Szukają planetoid bliskich Ziemi. Wciąż nie znamy dziesiątek tysięcy
Mogłoby się wydawać, że w świecie, w którym największe teleskopy zaglądają w najdalsze rejony wszechświata, otoczenie Ziemi znamy już bardzo dobrze. Tymczasem naukowcy poszukujący planetoid, które krążąc wokół Słońca od czasu do czasu zbliżają się do Ziemi, bezustannie odkrywają nowe obiekty.
Pierwszą planetoidą zbliżającą się do Ziemi, jaką poznała ludzkość był Eros, którego odkryto w 1898 r. Początkowo poszukiwania takich obiektów były powolne. Z czasem jednak wraz z rozwojem technologii tempo odkryć przyspieszało. Tysięczny obiekt tego typu odkryto w 2000 r., ponad sto lat po odkryciu Erosa. Do 2016 r. liczba znanych planetoid bliskich Ziemi wzrosła już do 15 tys. Na podwojenie tej liczby trzeba było czekać tylko sześć lat, do 2022 r. Teraz pod koniec 2025 r. liczba znanych planetoid zbliżających się do Ziemi wynosi już 40 tysięcy.
Wychodzi zatem na to, że w ciągu zaledwie trzech lat naukowcom udało się odkryć 10 tys. nowych obiektów tego typu. Tempo odkryć zatem wciąż rośnie i wydaje się nie słabnąć. Każde nowe zgłoszenie wyzwala serię obliczeń: z dostępnych obserwacji wyznacza się orbitę i sprawdza, czy istnieje jakakolwiek, nawet znikoma, szansa zderzenia takiego obiektu z Ziemią w najbliższym stuleciu.
Planetoidy bliskie Ziemi definiuje odległość ich orbit, nie rozmiar. To obiekty, które zbliżają się do orbity naszej planety na ok. 45 mln km – od kilkumetrowych brył po kilkukilometrowe planetoidy. Prawie 2 tys. znanych obiektów ma niezerowe prawdopodobieństwo zderzenia w horyzoncie 100 lat, zwykle znacznie poniżej 1 proc.
Największe, ponadkilometrowe planetoidy, które w razie zderzenia z Ziemią mogłyby wywołać skutki globalne, są relatywnie łatwe do wypatrzenia i – jak oceniają naukowcy – w zdecydowanej większości już zostały wykryte. Z tego też powodu swoją uwagę naukowcy kierują teraz na obiekty o średnicy od 100 do 300 m. Dostrzeżenie takich obiektów jest znacznie większym wyzwaniem, choć uderzenie takiego obiektu w Ziemię mogłoby spowodować poważne szkody regionalne.
Niepokoić może fakt, iż modele wskazują, że jak dotąd zidentyfikowaliśmy jedynie ok. 30 proc. takich obiektów. 70 proc. nadal porusza się w przestrzeni kosmicznej zupełnie przez nas niezauważona. Pytanie o to, czy któryś z tych obiektów znajduje się na kursie kolizyjnym z Ziemią pozostaje otwarte.
Na horyzoncie są jednak nowe narzędzia. Obserwatorium Very C. Rubin w Chile w najbliższych latach odkryje kolejnych kilkadziesiąt tysięcy jeszcze nieznanych planetoid. Skutecznie wspierać je w tym będzie europejski teleskop Flyeye z szerokim polem widzenia.
ESA nie ogranicza się do monitoringu. Misja Hera zmierza do planetoidy Dimorphos, aby zbadać skutki kontrolowanego uderzenia sondy NASA z 2022 r. Dane z Hery mają przełożyć koncepcję odchylania toru lotu planetoid na sprawdzoną technikę obrony planetarnej. Warto tutaj dodać, że według obecnych analiz żadna z 40 tys. znanych planetoid nie stanowi dziś przewidywalnego zagrożenia.