Test - iPod nano "nanochromatic"

Test - iPod nano "nanochromatic"

Test - iPod nano "nanochromatic"
12.01.2009 14:10, aktualizacja: 31.03.2009 15:27

iPod nano w najnowszej odsłonie powraca kształtem do korzeni.
Nie jest już pękata, miniaturowa karykatura iPoda classic. Jest też
pierwszym iPodem, w którym zastosowano ekran o orientacji portretowej.
Niestety, nie jest to 16:9 ale stare 4:3. Na pierwszy rzut oka nowy
iPod nano coś mi przypomina...

iPod nano w najnowszej odsłonie powraca kształtem do korzeni. Nie jest już pękata, miniaturowa karykatura iPoda classic. Jest też pierwszym iPodem, w którym zastosowano ekran o orientacji portretowej. Niestety, nie jest to 16:9 ale stare 4:3. Na pierwszy rzut oka nowy iPod nano coś mi przypomina. Przypomina mi Zune mini, głównie prze ów ekran. Cała reszta jest zupełnie inna.

Obraz
© Zune 8GB vs. iPod nano IV generacji

Po pierwsze – materiały. Obudowa nano IV generacji to obecnie królujące w projektach Apple aluminium i szkło, z minimalną ilością tworzyw sztucznych. Obudowa to ciśnieniowo odlewany profil z aluminium. Utleniany elektrolitycznie i barwiony. Do wyboru mamy aż dziewięć intensywnych kolorów. W przekroju poprzecznym nowy iPod nano przypomina kawałek bardzo zużytego mydła. Łagodne łuki i niewielka grubość. Dzięki łagodnym zaokrągleniom odtwarzacz wydaje się dużo cieńszy. Jednak cała obudowa jest bardzo sztywna. Nie wygina się i nie poddaje się nawet silnemu naciskowi. A co najważniejsze, bardzo dobrze leży w dłoni. Jedyne zastrzeżenie, jakie można mieć do obudowy to dolna i górna krawędź obudowy. Nie jest ostra, ale na rogach przekrój jest na tyle cienki, że może uszkodzić ubranie lub boleśnie skaleczyć jeśli nieszczęśliwie potkniemy się i upadniemy.

Obraz
© iPod nano "nanochromatic" - zobacz galerię (fot. wp.pl / [k-o])

Ekran LCD iPoda chroniony jest hartowanym szkłem. Tafla szkła jest wyprofilowana zgodnie z krzywiznami obudowy. Bardzo ładnie współgra z całością, a spora wielkość wyświetlacza w stosunku do całości nadaje całej konstrukcji lekkości.

nano czwartej generacji to nie tylko zmieniona obudowa. Pojawiły się też nowe gadżety. Pierwszym, najbardziej zauważalnym jest funkcja „Genius”, znana z programu iTunes. Działanie jest podobne. Jeśli użyjemy jej podczas słuchania ulubionego utworu nasz kieszonkowy geniusz skomponuje nam playlistę w oparciu o gatunek, klimat, tempo i oceny utworów. Funkcja posiłkuje się danymi, jakie otrzymuje Genius z iTunes. Genius jest dość inteligentną bestia, przy doborze utworów kieruje się nie tylko informacjami z tagów MP3/AAC takich jak wykonawca, gatunek czy tempo.

Obraz
© Genius z iTunes w akcji (fot. wp.pl)

Genius korzysta także z ocen jakie można nadawać utworom w iTunes. Co więcej, bierze pod uwagę nie tylko naszą bibliotekę utworów. Oprogramowanie iTunes łączy się z centralną bazą, w której zbierane są oceny innych użytkowników iTunes. Genius dobiera do swojej listy utwory które podobały się największej ilości osób mających w swoich zbiorach podobne utwory, jeśli chodzi o wykonawców i gatunek. Nie oznacza to jednak, że jeśli słuchając „Amerika” Rammstein użyjemy Geniusa otrzymamy listę zawierająca same utwory tej grupy. Charakter Geniusa jest bardziej przewrotny, w zestawie który wygenerował dla mnie znalazło się zarówno „Question of Time” Depeche Mode, „The Bitter End” Placebo jaki i „God Save the Queen” Sex Pistols czy „Are? Friends? Electric?” Garego Numana. Ale to pewnie dla tego, że moja biblioteka obejmuje bardzo szerokie spektrum styli i wykonawców ;-)

Genius ma dwie wady – działa sprawnie jedynie gdy posiadamy konto w iTunesStore oraz… zdecydowanie nie radzi sobie z muzyką spoza iTunesStore. Na przykład dla większości polskich wykonawców wyświetla komunika informujący, że nie może stworzyć listy z powodu zbyt małej ilości danych.

Kolejnym bajerem są akcelerometry. Dzięki nim iPod nano „wie” w jakiej pozycji się znajduje. Co pozwala na przykład na banalną zmianę orientacji wyświetlanego obrazu czy też uruchomienie funkcji „Cover Flow” do przeglądania okładek płyt zapisanych w pamięci iPoda. Zabawną opcją wykorzystania czujników przyspieszeń jest włączanie funkcji „shuffle” oraz przeskakiwanie kolejnych utworów po energicznym potrząśnięciu urządzeniem. Podobna opcja dostępna jest od jakiegoś czasu w niektórych telefonach z serii „Walkman” Sony Ericsson. Zmiana utworu wymaga naprawdę energicznego potrząśnięcia iPodem. Nie musimy się obawiać, że urządzenie będzie samoczynnie zmieniać utwory podczas joggingu czy jazdy rowerem po wybojach. Funkcja nie uaktywniła się nawet podczas szaleństw w skateparku. Być może zadziała w samochodzie, jednocześnie z poduszkami powietrznymi ;-)

Obraz
© Maze - akcelerometry w akcji (fot. wp.pl / [k-o])

Swój pazur akcelerometry pokazują dopiero w grach. Firmowo iPod nano ma zainstalowana jedną grę obsługiwaną przez te czujniki – Maze. Polega na kierowaniu małą kulka przez labirynt pełen dziur, w które wirtualna kulka nie powinna wpaść. Typowa zręcznościówka w dość realistycznym wykonaniu. Kulka reaguje na przechylanie iPoda w sposób bardzo zbliżony do naturalnego. Nie mniej nie jest to tak realistyczne jak np. w telefonie LG K990. Tam kulka ma nawet swoją masę. Daje się ją odczuć gdy uderza o bandy. Uaktywnia się wtedy wibrator telefonu, drgając w podobny sposób jak podczas zderzenia z ciężkiej, metalowej kulki z drewnianymi elementami labiryntu.

W związku z nową orientacją ekranu zmianie uległo menu odtwarzacza. To w zasadzie kosmetyka. Okładki płyt, podczas przeglądania listy utworów, przewijają się nie z prawej strony menu lecz pod nim. Zmienił się także ekran odtwarzania. Jest bardzo podobny do tego z Zune Microsoftu.

Obraz
© Ekran odtwarzania - Zune vs. iPod nano

Okładka płyty zajmuje większą część ekranu, a pod nią znajduje się opis utworu – tytuł i wykonawca oraz pasek odtwarzania. Najwyraźniej firmie z Redmond udało się w końcu stworzyć coś, co zainspirowało również projektantów z Cupertino ;-) Do tej pory inspiracje płynęły w przeciwnym kierunku.

Poza akcelerometrami sterowanie iPodem nano nie uległo zmianie. Nadal jest wyposażony w dotykowy „Click Wheel”, jak poprzednia generacja. „Kółko klikane” jest odrobinę mniejsze niż w iPodzie Classic, jednak ni powinno to Stanowic problemu nawet dla osób z dużymi dłońmi.

Jak poprzednia wersja nano, tak i nowy „nanochromatic” prócz odtwarzani muzyki radzi sobie zarówno z filmami jak i zdjęciami. Przy filmach niewielkim problemem może być konieczność konwertowania posiadanej kolekcji „dziweksów” do formatu strawnego dla iPoda – MPEG-4 z kodekiem h.246 i dźwiękiem AAC. Niestety, program iTunes tego nie potrafi. Jednak jest cała masa darmowych programów które w swoich ustawieniach oferują predefiniowaną konfigurację kodeków dla iPoda, choćby doskonały Handbreak który radzi sobie także z niezabezpieczonymi płytami DVD.

Dźwięk jaki wydobywa się z iPoda powinien zadowolić znakomitą większość użytkowników. A po zmianie słuchawek na bardziej wyrafinowane pozwoli cieszyć się doskonałym dźwiękiem zdecydowanej większości. Nie sposób jednak zadowolić zadeklarowanych audiofili, którzy dosłuchają się niedoskonałości nawet przy odtwarzaniu nieskompresowanych plików AIFF. Jednak nie do nich adresowane jest to urządzenie. Dla znakomitej większości będzie to najlepiej grający odtwarzacz jaki posiadają. Dźwięk jest zrównoważony i miły w odbiorze. Nawet przy maksymalnej głośności nie jest męczący. Choć odniosłem wrażenie, że odrobinę uwypuklony został bas. W niektórych nagraniach było go trochę za dużo. Całe szczęście nie jest to dominujące, jednonutowe buczenie. Najprawdopodobniej jest to „tuning”pod oryginalne słuchawki jakie są dostarczane z urządzeniem.

Obraz
© iPod nano "nanochromatic" (fot. wp.pl / [k-o])

Niewielki, 2 calowy ekran doskonale sprawdza się podczas nawigacji po bibliotece utworów. Całkiem ładnie wyglądają na nim zdjęcia. Ekran wydaje się być dużo jaśniejszy i bardziej kontrastowy niż w poprzedniej serii. Jednak oglądanie filmów na nim może być odrobinę uciążliwe. Szczególnie jeśli są to dłuższe dzieła niż minutowe sekwencje z YouTube’a. Wielkość wyświetlacza wymusza pozycje, którą jeden ze znajomych nazwał malowniczo „przyczajony tygrys”. Po 90 minutach trzymania dłoni w odległości 30 centymetrów od twarzy można odczuć dyskomfort. Jednak jest to wada wszystkich odtwarzaczy z takim ekranami.

Zawsze przecież można użyć sprytnego kabelka lub stacji dokującej i podłączyć iPoda pod telewizor. Lub dłuższy film oglądać z przerwami czy też znaleźć jakieś oparcie dla dłoni czy też samego odtwarzacza.

Litowo-polimerowa bateria ukryta w ultracienkiej obudowie iPoda nano, według zapewnień Apple powinna wystarczyć na 24 godziny słuchania muzyki lub do 4 godzin oglądania filmów. Według moich testów czas podany przez producenta nie jest przesadzony. Podczas pierwszych zabaw, gdy pożerający energię wyświetlacz pracował przez znaczną część czasu, pierwszy raz ikonie symbolizująca wyczerpanie akumulatora zobaczyłem po około 20 godzinach. Później, w trakcie typowej eksploatacji, słuchając tylko muzyki, odtwarzacz przeżywał nawet 25 godzin i 20 minut bez ładowania. W „cyklu mieszanym” – jeden film ok. 1,5 godziny + muzyka baterię trzeba było ładować nie częściej niż 18 godzin pracy. W moim przypadku oznaczało to jeno ładowanie na tydzień. Przy okazji wymieniałem część biblioteki utworów.

Prócz dziewięciu kolorów iPod nano występuje w dwóch mutacjach różniących się pojemnością wewnętrznej pamięci flash. Pierwsza z nich oddaje do ręki użytkownika 8GB przestrzeni na muzyke, fotografie, filmy, gry, notatki i kalendarze. Druga pozwala na zapisanie do 16GB danych.

Obraz
© Te słuchawki rozpozna prawie każdy... (fot. wp.pl)

Podsumowując –. iPod nano „nanochromatic” jest bardzo przyjemnym odtwarzaczem. Bardzo dobrze leży w dłoni, ze względu na niewielką grubość zmieści się praktycznie w każdej kieszeni nie wypychając jej nieestetycznie. Szeroka gama kolorów pozwala na dobranie modelu najbardziej odpowiadającego naszemu stylowi. Gra niezgorzej niż wygląda, choć bardziej ambitni słuchacze będą musieli zainwestować w słuchawki. Choć te dołączane do odtwarzacza nie należą do najgorszych. Można powiedzieć, że jak na „firmowy” zestaw są nawet całkiem niezłe. Gadżeciarze cenią je także za rozpoznawalność, nie trzeba wyciągać urządzenia z kieszeni by wzbudzić podejrzenie – O! Ma iPoda!

Przyciągająca wzrok kolorem i wzornictwem obudowa
Wysoka jakość materiałów i wykonania
Bardzo dobra jakość dźwięku
Długi czas pracy z baterii
Czytelny w każdych warunkach wyświetlacz

ekran odrobinę za mały, by komfortowo oglądać dłuższe filmy
"genius" nie radzi sobie z niektórymi utworami

iPody nano "nanochromatic" dostępne są w sieci salonów iSource, u reselerów Apple oraz w salonach EMPiK. Za model z 8GB pamięci zapłacimy około 620zł, za model dysponujący 16GB około 800zł.

Obraz
© [k-o]
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)