Wielki uczony swej epoki. Ostatnie lata Alexandra von Humboldta
Pruski król Fryderyk Wilhelm IV twierdził, że Alexander von Humboldt był "największym człowiekiem od czasów potopu". Z kolei Karol Darwin nazwał go "największym podróżującym uczonym, jaki kiedykolwiek żył". Oto jak wyglądały ostatnie lata najsłynniejszego naukowca połowy XIX stulecia.
Około 1850 roku trudno było w Europie znaleźć bardziej podziwianego uczonego niż Alexander von Humboldt. Nie ma się zresztą czemu dziwić. W swych pracach wybitny geograf i pionier ekologii nie tylko zupełnie na nowo opisywał on naturę, ale co więcej łączył wiedzę z różnych dziedzin nauki w niezwykłą całość.
Największy uczony połowy XIX wieku
Alexander von Humboldt po mistrzowsku wykorzystywał informacje z zakresu biologii, geografii, geologii czy matematyki. W jego publikacjach znajdowały się również odniesienia do ekonomii, historii, etnografii czy nawet polityki. Autor przełomowego kompendium "Kosmos. Rys fizycznego opisu świata" był bowiem wielkim przeciwnikiem kolonializmu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prace pruskiego naukowca i podróżnika rozchodziły się w ogromnych nakładach, na jego wykładach pojawiały się zaś setki słuchaczy. Jak podkreśla Andrea Wulf w książce pt. Człowiek, który zrozumiał naturę. Nowy świat Alexandra von Humboldta na przełomie lat 40. i 50. XIX wieku Alexander von Humboldt: (…) stał się najsłynniejszym uczonym swojej epoki, nie tylko w Europie, ale też na całym świecie. Jego portret trafił na Wielką Wystawę w Londynie, wisiał też w pałacach bardziej odległych, na przykład u króla Syjamu w Bangkoku. (...) Jego urodziny obchodzono nawet w Hongkongu, a pewien amerykański dziennikarz napisał: "Spytajcie jakiegokolwiek ucznia, kim jest Humboldt, a odpowiedź padnie niezwłocznie".
O sławie uczonego najlepiej świadczy to, że pewnego dnia otrzymał od amerykańskiego sekretarza wojny Johna B. Floyda aż dziewięć map, gdzie zaznaczono "wszystkie miasta, hrabstwa, góry i rzeki" w USA, które otrzymały nazwisko Humboldta. Pojawiały się nawet sugestie, aby Góry Skaliste przemianować na "Andy Humboldta".
Interesował się wszystkim, co nowe
Zainteresowanie naukowcem – co sam podkreślał – bez wątpienia wynikało również z jego niezwykłej żywotności. Urodzony w 1769 roku Humboldt nawet w drugiej połowie lat 50. XIX wieku odznaczał się wyjątkową jasnością umysłu.
Brytyjski geolog Charles Lyell pisał o 87-latku, że był dokładnie taki sam "jak trzydzieści lat temu, całkowicie zorientowany, co dzieje się w różnych działach wiedzy". Alexander von Humboldt żartował co prawda, że stał się "na wpół skamieniałym dziwowiskiem", ale Andrea Wulf stwierdza, że: (…) nadal interesował się wszystkim, co nowe. Przy całej miłości do natury fascynowały go nowinki technologiczne. Wypytywał gości o ich podróże na pokładzie parowców i dziwował się, że podróż z Europy do Bostonu czy Filadelfii trwa tylko dziesięć dni. Kolej, parowce i telegraf "sprawiły, że przestrzeń się skurczyła", oświadczył.
Tak jak Humboldt interesował się otaczającym go światem, tak prasa rozpisywała się o jego stanie zdrowia. W drugiej połowie lat 50. XIX wieku regularnie donoszono, że jest już niemal umierający. Po jednym z takich artykułów pewien anatom z Drezna miał nawet poprosić o czaszkę uczonego, na co sam zainteresowany żartobliwie odpowiedział, że "jeszcze przez jakiś czas będę jej potrzebował, ale później z radością wyświadczę tę przysługę".
Narastające problemy ze zdrowiem
Mimo że umysł Alexandra Humboldta pozostawał w najlepszej formie, to ciało sędziwego uczonego zaczynało odmawiać mu posłuszeństwa. Pierwsza pojawiła się głuchota, pod koniec lutego 1857 roku naukowiec przeszedł też udar. Badający go lekarz uznał, że szanse na wyzdrowienie są nikłe. Jednak wbrew diagnozie po kilku tygodniach stan pacjenta znacznie się poprawił.
Mimo wszystko choroba odcisnęła wyraźne piętno na uczonym. Jego przyjaciele, którzy wrócili z wyprawy w Himalaje, byli zaskoczeni tym jak bardzo się postarzał. Co gorsza zaczęła szwankować mu pamięć.
Alexander von Humboldt nadal jednak starał się pracować oraz odpisywać na tysiące listów, które otrzymywał z całego świata. Nie korzystał przy tym z pomocy sekretarza, ponieważ uważał, że dyktowanie treści listów jest "zbyt formalne i rzeczowe".
Ostatecznie w połowie marca 1859 roku zamieścił w prasie anons, w którym prosił o zaprzestanie nadsyłania dalszej korespondencji, ponieważ z uwagi na jej rozmiary nie mógł już pracować. Jednocześnie zwracał się do "ludzi z dwóch kontynentów, aby przestali sobie zaprzątać" nim głowę.
19 kwietnia udało mu się jeszcze wysłać do wydawcy piąty tom sławnego Kosmosu, ale dwa dni później stan jego zdrowia gwałtownie się pogorszył. Jak czytamy w książce Człowiek, który zrozumiał naturę: Kiedy stan jego zdrowia się nie poprawiał, berlińskie gazety zaczęły publikować codzienny biuletyn: 2 maja pojawiła się informacja, że Humboldt jest bardzo słaby, następnego – że "jest w wysoce wątpliwej" kondycji, potem stan stał się "krytyczny", z gwałtownymi atakami kaszlu i trudnościami z oddychaniem, a 5 maja "słabł dalej". Rano 6 maja 1859 roku ogłoszono, że pacjent opada z sił "z godziny na godzinę". (...) Po południu, o 14.30, Humboldt otworzył oczy po raz ostatni, gdy słońce oświetlało ściany jego sypialni i wypowiedział ostatnie słowa: "Jakże wspaniałe są promienie słoneczne. Jakby wołały Ziemię do Niebios!". Zmarł w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat.
Wstrząs dla całego świata
Andrea Wulf podkreśla, że wiadomość o zgonie wielkiego uczonego "wstrząsnęła całym światem, od europejskich stolic po Stany Zjednoczone, od Panamy i Limy po małe miasteczka w południowej Afryce".
Stolica Prus pogrążyła się w żałobie. Z całej Europy nadchodziły wysyłane za pomocą telegrafu kondolencje. W pogrzebie Alexandra von Humboldta wzięły udział dziesiątki tysięcy Niemców. Karawan z dębową trumną ciągnęły królewskie konie. Biografka Humboldta podkreśla że "był to najwspanialszy pogrzeb osoby prywatnej, jaki kiedykolwiek oglądali mieszkańcy Berlina".
Z uwagi na brak telegraficznego połączenia Europy ze Stanami Zjednoczonymi informacje o zgonie uczonego dotarły za Ocean dopiero w połowie maja. Gazety zaś poinformowały o jego odejściu 19 maja.
Pisano o nim jako "najniezwyklejszym" człowieku, który urodził się do tej pory. W kolejnych latach sława Alexandra von Humboldta zresztą tylko rosła. Zgodnie z tym co podaje autorka książki Człowiek, który zrozumiał naturę: 14 września 1869 roku dziesiątki tysięcy ludzi obchodziło setną rocznicę jego urodzin na całej ziemi – w Nowym Jorku i Berlinie, w Meksyku i Adelajdzie, i w wielu, wielu innych miejscach. (...) Ponad dwadzieścia lat po śmierci Humboldta Darwin nadal nazywał go "największym podróżującym uczonym, jaki kiedykolwiek żył".
Źródło: Wielka Historia, Autor: Rafał Kuzak