"To mały krok dla człowieka…" - słynne słowa z Księżyca zostały wypowiedziane z błędem
To mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości – powiedział Neil Armstrong 50 lat temu, po wylądowaniu na powierzchni Księżyca. Zapewne znacie tę historię. Problem w tym, że nie jest w pełni prawdziwa.
Słowa Neila Armstronga przeszły do historii. Nic dziwnego – trudno o lepsze i bardziej obrazowe podsumowanie osiągnięcia, jakim był program Apollo i załogowe lądowanie na Księżycu.
Wbrew obiegowej opinii nie były to jednak pierwsze słowa, jakie astronauta wypowiedział na powierzchni Srebrnego Globu. Do tego – zapewne wielkich emocji i ogromnego poruszenia – można odnieść wrażenie, że Neil Armstrong popełnił w swojej wypowiedzi błąd.
Pierwsze słowa po lądowaniu na Księżycu
Zacznijmy jednak od tego, co astronauci naprawdę powiedzieli po zetknięciu lądownika z powierzchnią Księżyca. Do centrum kontroli misji nadano wówczas komunikat "Orzeł wylądował", odnoszący się do nazwy kodowej lądownika (Eagle – ang. Orzeł). Po wylądowaniu nazwa zmieniała się na Tranquility Base.
Po lądowaniu nastąpiła wielogodzinna wymiana technicznych informacji. Dopiero 6,5 godziny później Neil Armstrong, schodząc na księżycowy grunt, powiedział słynne: "To mały krok dla człowieka, ale wielki dla ludzkości".
Tak przynajmniej brzmi oficjalna transkrypcja, bo na nagraniach słychać coś innego.
Słynne zdanie z błędem
Problem w tym, że w rzeczywistości – w dosłownym tłumaczeniu – słowa Armstronga można zrozumieć jako: "to mały krok dla ludzkości, ale wielki dla ludzkości" ("that’s one small step man, one giant leap for mankind"). Przed słowem "man" brakło "a", przez co zdanie straciło pierwotny sens.
Czyżby najlepszy z najlepszych, opanowany i doskonale wyszkolony astronauta stracił na moment wątek ze wzruszenia? Nic bardziej mylnego. Faktem jest jednak, że na podstawie oryginalnego nagrania można odnieść takie wrażenie.
Co naprawdę powiedział Neil Armstrong
Zapis komunikacji astronautów z misji Apollo 11 z Ziemią wzięli jednak na warsztat specjaliści od przetwarzania dźwięku z australijskiej firmy Control Bionics, odpowiedzialnej za tworzenie narzędzi, pozwalające słyszeć osobom głuchoniemym.
Po dokładnej analizie nagrań udało się im odnaleźć brakującą literę. Neil Armstrong powiedział swoją kwestię bezbłędnie, a dźwięk został "zgubiony" w niskiej jakości transmisji radiowej.
Astronauta nie popełnił więc żadnego błędu. Wbrew wcześniejszym wątpliwościom powiedział dokładnie to, co chciał i miał powiedzieć.