Twoje gniazdko nie należy do ciebie. Dostawcy prądu chcą wyłączać domowe sprzęty
Podatek słoneczny i zdalne wyłączanie domowych urządzeń przez elektrownię. Planowane w Australii zmiany to odpowiedź na problemy, związane z masowym użyciem instalacji fotowoltaicznych. Możliwość ingerencji w funkcjonowanie gospodarstw domowych budzi jednak uzasadnione obawy.
15.04.2021 11:51
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Poważnym wyzwaniem dla krajowych systemów energetycznych jest nie sama produkcja "zielonej" energii, ale brak bufora, pozwalającego na jej magazynowanie i używanie w optymalny sposób. Wygląda na to, że Australia nie tylko dostrzegła ten problem, ale zaproponowała radykalne działania, aby go rozwiązać.
Jak podaje serwis GLOBEnergia, Biuro Regulacji Technicznych w Australii Południowej planuje wprowadzenie regulacji, dających mu możliwość zdalnego wyłączania niektórych urządzeń w gospodarstwach domowych. Dotyczy to takich sprzętów jak klimatyzacja, podgrzewacze wody czy ładowarki do samochodów elektrycznych (EV).
Te same regulacje przewidują również możliwość zdalnego, niezależnego od właścicieli, włączania niektórych urządzeń. Ma to na celu zwiększenie elastyczności systemu energetycznego.
Biuro Regulacji Technicznych chce mieć możliwość zdalnego, masowego ograniczenia zużycia energii, albo – w sytuacjach, gdy odbiór nadwyżek będzie utrudniony – równie masowego zwiększenia poboru prądu. Regulator zastrzega przy tym, że takie sytuacje byłyby bardzo rzadkie.
Zobacz także
Z punktu widzenia potrzeb systemu energetycznego opisywane zmiany wydają się dobrym rozwiązaniem. Otwarte pozostaje pytanie, co z użytkownikami?
Planowane zmiany oznaczają, że w praktyce tracą oni kontrolę nad swoim domem, a zwierzchność nad działaniem sprzętów elektrycznych otrzymuje nie ich właściciel, ale dostawca energii.