UE/ PE staje w obronie "prawa do internetu"
Kilka tygodni przed wyborami do
Parlamentu Europejskiego eurodeputowani zdecydowanie stanęli w
obronie prawa obywateli do dostępu do internetu, odrzucając w
środę uzgodnioną już z krajami członkowskimi wielką reformę
unijnego prawa telekomunikacyjnego.
07.05.2009 11:41
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poszło o budzące najwięcej kontrowersji zapisy dotyczące odcinania internautów od sieci. Taką karę za pirackie ściąganie filmów i muzyki z internetu przewiduje ustawa, nad którą pracuje obecnie francuski parlament. Decyzję miałby podejmować specjalny urząd.
W ostatniej chwili eurodeputowani przyjęli jednak poprawkę zakazującą odcinania internetu bez wcześniejszego orzeczenia sądu. Stało się tak, choć Francja i inne kraje członkowskie zaakceptowały we wcześniejszych negocjacjach z eurodeputowanymi wersję pakietu telekomunikacyjnego, który nie wymagał wprost wcześniejszej zgody sądu na odcięcie internetu.
Niespodziewane przyjęcie poprawki w głosowaniu plenarnym przekreśla nieformalne porozumienie i oznacza powrót do negocjacji na pakietem jesienią, w nowej kadencji Parlamentu Europejskiego. Paradoksalnie eurodeputowani, pokazując swoją determinację w obronie prawa do internetu, dali teraz więcej czasu francuskiemu parlamentowi na przyjęcie kontrowersyjnej ustawy, chroniącej właścicieli praw autorskich.
Za poprawką głosowała znacząca większość 40. posłów. Lewica, liberałowie i Zieloni uznali za niewystarczające zapisy kompromisu, że dostęp do internetu stanowi jedno z praw podstawowych każdego z obywateli UE i w ten sposób podlega ochronie na mocy Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Według porozumienia, kraje członkowskie miałyby obowiązek poszanowania "podstawowych praw i wolności, zwłaszcza prawa do prywatności, wolności wypowiedzi i dostępu do informacji" obywateli UE.
Te zapisy miały nakreślić ramy ewentualnych restrykcji w dostępie do internetu wprowadzanych w prawie krajowym. Pakiet telekomunikacyjny jako taki nie rozstrzygał bowiem kwestii odcięcia od internetu: kraje członkowskie mogłyby wprowadzać różne przepisy w sprawie zakazanych treści (jak pornografia dziecięca), nielegalnego ściągania plików czy po prostu karania tych internautów, którzy zalegają z opłatami za dostęp.
"Pakiet dyrektyw telekomunikacyjnych nie dotyczy egzekwowania praw autorskich - tłumaczył jeden ze sprawozdawców pakietu, brytyjski konserwatysta Malcolm Harbour. - Nie miał i nie ma nic wspólnego z ograniczaniem korzystania z internetu".
Wynik głosowania w PE odwleka przyjęcie pakietu, który ma zapewnić dalszą integrację sektora telekomunikacyjnego w UE i większą konkurencję na rynku. Przepisy zakładają m.in. większą harmonizację regulacji 27 rynków telekomunikacyjnych UE, a także szereg rozwiązań korzystnych dla konsumentów, w tym prawo do zmiany operatora telefonicznego w jeden dzień z zachowaniem numeru.