Tajna baza radzieckich okrętów podwodnych - morskie tunele w zboczu góry

Istnieją takie miejsca na świecie, o których istnieniu dowiedzieliśmy się dopiero po zakończeniu zimnej wojny. Starannie ukryte przed okiem samolotów, satelitów, odgrodzone od świata i wścibskich oczu, skrywały w swoich wnętrzach wojskowe tajemnice. Jednym z takich miejsc jest Bałakława - wydrążona w zboczu góry tajna baza radzieckich okrętów podwodnych. Polecenie jej wybudowania wydał sam Józef Stalin. Jaki był główny cel bazy? Przetrwać atak nuklearny, a następnie zadać odwetowy cios USA.

Obraz
Źródło zdjęć: © Dmitry Dzhus / Flickr / CC

Podczas zimnej wojny, groźba wybuchu światowego konfliktu atomowego wisiała na włosku. Zarówno USA, jak i ZSRR uczestniczyły w zaciętym wyścigu zbrojeń, próbując nieustająco zrównoważyć swoje atomowe arsenały. Krążące nad krajami szpiegowskie satelity wojskowe miały - między innymi -wychwytywać wszystkie instalacje, które mogłyby stanowić miejsce rozlokowania głowic jądrowych. To właśnie dlatego oba mocarstwa dużo inwestowały w rozbudowę floty okrętów podwodnych zdolnych do przenoszenia głowić atomowych. Okręty trzeba było jednak gdzieś serwisować, konserwować, ale także ukryć i ochronić na wypadek ataku. Obie strony nie szczędziły na kosztach budowy tajnych baz, dlatego nawet wykucie kanałów dla okrętów podwodnych w skalnym zboczu nie stanowiło problemu. W roku 195. wydano rozkaz znalezienia odpowiedniej lokalizacji i wybudowanie tajnego obiektu.

Wybór padł na krymską Bałakławę. Miała ona wprost idealne położenie geograficzne. Znajdowała się w pobliżu Sewastopola – głównej bazy Floty Czarnomorskiej – a pobliska wąska zatoka, w żaden sposób nie sugerowała, że za nią może istnieć spory kompleks wojskowy. Położenie ułatwiało również obronę bazy, a także chroniło wodne wejście do obiektu przed sztormami. Przystąpiono do prac, które kontynuowano również po śmierci Stalina. W 1957 roku podjęto decyzję, że Bałakława ma zniknąć ze wszystkich map, a sama miejscowość stała się zamkniętym miastem.

Obraz
© (fot. Andrew Butko / Wikimedia /CC)

Wybudowana przez Rosjan baza miała łącznie ponad 1,5 km kanałów o głębokości około 9 metrów i szerokości od 10 do nawet 22 metrów. Pozwało to na swobodne ukrycie od ośmiu do czternastu okrętów podwodnych (w zależności od klasy i rozmiaru jednostki). Wykucie bazy w ścianie, a także wybetonowanie wnętrza miała sprawić, że bez problemu przetrwa ona detonację ładunku nuklearnego o mocy aż 100 kiloton. To dziesięciokrotnie więcej, niż zdetonowana przez amerykanów bomba w Hiroszimie. Nic dziwnego, ściany razem ze skałami mierzyły aż 120 metrów grubości.

Obraz
© (fot. Alexxx Malev / Wikimedia / CC)

Oprócz stacjonowania w bazie okrętów podwodnych 11. Dywizji Okrętów Podwodnych, Bałakława była też magazynem broni jądrowej. Między innymi z tego powodu zachowywano szczególne środki ostrożności. Przykładowo, zapatrzenie do bazy transportowano wyłącznie nocą i tylko drogą wodną. Bazę zaprojektowano jednak tak, aby była maksymalnie samowystarczalna. Schron mógł pomieścić nawet 3000 osób, a infrastruktura i wyposażenie pozwolić przetrwać zgromadzonej obsłudze przez wiele miesięcy po wybuchu nuklearnym. Niektóre publikacje mówią o nawet trzech latach.

Obraz
© (fot. Wikimedia / CC)

Koniec historii bazy łączy się bezpośrednio z upadkiem ZSRR. Bałakława funkcjonowała jako obiekt militarny do początku lat 90-tych ubiegłego wieku. Następnie zaczęto wywozić z niej broń nuklearną oraz tajne wyposażenie. Nic dziwnego, ponieważ w wyniku rozpadu ZSRR Bałakława znalazła się granicach Ukrainy. W przeciwieństwie do wielu innych byłych obiektów militarnych sam obiekt nie został jednak zapomniany i nie niszczeje gdzieś na zapomnianym krańcu świata. Urządzono w niej ogólnie dostępne muzeum. Można w nim zwiedzać pozostałości instalacji, czy przedmioty związane z historią i rozwojem radzieckich i rosyjskich okrętów podwodnych. Jednym z ciekawszych eksponatów są miniaturowe podwodne miny, które miały zatrzymać wrogie ekipy nurków. Jakie będą dalsze losy muzeum i pozostałości po bazie nie wiadomo. Po aneksji Krymu przez Rosję region mierzy się ze znacznie większymi problemami, niż utrzymanie muzeum.

Źródło artykułu: WP Tech

Wybrane dla Ciebie

Dziwna kometa w Układzie Słonecznym. Coś dzieje się z jej kolorami
Dziwna kometa w Układzie Słonecznym. Coś dzieje się z jej kolorami
Czy Putin może wygrać wojnę z Ukrainą? Eksperci nie mają złudzeń
Czy Putin może wygrać wojnę z Ukrainą? Eksperci nie mają złudzeń
Czołg K2PL, czyli docelowa konstrukcja dla Polski. Hyundai Rotem ujawnia szczegóły
Czołg K2PL, czyli docelowa konstrukcja dla Polski. Hyundai Rotem ujawnia szczegóły
USA biorą przykład z Ukrainy. Wydadzą na to pięć miliardów dolarów
USA biorą przykład z Ukrainy. Wydadzą na to pięć miliardów dolarów
Jeszcze lepszy niż Bayraktar. Zbudowali go z Ukraińcami
Jeszcze lepszy niż Bayraktar. Zbudowali go z Ukraińcami
Nowe odkrycie. Z materii otaczającej planetę może powstać księżyc
Nowe odkrycie. Z materii otaczającej planetę może powstać księżyc
Te gryzonie mają własny język. Naukowcy chcą go zrozumieć
Te gryzonie mają własny język. Naukowcy chcą go zrozumieć
Miejsce uwielbiane przez fotografów. Wkrótce wstęp będzie płatny
Miejsce uwielbiane przez fotografów. Wkrótce wstęp będzie płatny
Anomalia grawitacyjna. Co się właściwie stało?
Anomalia grawitacyjna. Co się właściwie stało?
Gorzki lek najlepiej leczy. A dlaczego jest gorzki?
Gorzki lek najlepiej leczy. A dlaczego jest gorzki?
"Niebezpieczna technologia". Rosja testuje nowe drony
"Niebezpieczna technologia". Rosja testuje nowe drony
Laserowa komunikacja w kosmosie. Sygnał dotarł z odległości 350 mln km
Laserowa komunikacja w kosmosie. Sygnał dotarł z odległości 350 mln km