogła bardzo łatwo narzucać i kontrolować ceny - co oczywiście robiła. Ilość diamentów, które trafiały na rynek, była ściśle kontrolowana przez De Beers tak, aby ich cena nie spadła.

"Krwawe diamenty" i wspieranie apartheidu

Światowy koncern często musiał zmagać się z kontrowersjami i tuszować niewygodne albo wręcz nielegalne praktyki. W czasie drugiej wojny światowej został oskarżony o to, że nie dostarczył amerykańskiej gospodarce przemysłowych diamentów - niezbędnych do rozwoju i produkcji sprzętu wojennego. W 1999 roku na De Beers padło podejrzenie, że może handlować "krwawymi diamentami", czyli kamieniami wydobywanymi w strefach konfliktu w afrykańskich krajach. W związku z tym firma przestała całkowicie kupować diamenty z zewnętrznych źródeł.

W Botswanie firma De Beers miała wspólnie z lokalnym rządem brać udział w wypędzaniu rdzennych ludów z ich rodzimych terenów, po odkryciu tam nowych złóż diamentów. Natomiast w czasach apartheidu w Republice Południowej Afryki firma De Beers miała odnosić finansowe korzyści wykorzystując realia kolonializmu.

XXI wiek i koniec monopolu

Monopol De Beers zakończył się jednak na początku XXI wieku, gdy kopalnie w Rosji, Kanadzie i Australii zaczęły działać na własną rękę, rezygnując ze współpracy. W 2018 De Beers ma pod kontrolą już tylko około 30 proc. rynku diamentów.

Na prowadzenie wysunęła się rosyjska firma Alrosa, która wydobywa diamenty w kopalniach na Syberii. Złoża tych kamieni zostały odkryte już w latach 50. ale ówczesny Związek Radziecki zdecydował się sprzedawać swoje kamienie przez kanały firmy De Beers. Umowa została zawarta w 1963 roku i obowiązywała aż do 2009, kiedy to o jej końcu zadecydowały przepisy Unii Europejskiej i decyzja Komisji Europejskiej. Od tego czasu Alrosa sama sprzedaje nieoszlifowane minerały.

Nowe sposoby pozyskiwania diamentów

W XXI wieku zmienił się nie tylko rozkład sił, ale także sposób pozyskiwania diamentów. Chociaż głównym źródłem tych kamieni nadal są kopalnie w Afryce, na Syberii, w Kanadzie i Australii, firmy szukają nowych sposobów ich pozyskiwania. Powodem są stopniowo kończące się złoża.

Jedną z takich nowości jest SS Nujoma, największy i najbardziej zaawansowany technologicznie okręt do wydobywania diamentów z dna oceanu atlantyckiego u wybrzeży Namibii. To dziecko spółki kontrolowanej w jednej połowie przez rząd Namibii, a w drugiej przez... firmę De Beers. Wart 157 mln dolarów okręt jest pierwszym z pięciu podobnych. Namibia zarabia na wydobyciu diamentów 755 mln dolarów rocznie, co stanowi połowę budżetu kraju.

De Beers przyznaje, że nie wszystkie diament są wieczne

Inną technologiczną nowinką, w którą zainwestował niegdysiejszy monopolista, jest produkcja i sprzedaż sztucznych diamentów. Chociaż technologia tworzenia tych kamieni w laboratoriach istnieje już od lat 50. ubiegłego wieku, to firma De Beers nie była do tej pory zainteresowana sprzedażą biżuterii z nimi. Trudno się dziwić, kontrolując 90 proc. wydobycia prawdziwych diamentów wcale nie musiała interesować się sztucznymi.

Tym samym De Beers rezygnują ze sloganu, którym praktycznie stworzyli znany dziś rynek diamentów, jako wartościowych i ekskluzywnych kamieni. Prawdziwe diamenty De Beers, które miały być wieczne i o których Marylin Monroe śpiewała, że są "najlepszym przyjacielem kobiety", zostaną zastąpione diamentami, które "może nie są na zawsze, ale są dobre na teraz" - jak czytamy na oficjalnej stronie De Beers Group. Jest to o tyle ciekawe, że w 2015 roku firma stworzyła markę "Forevermark" i oświadczyła, że chce przywrócić historyczny slogan.

Chiny są głodne

Mimo, że coraz więcej osób zdaje sobie sprawę z tego, że unikalność diamentów i ich wysoka cena są sztucznie podtrzymywane, to popyt na te kamienie stale rośnie. W Chinach, gdzie tradycja oświadczania się pierścionkiem z diamentem nie istniała, coraz więcej kobiet oczekuje takiego podarunku. Ich odsetek wzrósł z 1 do 50 proc. w ciągu zaledwie kilku lat, a same Chiny mają odpowiadać za wzrost światowego popytu na diamenty o 20 proc. w ciągu 10 lat.

Najwidoczniej hasło reklamowe, wymyślone w 1947 roku przez Mary Frances Gerety, jest prawdziwe jak mało które.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)