Tesla miała świadomie sprzedawać samochody z akumulatorami, które mogły się zapalić
Nowe alarmujące zarzuty wobec Tesli mówią, że firma sprzedawała Model S z akumulatorami, o których wiedziała, że mogą się samoczynnie zapalić. Oskarżenia sięgają 2012 roku.
Jak donosi Business Insider, 2012 był rokiem, w którym Tesla szaleńczo spieszyła się z realizacją celów produkcyjnych Modelu S, swojego pierwszego w pełni elektrycznego sedana.
Wtedy miały pojawić się problemy na linii produkcyjnej. System chłodzenia akumulatorów samochodu od czasu do czasu pękał i przeciekał. Coś takiego może spowodować, że czas działania akumulatora będzie krótki, ale może on przez to również nawet eksplodować.
Tesla miała zignorować problem
Business Insider donosi, że według wewnętrznych dokumentów i źródeł, Tesla wiedziała o tych problemach, a pracownicy dzielili się z firmą swoimi obawami dotyczącymi wadliwych części nawet w czasie, gdy pojazdy były sprzedawane.
Portal wyciąga także wniosek, że Tesla prawdopodobnie próbowała ukryć tę wadę, poprzez zabiegi w oprogramowaniu samochodów, które miały ograniczyć zakres, w jakim samochód może podróżować na jednym naładowaniu akumulatora. To działanie nastąpić miało po licznych doniesieniach o samozapaleniach.
Business Insider twierdzi także, że wady można było uniknąć. Tesla zleciła bowiem zewnętrznym testerom sprawdzenie swojego systemu chłodzenia, ale zgodnie z zeznaniami pracowników zignorowała wyniki, kiedy ujawniły one niepokojące wady.