Voyager 1 naprawiony. NASA nie zna prawdziwej przyczyny problemu
Sondy Voyager to najdalej wysłane obiekty stworzone przez człowieka. Znajdują się za heliopauzą, czyli swego rodzaju bąblem otaczającym nasze miejsce zamieszkania w postaci Układu Słonecznego. Innymi słowy, Voyagery znajdują się w przestrzeni międzygwiezdnej, poza oddziaływaniem wiatru słonecznego.
Sondy Voyager 1 i Voyager 2 to niesamowite osiągnięcia ludzkości, lecz wielkie wyzwania mogą się wiązać z problemami. Przykładowo, jakiś czas temu Karol Kołtowski pisał o "wariowaniu" jednej z sond i przesyłaniu niezrozumiałych danych. Usterki zawsze martwią, ale w tym wypadku była to świetna okazja do podkreślenia faktu, że misja trwa znacznie dłużej niż to pierwotnie planowano:
Dziś wracamy do tematu problemów z sondą Voyager 1, ale najpierw przypomnimy jaki to fascynujący projekt. Voyager 1 oraz Voyager 2 zostały wystrzelone w 1977 roku w Cape Canaveral. W zakres ich zaplanowanych zadań wchodziło m.in. zbadanie Jowisza, Saturna, a także ich księżyców.
Mówiąc konkretniej, Voyager 2 wystrzelono 20 sierpnia 1977 roku, natomiast Voyager 1 wystrzelono 5 września 1977 roku. Dlaczego jedynka nie poleciała w kosmos jako pierwsza? To proste, naukowcy zaplanowali ich trasy w taki sposób, żeby Voyager 1 prześcignął wystrzeloną wcześniej sondę Voyager 2. Jakby tego było mało, cała misja została oparta na bardzo korzystnym ustawieniu planet Układu Słonecznego, które występuje tylko raz na 176 lat! Pozwoliło to na niezwykle skuteczne wykorzystanie asyst grawitacyjnych (zwiększanie prędkości przy pomocy grawitacji).
Zgodnie z tym co było napisane wyżej, sondy te przebyły niezwykle długą drogę (23 miliardy km), a aktualnie świat nauki celebruje 45 rocznicę misji. Ma to wpływ na jedną szczególnie interesującą kwestię związaną z komunikacją. Otóż sygnał wysłany do sondy Voyager z Ziemi potrzebuje ponad 20 godzin na to, żeby dolecieć do celu. Gdybyśmy chcieli uzyskać informację zwrotną od naszej sondy, wtedy trzeba poczekać aż upłynie… następne 20 godzin, bo przecież droga powrotna jest tak samo długa.
Uznałem, że ta informacja jest ważnym wstępem do tematu naprawiania jednej z tych bezzałogowych sond kosmicznych. Pokazuje to jak wiele cierpliwości, precyzji i opanowania muszą mieć inżynierowie zajmujący się tematem. Wysłanie sygnału z poleceniem zajmuje ponad 20 godzin, a na informację zwrotną czeka się tyle samo. Ciężko sobie wyobrazić poszukiwania usterek w takich warunkach.
Voyager 1 naprawiony. Prawdziwa przyczyna usterki wciąż niejasna
Kilka miesięcy temu z sondą Voyager 1 wystąpił problem. System kontroli odpowiedzialny za prawidłowe ustawienie anteny w kierunku Ziemi, znany także jako AACS (attitude articulation and control system) wysyłał nieprawdziwe informacje na temat swojego stanu. Jak się potem okazało, było to spowodowane korzystaniem z komputera, który od dłuższego czasu działał niepoprawnie. Innymi słowy, AACS zaczął wysyłać dane telemetryczne za pośrednictwem komputera, który od lat doświadczał nieprawidłowości, o czym wiedzieli wszyscy inżynierowie – komputer był świadomie pomijany w realizowaniu procesów.
Po tym jak naukowcy z NASA ustalili przyczynę problemów, zabrali się za nakazanie systemowi kontroli wykorzystywania tego komputera pokładowego, który działa bez zarzutów. Niewyjaśnioną kwestią pozostaje jedynie fakt, że z jakichś powodów Voyager 1 przerzucił się na wykorzystywanie zepsutego komputera, mimo iż wcześniej sonda tego nie robiła.
W związku z tym specjaliści będą musieli znaleźć prawdziwe źródło problemu i ustalić, który z elementów sondy wydaje błędne polecenie. Co prawda jest to pewnego rodzaju bolączka, ale naukowcy z NASA zapewniają, że sytuacja nie stanowi zagrożenia dla ogólnego funkcjonowania sondy Voyager 1.
Źródło: NASA
Marcin Hołowacz, dziennikarz Wirtualnej Polski