Tydzień temu brakowało maseczek ochronnych dla lekarzy, a dziś mamy nosić je wszyscy

Minister zdrowia zapowiedział, że od 16 kwietnia wszyscy będziemy musieli nosić maseczki ochronne, jeśli wyjdziemy z domu. To o tyle zastanawiające, że jeszcze niedawno brakowało maseczek nawet dla lekarzy. Tłumaczymy, co się zmieniło.

Tydzień temu brakowało maseczek ochronnych dla lekarzy, a dziś mamy nosić je wszyscy
Źródło zdjęć: © East News | Marek Berezowski/REPORTER;
Bolesław Breczko

10.04.2020 | aktual.: 10.04.2020 16:48

Informacja o tym, że za tydzień wszyscy będą musieli obowiązkowo nosić maski przebywając na zewnątrz, może wydawać się dziwna w obecnej sytuacji. Szpitale nadal alarmują, że nie mają wystarczająco dużo środków ochronnych dla swojego personelu. W celu szybkiego uzupełnienia braków rząd wynajął nawet największe na świecie samoloty transportowe, które wożą sprzęt z Chin do Polski.

Czym mamy w takim razie zasłaniać nos i usta wychodząc z domu? I dlaczego jeszcze nie tak dawno mówiło się o tym, żeby nie kupować profesjonalnych masek i że ich noszenie nie pomaga? Powodów jest kilka, przyjrzyjmy im się chronologicznie.

Ograniczenie roznoszenia koronawirusa

Gdy epidemia koronawirusa SARS-CoV-2 wybuchła w Chińskim Wuhan na początku roku, szybko stało się jasne, że służba zdrowia będzie potrzebowała ogromnych ilości środków ochronnych. Dlatego, gdy wirus zaczął zbliżać się do Europy i Polski, władze apelowały o niewykupywanie tych środków, żeby nie zabrakło ich dla personelu medycznego.

Dodatkowo na wczesnym etapie epidemii nie było powszechnie wiadome, to co jest wiadome dziś: większość zakażonych osób nie choruje w ogóle albo ma bardzo lekkie objawy. To czyni ich idealnymi nosicielami wirusa, który może dzięki nim łatwo się rozprzestrzeniać. Z tych dwóch powodów noszenie masek przez wszystkich nie było zalecane. Co się zatem zmieniło?

Nie zmieniła się na pewno dostępność odzieży ochronnej w tym półmasek filtracyjnych zgodnych z normą EN149 i klasą FFP2 lub FFP3. Te maski przeznaczone są dla lekarzy i personelu medycznego pracującego bezpośrednio z osobami zakażonymi. Ich produkcję i import kontroluje dziś państwo i ich kupienie przez zwykłego obywatela nadal jest trudne.

Zmieniła się natomiast wiedza o tym, że większość osób zakażonych koronawirusem nie ma objawów, ale może zakażać innych. W tym wypadku lepiej jest ograniczyć możliwość roznoszenia koronawirusa. Właśnie z tego powodu do przepisów o zamknięciu szkół, sklepów, kin, itp. doszedł przepis o noszeniu masek. Ma on ograniczyć możliwość roznoszenia wirusa przez jego nosicieli.

Jaką maskę nosić?

Najlepszą maską, w jaką można się wyposażyć, jest maska medyczna, zwana potocznie chirurgiczną. Ma ona najlepsze właściwości zatrzymywania cząsteczek uwalniających się razem z oddechem osoby noszącej. Te maski są jednak trudne do dostania w sklepach, drogie i nadal pożądane przez szpitale. Dlatego od 16 kwietnia, gdy wejdzie obowiązek zasłaniania twarzy, będzie można to robić chustką, szalikiem lub maską wyprodukowaną w domowych warunkach.

Takie domowe maski będą oczywiście miały mniejszą możliwość zatrzymywania cząsteczek niż maski medyczne, ale zapewnią minimum niezbędnej ochrony.

Obowiązek zasłaniania twarzy od 16 kwietnia może być spowodowany także tym, że rząd przymierza się do stopniowego powrotu do stanu normalnego funkcjonowania obywateli.

– Musimy powoli, w sposób bezpieczny wracać do nowej rzeczywistości, ale musimy zachować środki ostrożności - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski na czwartkowej konferencji prasowej.

Jeśli rząd zniesie część wprowadzonych ograniczeń, a na ulicach i w sklepach pojawi się więcej osób, to trzeba będzie zadbać o to, aby w związku z tym liczba zakażeń koronawirusem nie poszybowała w górę. Właśnie w tym ma pomóc zasłanianie twarzy.

O tym, jakie maski najlepiej chronią przed zakażeniem koronawirusem, a jakie przed jego roznoszeniem, przeczytasz w tym artykule.

Komentarze (709)