W tym roku na celowniku hakerów będzie każde urządzenie z dostępem do internetu
Zabezpieczasz swój komputer i smartfon przed cyberprzestępcami? Świetnie. Ale w 2017 roku to może nie wystarczyć. Celem hakerów będzie wszystko, co łączy się z siecią - przewidują eksperci.
Rok 2017 może być rokiem, w którym zagrożenie szyfrujące i wyłudzające okup (tzw. Ransomware) przeniosą się z komputerów i smartfonów na inne urządzenia - twierdzi ekspert z firmy ESET, Stephen Cobb.
Oswoiliśmy się z terminem “ransomware”, czas więc przyzwyczaić się do nazwy “jackware” (jack – ukraść, ware – od software). Cobb przekonuje, że tak będziemy opisywać wszelkie złośliwe oprogramowanie, które zaatakuje dowolne urządzenia podpięte do sieci i będzie domagać się okupu.
Właśnie tak działa ransomware - wgranie złośliwego oprogramowania szyfruje dysk komputera lub smartfona, a użytkownik musi wpłacić hakerom okup, jeżeli chce odzyskać do nich dostęp. Odzyskać w teorii, bo często zdarza się tak, że oszuści pieniądze biorą, ale “kłódki” nie zdejmują.
Według Stephena Cobba w 2017 roku scenariusz, w którym właściciel dopóki nie wpłaci okupu to nie uruchomi samochodu - bo ten padnie ofiarą hakerów lub wgrane zostanie w nim złośliwe oprogramowanie - może się ziścić.
Science-fiction? Nawet jeżeli przykład Cobba jest lekko przesadzony, to rzeczywiście jackware może w tym roku namieszać. Przedmioty tak zwanego “internetu rzeczy” - czyli wszystkie sprzęty łączące się z siecią - zadomawiają się coraz szybciej. Na targach CES pokazano lodówkę podpiętą do sieci czy odkurzacz. Da się nimi sterować za pomocą aplikacji, więc wygoda kusi. Ale trzeba pamiętać, że to szansa dla cyberprzestępców. Albo zapłacisz okup, albo nie odkurzysz mieszkania i będziesz musiał wyrzucić sprzęt do kosza? Takie problemy już w 2017!
Niedawno pisaliśmy o właścicielu inteligentnego telewizora, na którym zainstalowano złośliwe oprogramowanie blokujące oglądanie i żądające okupu. Możemy pocieszać się tym, że była to wina właściciela, bo ściągnął program z podejrzanej strony. Każdy, kto korzysta z oficjalnych źródeł i stamtąd pobiera aplikacje, może spać spokojnie. Nie da się jednak ukryć, że zagrożenie istnieje i warto być tego świadomym - żyjemy w czasach, kiedy cyberprzestępcy mogą uniemożliwić oglądanie telewizji.
A specjaliści z firmy ESET nie mają wątpliwości - jeżeli chodzi o bezpieczeństwo w sieci, to lepiej już było. Teraz będzie tylko gorzej:
- W 2015 roku, liczba nowych wariantów szkodliwego oprogramowania przygotowanego dla platformy Android wynosiła średnio 200 na miesiąc; w ciągu 2016 roku liczba ta wzrosła do 300 nowych wariantów miesięcznie (w przypadku systemu iOS są to 2 zagrożenia miesięcznie). Nie zdziwiłbym się, gdyby ten wzrost utrzymał się w przyszłym roku i średnia liczba wykrytych wariantów zagrożeń dla Androida wyniosłaby 400 – mówi Kamil Sadkowski, analityk zagrożeń z firmy ESET.
A to właśnie często Androida wykorzystują przedmioty internetu rzeczy.
Na szczęście możemy się bronić. Trzeba pamiętać o kilku podstawowych zasadach, o których przypomina ESET: twórz kopię zapasową swoich plików, aktualizuj oprogramowanie, zachowaj czujność podczas korzystania z sieci, aktualizuj program antywirusowy do najnowszej wersji i przede wszystkim zachowaj ostrożność. Nie wolno podawać prywatnych danych na nieznanych portalach i pobierać załączników wysłanych z nieznanych nam adresów.
I pamiętać o tym nie tylko, gdy ściągamy aplikacje na komputer czy smartfona, ale także wtedy, kiedy pobieramy nowy program dla… lodówki.