USA. Trump: Bombardujmy huragany bronią atomową. Ekspert: Co za bzdura
Destrukcyjność huraganów wywołuje przerażenie. Jeszcze bardziej przerażające jest jednak to, że nie znamy sposobu na ich powstrzymanie. Prezydent USA uznał, że najlepszą obroną jest atak i zniszczenie postanowił zniszczyć... zniszczeniem. Ale to nie ma prawa zadziałać.
27.08.2019 | aktual.: 28.08.2019 10:36
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump znany jest z ekscentrycznych pomysłów, za którymi nie zawsze stoją logiczne uzasadnienia. Teraz miał dodać do kolekcji kolejny z nich.
Według źródeł portalu "Axios.com", Trump podczas spotkania dotyczącego bezpieczeństwa narodowego miał wielokrotnie sugerować użycie bomb atomowych jako środka do powstrzymania żywiołu nawiedzającego południowo-wschodnie Stany.
- Skoro huragany przemieszczają się od Afryki przez Atlantyk, dlaczego nie zbombardujemy ich bombami atomowymi zanim dotrą do USA? – miał zapytać urzędnika ds. bezpieczeństwa.
Bez komentarza
Portal "Axios" wystosował oficjalne zapytanie w tej sprawie do Białego Domu, ale odmówiono komentarza. Sam Trump za to zdementował tę wiadomość, jak zwykle, na Twitterze.
Nikogo nie zdziwiłoby jednak, gdyby pogłoski o propozycji amerykańskiego prezydenta okazałyby się prawdziwe. Taki sposób rozwiązania sprawy pasuje bowiem do politycznego usposobienia Donalda Trumpa i dobrze komponuje się z jego innymi pomysłami.
I o ile, zakładając prawdziwość doniesień, można w jakiś sposób docenić "kreatywność" prezydenta USA i jego chęć znalezienia rozwiązania, to trzeba przyznać, że pomysł bombardowania huraganów brzmi niedorzecznie. I taki właśnie jest.
Trump nie jest prekursorem
60 lat temu podobne pomysły chodziły po głowie amerykańskiemu meteorologowi Jackowi Reedowi.
Reed wysunął teorię, że materiały wybuchowe mogą zatrzymać huragany, wypychając ciepłe powietrze z oka huraganu i zastępując go zimniejszym. Według niego, były na to dwa sposoby – albo uderzenie drogą powietrzną, albo dostarczenie ładunku wybuchowego do centrum huraganu okrętem podwodnym,
Jednak według National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) takie rozwiązanie nie ma prawa zadziałać. Na szczęście.
Huragany mocniejsze niż bomby
Pierwsza przyczyna tego jest prosta, ale może być dla wielu zaskakująca – jeden w pełni rozwinięty huragan uwalnia tyle samo energii, co eksplozje 10-megatonowej bomby co 20 minut. To ponad 666 razy więcej niż bomba "Little Boy", którą USA zrzuciło na Hiroszimę w 1945 roku.
Żeby zneutralizować huragan, trzeba by bombardować go dwoma tysiącami bomb o mocy "Little Boy" na godzinę.
Co więcej, NOAA twierdzi, że zrzucona na huragan bomba dałaby tylko chwilowy efekt – wysokie ciśnienie spowodowane wybuchem szybko wyszłoby na zewnątrz huraganu, który powróciłby wtedy do swojego stanu niskiego ciśnienia. Fala uderzeniowa bomby rozniosłaby się dalej. A trzeba przypomnieć, że porusza się ona szybciej niż wynosi prędkość dźwięku.
"Leczenie dżumy cholerą"
Jest jeszcze jedna kwestia – radioaktywne odpady. Na ten aspekt potencjalnego pomysłu prezydenta USA zwrócił uwagę ekspert, doktor Jan Olejniczak:
– Bombardowanie huraganów bronią atomową? Trump miał tak powiedzieć? Co za kompletny idiotyzm – stwierdził doktor i szybko dodał:
– Przecież już z samego powodu skażenia obszaru radioaktywnymi odpadami to jest niedorzeczne. Jedynym efektem takiego postępowania byłoby ogromne spotęgowanie szkód, które i tak są wielkie w przypadku huraganów. To jak leczenie dżumy cholerą. Całkowita bzdura.
Czy jesteśmy bezsilni w starciu z pogodą?
Możemy śmiać się z Trumpa, ale musimy zdawać sobie sprawę, że jest to raczej gorzki śmiech. W ostatecznym rozrachunku huragany nadal pozostają nierozwiązanym problemem i przyczyną ogromnych tragedii.
– Na pogodę mamy wpływ tylko w niewielkiej skali. Jesteśmy w stanie, np. poprzez rozpuszczanie pewnych substancji w powietrzu, zmusić chmury do przemieszczenia się i skroplenia w deszczu w innym miejscu. Robią tak, np. Rosjanie, żeby mieć bezchmurne niebo na defiladach w Moskwie - stwierdził dr Olejniczak, emerytowany wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego, obecnie propagator nauki.
Jednak, jak podkreśla ekspert, nasze możliwości wpływania na pogodę są bardzo niewielkie:
- Natomiast sprawienie, żeby spadł deszcz, kiedy on nie chce padać, stanowi już problem. A co dopiero temat zjawisk tak znaczących jak huragany. To duży problem i duży znak zapytania. Nie mamy odpowiedzi na to, jak poradzić sobie z tak znaczącymi i destrukcyjnymi siłami natury.