Ukraińcy znaleźli "słaby" punkt? Ekspert: "Rosja nie jest tak naprawdę gotowa na takie wyzwania"

Ukraińcy znaleźli "słaby" punkt? Ekspert: "Rosja nie jest tak naprawdę gotowa na takie wyzwania"

Ukraińskie drony coraz częściej docierają do Moskwy
Ukraińskie drony coraz częściej docierają do Moskwy
Źródło zdjęć: © Twitter | Serhiy Prytula
Karolina Modzelewska
23.01.2024 13:52

Bezzałogowe statki powietrzne są jednym z ważniejszych narzędzi w rękach Ukraińców, które pozwala na zadawanie bolesnych ciosów Rosjanom, nawet na ich własnym terytorium. Ukraiński ekspert lotniczy Anatolii Khrapchynskyi w rozmowie z WP Tech zwrócił uwagę, że w Ukrainie działa ponad 300 firm, które skupiają się na ich tworzeniu. Są to drony różniące się między sobą napędem, możliwościami przenoszenia ładunków wybuchowych, czy zasięgiem. Niektóre z nich mogą pokonać ponad 1000 km, pozostając praktycznie niewidoczne dla wroga.

Od początku wojny Ukraińcy ujawnili co najmniej kilka nowych modeli bezzałogowców, które mogą spędzać sen z powiek Rosjanom. Bobry, Rubaka, UJ-22 "Airborne", to tylko nieliczne przykłady. Jak przekazał premier Ukrainy Denys Szmyhal, w samym 2023 r. Kijów przeznaczył 1,14 miliarda dolarów na inwestycje w krajową produkcję dronów, co stanowi 10-krotny wzrost w stosunku do poprzedniego roku - zwraca uwagę The Defense Post. Dodatkowe pieniądze zwiększają możliwości produkcyjne i znacznie przyśpieszają rozwój nowych dronów, a te bez wątpienia są potrzebne na froncie, gdzie pełnią rozmaite funkcje - wywiadowcze, obserwacyjne, czy wreszcie bojowe.

W wyniku ograniczenia możliwości użycia zachodniej broni, od początku inwazji na pełną skalę, Ukraina znacząco wzmocniła możliwości produkcji bezzałogowych statków powietrznych. Obecnie większość ukraińskich dronów dostosowana jest do pokonywania różnych odległości, a zmniejszając zużycie paliwa, można zwiększyć ilość przenoszonych przez nie materiałów wybuchowych. Należy zaznaczyć, że obecnie w Ukrainie działa ponad 300 firm zajmujących się produkcją bezzałogowców różnych typów i o różnym napędzie, zasilanych zarówno silnikami elektrycznymi, jak i silnikami turbośmigłowymi, czy odrzutowymi.

Anatolii Khrapchynskyi

Ukraińskie drony działają nie tylko na linii frontu. Coraz częściej zapuszczają się w głąb terytorium Rosji i docierają do Moskwy, czy Petersburga. W ostatnim ze wspomnianych miast, ukraińskie drony w nocy 18 stycznia uderzyły w skład ropy. Atak oficjalnie potwierdziły ukraińskie władze, a Ołeksandr Kamyszyn - minister przemysłu strategicznego przekazał, że w jego trakcie użyto bezzałogowców o zasięgu ok. 1250 km. Zapytaliśmy Khrapchynskyi'ego, dlaczego rosyjska obrona powietrzna nie wykryła dronów z Ukrainy i pozwoliła im pokonać znaczą odległość bez podjęcia jakichkolwiek czynności. Zwłaszcza że to nie pierwsze tego typu zdarzenie w ostatnim czasie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ukraiński ekspert lotniczy wyjaśnił, że nowym wyzwaniem dla całego współczesnego świata (nie tylko Rosji) i współczesnych systemów obrony powietrznej są nisko latające cele, praktycznie niewidoczne dla radarów. Khrapchynskyi zwrócił też uwagę, że bezzałogowe statki powietrzne o niewielkich rozmiarach i małej prędkości są niepozorne, ale mogą spowodować wiele szkód.

- W przeciwieństwie do Ukrainy, której obronę powietrzną wzmacniają grupy mobilne, Rosja nie jest tak naprawdę gotowa na takie wyzwania. Co prawda już widzimy, że na wieżach umieścili systemy obrony powietrznej, próbując wykryć ukraińskie UAV, ale nadal jest to rozwiązanie nieskuteczne - powiedział Khrapchynskyi.

Zdaje się więc, że Ukraińcy znaleźli "słaby" punkt Rosji. Co więcej, ich ataki na terenie wroga mają nie tylko charakter symboliczny, ale też negatywnie wpływają na morale cywilów. Drony Bóbr o zasięgu 1000 km, UJ-22 Airborne o zasięgu 800 km, czy Rubaka o zasięgu 500 km mogą zakłócić ich spokój w najmniej spodziewanym momencie. Tak samo jak ostatnio użyte drony o zasięgu 1250 km. Na razie niewiele wiadomo na temat ich dokładnej specyfikacji, ale niewykluczone, że ukraińskie przedsiębiorstwa pracują na większą liczbą, podobnych modeli.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie