Tinder może zniknąć ze Sklepu Play. Aplikacja łamie regulamin Google'a
Twórcy Tindera, popularnej aplikacji randkowej, wyłamują się przeciw zasadom Google'a. Chcą pominąć prowizję, którą muszą dzielić się z gigantem za "zakupy" dokonywane w apce. W tym celu wprowadzili własny sposób płatności. Ta decyzja może się dla Tindera źle skończyć.
22.07.2019 | aktual.: 22.07.2019 15:47
Google spotyka się z coraz większym niezadowoleniem firm, które zamieszczają swoje aplikacje w sklepie Google Play. Zarówno płatne apki, jak i te darmowe, zarabiające na tzw. mikropłatnościach, muszą oddać prowizję gigantowi z Redmond. Ta kwota to aż 30 proc. tego, co płacimy my. Wysokość opłaty staje się kością niezgody - a oponują nie małe firmy, a twórcy najbardziej dochodowych aplikacji.
Tinder igra z Googlem
Match Inc., właściciele aplikacji Tinder, wprowadzili w niej nowy sposób płatności. Jak informuje Bloomberg, całkowicie omija transakcje przez Sklep Play Google'a. A to jest niezgodne z regulaminem Google'a. Zgodne za to będzie, w takiej sytuacji, usunięcie aplikacji Tinder ze sklepu.
Niektóre firmy radzą sobie z omijaniem płatności przez Sklep Play. Można w nich płacić zarówno przez Google'a, jak i przez aplikację. Tak robi np. Spotify. Mamy możliwość płatności rejestrowanej bezpośrednio przez witrynę aplikacji, ale przez Sklep Play również możemy wykupić abonament. W tym przypadku jednak musimy zakupić kartę z funduszami do sklepu z aplikacjami. Cena jest jednak wyższa o 30 proc., pobierane przez Google'a.
W nowej wersji Tindera również widzimy taką możliwość, jest jednak dobrze ukryta. Domyślnie wszystkie płatności będą szły bezpośrednio do kieszeni Match Inc.
Sprawdziliśmy - w Polsce sposób płatności w Tinderze również uległ zmianie
Z perspektywy Google'a, usunięcie Tindera ze Sklepu Play byłoby jednak kontrowersyjnym ruchem. Bo do upadku randkowej aplikacji na pewno by nie doprowadziło. Podobny scenariusz przechodziła mobilna wersja "Fortnite". Najpopularniejsza gra świata stała się tak rozpoznawalna, że Epic Games, wydawcy, zdecydowali się na radykalny ruch. Żeby pobrać aplikację na Androida, trzeba ściągnąć plik ze strony twórców i włączyć w telefonie możliwość instalowania programów spoza zaufanych źródeł.
Bez wsparcia Google'a znacznie trudniej o nowych odbiorców. Ale zarobki są bajeczne. Analitycy szacowali, że Google mógł stracić na tej sytuacji nawet 50 mln euro w 2018 roku.
Google nie pobiera prowizji we wszystkich aplikacjach
Co ciekawe, niektóre typy aplikacji są uwolnione od prowizji za transakcje dla Google'a. Są wśród nich usługi takie jak przewóz i transport osób, usługi sprzątania, dostawa żywności, bilety lotnicze czy bilety na imprezy. Dlatego ruch twórców Tindera jest absolutnie zrozumiały. Być może pod wpływem "buntu", gigant zmieni typ współpracy z takimi typami aplikacji.