W komiksie dla uczniów kobieta nie ma pojęcia o technologiach. Niestety ten stereotyp ma się dobrze

W komiksie dla uczniów kobieta nie ma pojęcia o technologiach. Niestety ten stereotyp ma się dobrze

W komiksie dla uczniów kobieta nie ma pojęcia o technologiach. Niestety ten stereotyp ma się dobrze
Źródło zdjęć: © Fotolia | gpointstudio
Adam Bednarek
16.02.2017 14:47, aktualizacja: 16.02.2017 17:09

Kobiety nie znają się na komputerach, za to dla każdego mężczyzny to naturalna wiedza. Jedyne, co robią dziewczyny w sieci, to wydają pieniądze na drogie sukienki. Niesprawiedliwe? Owszem, ale ten szkodliwy stereotyp umacniany jest nawet przez tych, którzy chcą z nim walczyć.

Pod koniec stycznia Fundacja Nowoczesna Polska opublikowała komiks powstały z myślą o gimnazjalistach i uczniach szkół ponadgimnazjalnych. Miał on uświadamiać na temat bezpieczeństwa w sieci. Pomysł dobry, wykonanie - niestety fatalne. Jedna z historii przedstawiała niezdarną blondynkę, która myślała, że jej konto przejęli hakerzy. “Na szczęście” okazało się, że kobieta sama wyczyściła się z oszczędności, kupując bardzo drogie sukienki. Jasne - w końcu co innego mogłaby kupić kobieta?

Razi nie tylko to, że “nieostrożne wydawanie pieniędzy w sieci” zostało pokazane na przykładzie wyjątkowo głupiutkiej (wiadomo) blondynki, która nie ma pojęcia, że jeżeli coś kupuje, to z jej konta znikają pieniądze. Kiedy “bohaterce” konsultantka doradza zainstalowanie antywirusa, biedna dziewczyna rzecz jasna nie wie, jak to zrobić. Na szczęście z pomocą przychodzi mężczyzna.

Wiadomo - kobieta nie wie nic o pieniądzach i nowych technologiach, a dla każdego mężczyzny to banał.

Fundacja Nowoczesna Polska, po krytyce na Facebooku, przyznała się do błędu, komiks usunęła, 14 lutego wrzuciła do sieci nową wersję, w której kobieta o nowych technologiach coś wie.

Niestety problem polega na tym, że nie jest to jednorazowy przypadek. Stereotyp o tym, że kobiety nie mają pojęcia o technologii, ma się bardzo dobrze.

"Rok 2016, konferencja Amazon Web Services w Warszawie. Wychodzi Chief IT Architect LOT Polish Airlines Paweł Westfalewicz. I w pierwszym zdaniu: - Witam Państwa, bo widzę, że pomimo że jest to konferencja techniczna, to są tutaj kobiety" – napisał na Facebooku Filip Tepper, opisując wydarzenie z branżowej konferencji.

LOT oczywiście przeprosił i obiecał, że sprawę z komentatorem wyjaśni. Był to jednak smutny dowód na to, że żarty o kobietach, które nie znają się na technologii, wcale nie są dowcipem opowiadanym w pracy, by dokuczyć koleżance. Skoro sama “góra” wypowiada się w ten sposób, to problem jest poważny.

Serwis Motherboard niedawno zwrócił uwagę na to, że Elon Musk, technologiczny wizjoner, na Twitterze nie obserwuje ani jednej kobiety. Pozostali giganci branży wcale nie są lepsi. The Guardian wyliczył, że Tim Cook, szef Apple’a, śledzi konta 20 mężczyzn i tylko 4 kobiet. Prezes Netfliksa - 44 facetów, 10 kobiet. Założyciel Microsoftu, Bill Gates, 57 mężczyzn i 12 kobiet.

Zgoda, doszukiwanie się tutaj seksizmu może i byłoby nadużyciem, tym bardziej że w firmach tych panów zapewne kobiet nie brakuje. Jednak nawet jeśli uznamy, że kobiety po prostu mniej piszą o technologiach - lub o rzeczach, które gigantów branży ciekawią - to od razu nasuwa się pytanie: dlaczego tak jest? Bo nie mają nic do powiedzenia, czy raczej obawiają się reakcji w stylu “he, he, co ty tam wiesz, jesteś kobietą”?

A najgorsze jest to, że szkodliwy stereotyp umacniają ci, którzy teoretycznie z niesprawiedliwymi łatkami chcą walczyć. Wstęp na konferencję IT w Lizbonie Web Summit był dla kobiet aż 10 razy tańszy niż dla mężczyzn. Kobiety płaciły 85 euro, podczas gdy mężczyźni - 850 euro. Organizatorzy tłumaczyli się, że chcieli wyrównać szanse. Tylko czy “wyrównywanie szans” poprzez drastyczne obniżanie cen, w myśl logiki “kobieta na drogą konferencję IT nie przyjdzie”, nie jest absurdem? Czy nie traktuje się w ten sposób kobiety gorzej, twierdząc, że trzeba dodatkowych zachęt, by przyciągnąć je na takie wydarzenie?

Obraz
© Materiały prasowe

Swego czasu producent Barbie wypuścił zabawki przedstawiające lalki w typowo “męskich” zawodach. I tak firma przygotowała zestawy z kobietą-szpiegiem, kobietą-prezydentem czy kobietą-twórczynią gier. Pomysł sam w sobie był nawet dobry, ale tylko ta ostatnia Barbie ubrana była w spodnie, trampki i niemalże wojskową kurteczkę, podczas gdy reszta śmigała w szpilkach, spódnicach czy sukienkach. Może i kobieta być programistką (zabawne - edytor tekstu, z którego korzystam, uznaje “programistkę” za błąd i każe poprawić na… “programista”), ale co z tego, skoro wygląda jak “chłopczyca”, dopasowując się do męskiego składu? Bo rzeczywiście - w branży gier większość pracowników to mężczyźni, na co tworzące gry kobiety zwracają uwagę. A lalka Barbie-programistka pokazuje, że blondyna w mini w takim zespole byłaby… hm, no właśnie, kim? Ewenementem? Obiektem żartów i drwin? Najwidoczniej, skoro do pracy musi przychodzić w spodniach i trampkach.

Zresztą producent Barbie jedną podobną wpadkę na swoim koncie już miał. W wydanej w 2010 roku książce dla dzieci, “lalka” pracowała w studiu tworzącym gry, ale zajmowała się tam designem. Uznano, że programowanie to męska robota.

O tym, jak kobiety bywają traktowane w świecie technologii, dużo mówią tak zwane “telefony dla kobiet”. Dawniej miały kształt perfum (sic!), dziś producenci podkreślają, że taki sprzęt świetnie nadaje się do selfie. Z drugiej strony mamy “męskie smartfony”, czyli mocne, niezawodne, wytrzymają w każdych warunkach, wyglądają jak narzędzie z budowy. Tak jakby mężczyzna nie chciał telefonu z dobrą przednią kamerką, a kobiecie nie przydałoby się urządzenie, które wytrzymałoby upadek ze sporej wysokości. Cóż, absurd, ale dobrze pokazujący, że przykład idzie z góry. I nic dziwnego, że dla wielu połączenie technologii i kobiet wydaje się dziwne.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (27)