Rozbity jacht w Gdańsku. Pytania o bezpieczeństwo Polski

W środę nad ranem przy falochronie Portu Północnego w Gdańsku doszło do groźnego wypadku z udziałem jachtu Milou. Sternik, płynący samotnie z Kołobrzegu, wypadł za burtę około 4 Mm od brzegu.
Fot. LicencjodawcaFot. Licencjodawca

Milou – jacht widmo na kursie do portu

Przez blisko godzinę dryfował w wodzie, zanim został zauważony i podjęty przez załogę pogłębiarki Vox Alexia, a następnie przekazany jednostce ratowniczej Wiatr. Był na szczęście przytomny, przyjaciele żeglarze pisali na forach, że żyje, ale trafił do szpitala z objawami wychłodzenia.

W tym samym czasie jego jacht, pozbawiony sternika, nie zatrzymał się ani nie został przechwycony. Niesiony kursem wszedł prosto na podejście do Portu Północnego i z impetem uderzył w konstrukcję falochronu. Jednostka została poważnie uszkodzona i osiadła na przeszkodzie hydrotechnicznej. Sam fakt, że w bezpośrednim sąsiedztwie strategicznego portu mogło dojść do takiego zdarzenia, unaocznia poważną lukę w systemie nadzoru i reagowania.

Poważna luka w systemie bezpieczeństwa infrastruktury krytycznej

Ten wypadek zakończył się podjęciem z wody sternika, ale otworzył znacznie groźniejsze pytania niż same kwestie żeglarskie. Jak to możliwe, że nikt nie zareagował na czas na jednostkę zmierzającą samotnie ku strategicznemu portowi? Eksperci ostrzegają: identyczny scenariusz mógłby dotyczyć motorówki z autopilotem i wprowadzonymi waypointami. Zamiast płynąć 5 węzłów jak jacht, uderzyłby z prędkością 30 węzłów prosto w baseny portowe, niosąc np. dwie tony ładunku wybuchowego. To nie wizja z filmu sensacyjnego – tak działa każdy nowoczesny chartplotter z autopilotem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

"Sławosz, Sławosz!". Polski astronauta powitany po wylądowaniu w Polsce

Tymczasem dostępne rozwiązania już istnieją. Porty powinny funkcjonować w oparciu o tzw. morskie kręgi bezpieczeństwa – naniesione na mapy nawigacyjne z wymogiem nawiązania łączności, stale monitorowane w dwóch pól sferach nad i podwodnej i aktywnie bronione. Każda jednostka wchodząca w taką strefę powinna być natychmiast klasyfikowana, monitorowana i podejmowana do kontaktu. Brak odpowiedzi powinien uruchamiać reakcję warstwową: szybkie bezzałogowe jednostki przechwytujące, przeciwdywersyjne ruszają z redy, spychają dziób na kurs „w morze”, drony latające prowadzą obserwację wizyjną pokładu i mostka, a w powietrze podrywa się śmigłowiec z zespołem abordażowym Formozy gotowym wejść na pokład.

Szczecińska Barakuda kontra realne zagrożenia

Nie są to czyste teorie. W Szczecinie rozwijany jest polski projekt szybkiego drona pełnomorskiego Barakuda przeznaczonego właśnie do takich zadań. To jednostka, która potrafi przejąć i unieszkodliwić zagrożenie w zależności od strefy ryzyka z uszkodzeniem i zatopieniem wrogiego obiektu włącznie. Na dalszym podejściu potrafi przejąć obiekt, wyhamować go i skierować na wyznaczoną mieliznę, gdzie samoczynnie osiada. W przypadku aktywnego manewrowania może użyć uzbrojenia, unieruchomić napęd i zepchnąć cel na płyciznę w celu dalszego rozpoznania. W sytuacji krytycznej — tuż przed infrastrukturą portową — nie ma już miejsca na półśrodki: jednostka zostaje zniszczona, zanim zdąży uderzyć w cel.

W przypadku prowadzenia akcji poszukiwawczo-ratowniczej polski system bezzałogowy Barakuda zabiera sprzęt SAR i kamerą termowizyjną w asyście bezzałogowych systemów latających, poszukuje rozbitka i udziela mu natychmiastowej pomocy zabierając na pokład po podaniu nawodnych środków ratunkowych.

Projekt Barakuda to nie sam dron – to cały system przygotowany do strategicznego wpięcia w bezpieczeństwo morskie.

To, co wydarzyło się w Gdańsku, nie powinno być traktowane jako zwykły wypadek żeglarski. To ostrzeżenie. Zestawione z incydentem z tego samego dnia w Osinach, gdzie na pole kukurydzy spadł i eksplodował niezidentyfikowany obiekt, ujawnia bolesną prawdę: Polska wciąż nie dysponuje skutecznym nadzorem ani narzędziami do natychmiastowego reagowania.

„Jacht widmo” na polskich wodach – ostrzeżenie, nie przypadek

„Jacht widmo” uderzający w falochron strategicznego portu i bezzałogowy system spadający w głąb naszego kraju, 100 km od granicy, wskazują na tę samą słabość – państwo nie widzi wszystkiego, co dzieje się wokół nas.

Te epizody to sygnały alarmowe, że luka w systemie bezpieczeństwa może zostać wykorzystana w najgorszym możliwym momencie. Nie tylko może – będzie.

Wybrane dla Ciebie
Problemy z rosyjskimi czołgami. Sami Rosjanie narzekają na ich jakość
Problemy z rosyjskimi czołgami. Sami Rosjanie narzekają na ich jakość
Odparowuje wszystko co żywe. Rosjanie zaczęli demontować potężną broń
Odparowuje wszystko co żywe. Rosjanie zaczęli demontować potężną broń
Najstarsze powietrze w historii. Było uwięzione w 6-milionowym lodzie
Najstarsze powietrze w historii. Było uwięzione w 6-milionowym lodzie
Sprawdzono ją w Ukrainie. Polska chce nią zwalczać drony
Sprawdzono ją w Ukrainie. Polska chce nią zwalczać drony
Chiny mają nowy okręt. Rzuca wyzwanie największym mocarstwom
Chiny mają nowy okręt. Rzuca wyzwanie największym mocarstwom
Nie tylko Koreańczycy. Ujawniono, kto jeszcze walczy za Rosję
Nie tylko Koreańczycy. Ujawniono, kto jeszcze walczy za Rosję
Mówią, że są lepsze niż F-35. Będą produkowane w Ukrainie
Mówią, że są lepsze niż F-35. Będą produkowane w Ukrainie
Lotnicze marzenie Ukraińców. Chcą je składać u siebie
Lotnicze marzenie Ukraińców. Chcą je składać u siebie
USA wsparły Polskę w zwalczaniu dronów. Rozstawiły system z Turcji
USA wsparły Polskę w zwalczaniu dronów. Rozstawiły system z Turcji
Polskie satelity ICEYE i PIAST lecą w kosmos. Start planowany na wtorek
Polskie satelity ICEYE i PIAST lecą w kosmos. Start planowany na wtorek
Widziały je tysiące osób. Czym były jasne kule na niebie?
Widziały je tysiące osób. Czym były jasne kule na niebie?
Top Gun. Rewolucja w amerykańskim lotnictwie zaczęła się od porażki
Top Gun. Rewolucja w amerykańskim lotnictwie zaczęła się od porażki