Ukrainie brakuje amunicji? "Washington Post": kończą się pociski do obrony miast

Amerykański dziennik "Washington Post", powołując się na dwóch ukraińskich urzędników, poinformował: - Ukrainie zaczyna brakować amunicji do tego stopnia, że do końca tego miesiąca zabraknie jej pocisków przeciwlotniczych do obrony miast. W praktyce miałoby to oznaczać ograniczenie aktywności ukraińskich systemów obrony powietrznej. Ekspert: - Trudno wierzyć, że obecnie ich zapas [red. pocisków] spadnie do krytycznego poziomu w ciągu, jak podano, dwóch tygodni.

Ukraińscy żołnierze - zdjęcie ilustracyjne
Ukraińscy żołnierze - zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2023 Anadolu Agency
Karolina Modzelewska

18.03.2024 | aktual.: 18.03.2024 14:55

Ukraińscy urzędnicy mieli przekazać niepokojące doniesienia o amunicji dziennikowi "Washington Post" podczas konferencji dotyczącej bezpieczeństwa. Jak zaznaczyli, kurczące się zapasy amunicji oznaczają, że Ukraińcy, zamiast próbować zestrzelić cztery z pięciu rosyjskich rakiet, jak ma to miejsce obecnie, będą musieli ograniczyć działanie swoich systemów obrony powietrznej w taki sposób, aby próbować zestrzelić jedną na pięć. Ich zdaniem będzie to miało "znaczący wpływ na ukraińskie ośrodki miejskie".

Ukrainie kończą się zapasy amunicji?

Amerykański dziennik przytoczył również słowa wysokiego rangą doradcy prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który oznajmił: "ludzie nie rozumieją, jak zła jest teraz sytuacja na froncie. Morale jest niskie, impet jest niski. Młodzi mężczyźni boją się, że zostaną zmobilizowani tylko po to, by umrzeć z powodu braku broni". Co więcej, uważa on, że w przypadku braku nowej pomocy ze strony Stanów Zjednoczonych - istnieje spore prawdopodobieństwo znacznych rosyjskich zdobyczy terytorialnych do lata.

Szymon Tetera, redaktor naczelny miesięcznika "Lotnictwo", w rozmowie z WP Tech zwraca jednak uwagę: "informacja odnośnie tego, ile pocisków Ukraina posiada, jest objęta klauzulą ściśle tajne specjalnego znaczenia". Jak podkreśla: "nie sądzę, aby dziennikarze Washington Post mieli dostęp do tych danych". Zdaniem eksperta dwaj urzędnicy, na których się powołują dziennikarze, mogą prowadzić swoją grę na pozyskanie dodatkowych zapasów. Zwłaszcza że Ukraina znajduje się pod coraz większą presją związaną z dostawami amunicji i sprzętu wojskowego, a projekt ustawy o amerykańskiej pomocy zagranicznej zakładający wsparcie w wysokości 60 mld dolarów utknął w Kongresie.

W kontekście tego, że ubiegłej zimy siły rosyjskie prowadziły dużo intensywniejsze ataki na miasta i pocisków nie zabrakło, trudno wierzyć, że obecnie ich zapas [red. pocisków] spadnie do krytycznego poziomu w ciągu - jak podano dwóch tygodni.

Szymon Teteraredaktor naczelny miesięcznika "Lotnictwo"

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Według Tetera mało prawdopodobnym jest też to, że amunicja do wszystkich systemów obrony przeciwlotniczej wyczerpuje się w jednakowym tempie. - Zła sytuacja może więc dotyczyć części systemów pochodzenia poradzieckiego, rynek na przeznaczone dla nich pociski został bowiem w znacznym stopniu wydrenowany, a kraje NATO nie produkują przeznaczonych do nich rakiet. Wiadomo, że sytuacja jest zła, zwłaszcza jeśli chodzi o zapasy do systemu 9K37 Buk. Kraje Zachodu dostarczają natomiast amunicję do zestawów obrony przeciwlotniczej własnej produkcji, w tym najnowocześniejszych, których skuteczność jest najwyższa - wyjaśnia.

Wojna w Ukrainie, która zdaniem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga "stała się bitwą na amunicję", obrazuje ogromne potrzeby w tym zakresie. Kijów regularnie apeluje do Zachodu o dostawy pocisków, ale ich zapasy, jak i możliwości produkcji są ograniczone. Jak już informowaliśmy, wyniszczający, konwencjonalny konflikt powoduje jednak, że Kijów zużywa amunicję szybciej, niż państwa Zachodu są w stanie ją wyprodukować. Doskonałym przykładem są pociski artyleryjskie kal. 155 mm. Eksperci Ośrodka Studiów Wschodnich na początku lutego podali, że Ukraina potrzebuje ich ok. 200 tys. miesięcznie.

Dla porównania warto przypomnieć, że europejski komisarz ds. rynku wewnętrznego Thierry Breton podczas swojej styczniowej wizyty w Estonii zapowiedział, że do końca 2024 r. Unia Europejska najprawdopodobniej będzie w stanie wyprodukować ponad 1,3 mln pocisków artyleryjskich, a w 2025 r. moce produkcyjne zostaną znacznie zwiększone. Większość z nich trafi do Ukrainy, ale Europa nie może zostawić swoich magazynów broni pustych.

Serwis Defence One donosi natomiast, że Stany Zjednoczone planują zwiększyć produkcję pocisków artyleryjskich kal. 155 mm z 28 tys. miesięcznie (dane za październik 2023 r.) do 37 tys. w kwietniu 2024 r. i 60 tys. w październiku 2024 r. W analogicznych okresach 2025 r. produkcja ma wynosić kolejno ok. 75 tys. pocisków w kwietniu i 100 tys. pocisków w październiku. Są to jednak prognozy, a problem dotyczy nie tylko pocisków artyleryjskich kal. 155 mm.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie