Sapkowski żąda od CD Projekt 60 mln zł za prawa do "Wiedźmina". Ekspert: Ma rację
02.10.2018 11:46, aktual.: 26.02.2019 13:18
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Andrzej Sapkowski uważa, że ponad 10 lat temu dostał od CD Projektu za mało pieniędzy za prawa do "Wiedźmina". Wówczas otrzymał pełną kwotę, ale przez dekadę gra przyniosła miliardowe dochody. Żąda dodatkowych pieniędzy i niewykluczone, że je zdobędzie.
CD Projekt sam poinformował o sprawie w komunikacie giełdowym. Historia relacji Sapkowskiego z tą firmą od lat jest szorstka. Pisarz po raz pierwszy sprzedał prawa do "Wiedźmina" w 1997 roku firmie Metropolis Software za równowartość dzisiejszych 50 tys. zł. Firmę tę przejął CD Projekt. Gdy chciał wydać pierwszego "Wiedźmina", musiał podpisać jeszcze raz umowę z Sapkowskim. Nieznane są jej szczegóły, ale mówi się, że znów nie opiewała ona na wygórowaną kwotę.
Pisarz przyznał w jednym z wywiadów, że "był bardzo głupi, sprzedając prawa do całej marki". Dodał, że firma zaproponowała mu procent od zysków, jednak on sam stwierdził, iż "nie będzie w ogóle zysków i natychmiast chce całą gotówkę". Ta wypowiedź dotyczyła właśnie umowy z CD Projektem.
Sapkowski pisze do CD Projekt
Teraz swą "głupotę" chcę naprawić za pomocą pisma prawników. Żądają oni - jak wynika z pisma - "co najmniej 60 mln zł", czyli ok. 6 proc. od zysków CD Projektu z wykorzystania praw do "Wiedźmina". Pomóc im w tym ma art. 44 ustawy o prawie autorskim, który mówi o "rażącej dysproporcji między wynagrodzeniem twórcy a korzyściami nabywcy autorskich praw majątkowych lub licencjobiorcy". W takiej sytuacji twórca może żądać stosownego podwyższenia wynagrodzenia przez sąd.
Choć domaganie się dodatkowych pieniędzy za umowę sprzed ponad 10 lat może wydać się zaskakujące, to… jest zasadne. Po to właśnie stworzono art. 44 prawa autorskiego. - Nie znam szczegółów umowy między panem Sapkowskim a CD Projekt, niemniej jednak podstawa roszczenia pana Sapkowskiego mieści się w zakresie tego przepisu. Prawdopodobnie faktycznie jest rażąca dysproporcja i nie ma tu żadnego znaczenia, że Andrzej Sapkowski zawierając umowę z CD Projekt nie docenił potencjału produktu. To nie pozbawia go roszczeń - mówi ekspert ds. prawa autorskiego Robert Ratajczak, autor bloga www.prawo-autorskie-blog.pl.
Przypomnijmy: przychody CD Projekt tylko z trzeciej części "Wiedźmina" wyniosły ok. miliarda złotych. Przy takich liczbach tajemnicza niska kwota, za którą Sapkowski sprzedał prawa, może być ledwie promilem.
Za mało czy za dużo
Problem polega jednak na tym, jak wyliczyć wysokość roszczeń. W tej kwestii najważniejsza jest wykładnia umowy i analiza księgowa. - Na podstawie tego sąd określi, ile od zawarcia umowy zarobił CD Projekt, jak te kwoty mają się do uzyskanego przez pana Sapkowskiego wynagrodzenia i jakie pieniądze w związku z tym należą się pisarzowi. CD Projekt z kolei będzie pewnie podnosił argument, że Sapkowski też zarobił dzięki popularności gry "Wiedźmin". Choćby w ten sposób, że na świecie pojawiło się więcej przekładów jego książek - tłumaczy Ratajczak.
Tego typu sprawy to zaledwie promil w sprawach dotyczących praw autorskich. – W większości wypadków twórcy są świadomi, znają rynek, a tym samym znają realną wartość swoją twórczości. A nawet, jeśli nie znają, to korzystają z pomocy prawników. W tym przypadku sądzę, że dojdzie jednak do ugody i pan Sapkowski uzyska jakąś kwotę, choć raczej nie 60 mln zł. CD Projektowi nie jest na rękę konflikt z pisarzem głównie ze względów marketingowych – podsumowuje Ratajczak.
Po porannym komunikacie giełdowym CD Projekt jego akcje spadły o 2,5 proc.
Lubisz zakupy? Zobacz oferty na stronie Empik promocje.