Walentynki 2019: Chemia miłości. Czy afrodyzjaki i feromony działają?
Walentynki. Lepiej zwabić drugą połówkę magicznymi kroplami czy wykwintną potrawą? Temat afrodyzjaków i feromonów wraca co roku w święto zakochanych. - To nie tak, że ktoś zrobi sobie kolację i zaraz po niej będzie czuł efekty - przestrzega prof. seksuologii Zbigniew Lew-Starowicz w rozmowie z WP Tech.
13.02.2019 | aktual.: 14.02.2019 15:48
Ludzie od wieków chcieli jakoś zwiększyć swój popęd, nie bali się zatem eksperymentować z naprawdę dziwnymi rzeczami. Czego się nie robi dla przyjemności? Współcześnie wiemy jednak jedną, ale bardzo istotną rzecz - afrodyzjaki nie wpływają bezpośrednio na nasze organy, ale wprowadzają nas w określony nastrój i "sugerują" mózgowi, że jesteśmy gotowi na seks.
Afrodyzjaki, które działają
We Włoszech dużą estymą cieszyły się małże. Giacomo Casanova podobno zjadał 50 na śniadanie, by podtrzymać swoją potencję i apetyt na kolejne seksualne podboje. Miał rację - małże są bowiem bogate w cynk. A cynk zapobiega obniżeniu testosteronu i zmniejszeniu ilości nasienia. Sprzyja też wytwarzaniu nowego i reguluje żywotność plemników. Chroni przed zaburzeniami potencji.
Drugim pożywieniem, które warto rozważyć, jest ostra papryka. Wszystko dzięki kapsaicynie, która jest w niej zawarta. To ona odpowiada za ostry smak, a w konsekwencji za potliwość, poczucie ciepła i przyśpieszone tętno - nic dziwnego, że jest używana w sytuacji, kiedy dosłownie chcemy podgrzać atmosferę.
Z drugiej strony współcześnie afrodyzjakiem może stać się właściwie wszystko - od wina po czekoladę. To jak działa i czy zadziała, zależy już od naszych preferencji.
Bez diety nie ma owoców
Ale jednorazowa kolacja z małż nic nie pomoże, jeśli zabraknie konsekwencji. Prof. Zbigniew Lew-Starowicz zwraca uwagę, że afrodyzjaki nie zadziałają od razu.
- To nie tak, że ktoś zrobi sobie kolację i zaraz po niej będzie czuł efekty. Jest cała dietetyka seksualna, są całe zestawy pokarmów, które zawierają odpowiednie mikroelementy, witaminy. Po długim czasie przyjmowania to ma jakieś działania. To musi być wprowadzone jako zasada dietetyczna. Stałe składniki odżywiania, które wprowadza się jako stałą dietę, przez dłuższy okres - wyjaśnia seksuolog.
A skoro dieta, to i potrzebna będzie cierpliwość, a więc na tegoroczne Walentynki już nie zdążymy. - Potrzeba wielu tygodni, żeby to miało jakiekolwiek działanie - dodaje Lew-Starowicz.
Feromony, czyli zapachem w kobietę
Czy magiczna moc feromonów to wizja z pokryciem? Nie do końca. Owszem, feromony istnieją w przyrodzie, ale głównie u owadów i roślin. Wypuszczają je w sytuacji zagrożenia, kiedy trzeba się porozumieć, bądź kiedy trzeba uwieść przedstawiciela swojego gatunku. A ludzie?
Nie ma potwierdzonych badań, że istnieją i działają u nas tak, jak choćby u owadów. To nie znaczy, że naukowcy feromonów nie badają, po prostu nie wyciągnęli dotąd jednoznacznych wniosków. Wiadomo natomiast, że wydzielany przez nas zapach - mieszanka potu i soli mineralnych - charakteryzuje każdego człowieka.
- Wiadomo od lat, że zapach potu partnera może pobudzać do działań erotycznych lub też od nich odrzucać. Jeśli jest to drugie, należy dobrze się zastanowić, czy wybraliśmy właściwego dla siebie kompana - mówi Elżbieta Turek z laboratorium w Centrum Nauki Kopernik. Brakuje za to potwierdzenia skuteczności dla kupnych specyfików, które mają zadziałać na partnera.
- W związku ze skąpą ilością badań na człowieku, osobiście nie wierzę w działanie perfum na bazie feromonów. Poza tym to mieszanka różnych związków wydzielanych przez ciało naszego partnera, swoistych dla niego samego, może nas stymulować erotycznie. Trudno o tak specyficzne mieszanki feromonów dostępne komercyjnie - dodaje Elżbieta Turek.
Brak potwierdzonych badań nie oznacza, że nie istnieją publikacje na ten temat. Po prostu nie dają jednoznacznych wniosków. Najlepiej przebadanym aspektem występowania feromonów u ludzi jest synchronizacja miesiączek osadzonych w więzieniu kobiet. Mają to regulować dwa feromony, ale jakie dokładnie - tego nie wiadomo.
Najlepszym afrodyzjakiem może być to, co nasza partnerka lub partner lubi, feromonem zaś może pozostać nasz "codzienny" zapach. Może to jest przepis na doskonałą miłosną mieszankę.
Afrodyzjaki swoją nazwę zaczerpnęła od Afrodyty - greckiej bogini kwiatów, piękna, miłości, pożądania i płodności. Ale korzystanie z nich nie jest charakterystyczne tylko dla kultury europejskiej. Afrodyzjaki istnieją właściwie pod każdą szerokością geograficzną. Tak naprawdę wiele pokarmów czy napojów może być uznane za afrodyzjaki - wszystko zależy od płci zażywającego i kultury danego kraju.
Z historycznych afrodyzjaków, które działanie współcześnie można włożyć między bajki, można wymienić tak egzotyczne sposoby, jak choćby smarowanie penisa miksturą z serca krokodyla czy zjedznie korzenia mandragory, który ma przypominać żeńskie genitalia. Chińczycy zjadali organy rozrodcze niektórych gatunków zwierząt, a w południowo-wschodniej Azji za afrodyzjak uważano durian – owoc o bardzo intensywnym zapachu i mocno specyficznym smaku. Wiem, bo sprawdziłem i durian w naszej kulturze zdecydowanie nie przyjąłby się jako afrodyzjak.