Śmierć gwiazdy zostawiła prawdziwe pobojowisko. Naukowcy są zafascynowani

Każda gwiazda kiedyś umiera. Uczeni z NASA są szczęśliwi, że udało im się zaobserwować szczątki po takim wydarzeniu.

Gwiazda
Gwiazda
Źródło zdjęć: © Pixabay | ipicgr
Marcin Hołowacz

Naukowcy są zafascynowani pobojowiskiem, które udało im się zaobserwować. Mówiąc obrazowo, gwiazdy mogą dawać życie, ale przychodzi taki czas, że są w stanie je odbierać. Wszystko sprowadza się do tego, iż idealny stan równowagi jaki panuje w danym systemie gwiezdnym, po upływie określonego czasu zamieni się w brutalny spektakl zniszczenia.

Śmierć gwiazdy

Nasze Słońce będzie świecić jeszcze przez bardzo długi czas i nie musimy martwić się o wyjątkowo odległe scenariusze, które mogą mieć miejsce za kilka miliardów lat. Mimo tego warto wiedzieć, że w słonecznym jądrze dochodzi do przemiany wodoru w hel. Innymi słowy, generowana przez to energia jest wynikiem procesu określanego mianem fuzji jądrowej. Jak większość znanych nam rzeczy, wszystko musi się kiedyś skończyć i podobnie jest również z paliwem zasilającym gwiazdę.

W chwili gdy fuzja jądrowa zaczyna doświadczać braku swojego paliwa, dochodzi do zaburzenia delikatnej równowagi panującej w gwieździe i nadchodzi czas na jej śmierć. Proces ten może mieć różny przebieg oraz finał, bo wiele zależy między innymi od wielkości gwiazdy. W przypadku Słońca najprawdopodobniej dojdzie do sytuacji, w której wewnętrzna część zacznie się coraz bardziej kurczyć, natomiast zewnętrzne warstwy będą puchnąć. W wyniku tego pobliskie planety zostaną zwyczajnie wchłonięte.

Gdyby się okazało, że Ziemia nie zostanie połknięta przez rosnącego czerwonego olbrzyma, w jakiego przemieni się Słońce (oczywiście to do dopiero za kilka miliardów lat), to niestety samo znajdowanie się w pobliżu czegoś takiego zniszczy powierzchnię świata, jaki dziś znamy. Co ciekawe, później czerwony olbrzym pozbywa się swoich zewnętrznych warstw, a po czasie zostaje po nim już tylko bardzo mały biały karzeł, który będzie jeszcze stygnąć przez wyjątkowo długi czas.

Naukowcy z NASA są podekscytowani faktem, że udało im się zaobserwować pobojowisko będące wynikiem brutalnej śmierci gwiazdy G238-44. Chodzi o coś podobnego do opisanego przed chwilą scenariusza. To dobry moment na wzmiankę o tym, że umierająca gwiazda może doprowadzić do zaburzeń grawitacyjnych w swoim pobliżu. Różne ciała niebieskie mogą być wytrącane ze swoich orbit, a część z nich będzie zwyczajnie rozrywana, co z kolei przyczyni się do powstania dysku materii o zróżnicowanym składzie.

Wspomniany dysk otacza białego karła, który został na takim pobojowisku i w tym konkretnym przypadku, materia opada w kierunku gwiazdy G238-44 – naukowcy porównują to do aktu kanibalizmu. Innymi słowy, gwiazda zniszczyła wszystko wokół, a teraz wchłania szczątki. Uczeni chcą to wykorzystać do lepszego zrozumienia pozasłonecznych układów planetarnych.

Źródło: NASA

Marcin Hołowacz, dziennikarz Wirtualnej Polski

naukakosmosnews
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)