Dylematy włoskich wojsk pancernych. Decyzje, które trzeba podjąć
Ostatnie dwa lub trzy miesiące to dla włoskich wojsk pancernych istna karuzela. Przyjęty dychotomiczny proces wzmocnienia potencjału bojowego przynosi mizerne efekty. Nie najlepiej wygląda stan modernizacji czołgów podstawowych C1/C2 Ariete Co więcej, Rzym bardzo szybko musiał zmierzyć się z zimnym prysznicem w innej sprawie.
10.09.2024 09:15
Od dłuższego czasu zmierzano do pozyskania czołgów Leopard 2A8 od KNDS. Wydawać by się mogło, że był to punkt włoskiego honoru. Z prostej przyczyny: było to jedyne sensowne wyjście, aby w miarę gładko przejść od modernizowanych C3 Ariete do czołgu następnej generacji, który ma powstać w ramach francusko-niemieckiego projektu MGCS. Włosi od dłuższego czasu aspirowali (i pewnie nadal wierzą w odwrócenie złej karty) do dołączenia do MGCS (notabene jeszcze bardziej mglistego niż Leopard 2A8). W czerwcu okazało się, że w przypadku Rzymu droga od dawna najeżona kolcami stała się jeszcze bardziej problematyczna.
Włoskie dylematy
Przez dłuższy czas wydawało się, że Włosi mozolnie krok po kroku, ale dopną swego i dostaną najpierw Leopardy 2A8 a później czerpać będą pożytki z MGCS. Pierwsze skrzypce miał odgrywać koncern Leonardo, który miał windować swoją pozycję dzięki podpisanej w grudniu umowie o współpracy z KNDS w ramach tego drugiego. Jednak wszystko to runęło jak domek z kart. W lipcu jak grom z jasnego nieba spadła informacja o fiasku negocjacji pomiędzy KNDS a Leonardo w sprawie udzielenia licencji na produkcję Leoparda 2A8IT. Informacje przekazane przez prezesa koncernu KNDS Franka Hauna dla Rzymu mocno optującego za współpracą z niemieckim przemysłem obronnym były ogromnym ciosem.
Leopard 2A8IT miał doprowadzić Esercito Italiano do udziału w niemiecko-francuskim programie czołgu podstawowego przyszłości MGCS. Do włoskiego parlamentu skierowano wniosek o sfinansowanie zakupu 132 Leopardów 2A8IT i 140 pojazdów towarzyszących na podwoziu czołgowym. Program uległ jednak zastopowaniu, mimo że KNDS zapowiedział dalsze angażowanie się we wspieranie włoskich wojsk lądowych. Jednocześnie wykluczył możliwość porozumienia w sprawie konfiguracji czołgu, a przez to strategicznego udziału Leonardo w KNDS. Włosi musieli się pogodzić z nieuzyskaniem licencji na lokalną produkcję Leoparda 2A8IT i możliwość udziału włoskich przedsiębiorstw w tworzeniu czołgu, a w szczególności integracji na nich włoskich podzespołów. Takiego formatu włoscy giganci nie chcieli przyjąć.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Grudniowe porozumienie było zachwalane jako kluczowy krok w kierunku dobrze ukierunkowanej integracji europejskiego przemysłu obronnego kontynentu, który stoi w obliczu wojny na granicy i rosnącej konkurencji z zagranicy. Celem miało być stworzenie prawdziwie Europejskiej Grupy Obrony. Jednak jak się okazało później nie wyższe ideały rządziły negocjacjami, ale właśnie chęć maksymalizacji zysku przez obie strony. Naturalnie, że strony nie zdradziły tego, co stało za zerwaniem rozmów.
Najprostszym wyjaśnieniem jest przyjęcie zbyt sztywnej pozycji negocjacyjnej przez obie strony, a w szczególności trudnych warunków wejścia Leonardo. Z pewnością szybkość, która towarzyszyła podjęciu decyzji o pozyskaniu przez Rzym nowych czołgów miała ogromne znaczenie. Włoski przemysł obronny, z którym nie bez powodów należałoby się liczyć prawdopodobnie mógł działać zgodnie z zasadą: dano mi palec, to wezmę całą rękę. Być może żądany stopień udziału w rozwoju czołgu był na nienaturalnie wysokim poziomie, na który KNDS zwyczajnie nie mógł się zgodzić.
Umowa między Rzymem a Berlinem i wzmocnione porozumieniem między francusko-niemieckim konsorcjum KNDS a włoskim gigantem Leonardo miały być dźwignią dla programu wozów bojowych i potencjalnego włączenia się w MGCS. Spektakularny upadek negocjacji przynajmniej na jakiś czas wstrzymał realizację tego drugiego, jeśli nie obu. W krótkiej perspektywie storpedowało również wart 8,2 mld EUR dwufazowy plan pozyskania Leopardów 2A8, który miał sięgnąć 2037.
Projekt pod szyldem C3 Ariete nie ma znamion długowieczności, a Włosi intensywnie myśleli o w miarę bezproblemowym zastąpieniu tych czołgów w służbie. Tym samym wszelkie decyzje należało podejmować niezwłocznie. W miejsce KNDS Rzym poszukiwał innego partnera i uparł się na współpracę z Niemcami. Naturalnym kierunkiem stała się więc współpraca z Rheinmetallem i być może pozyskanie czołgu KF51 Panther. W przeciwnym razie potencjalnym partnerem mógłby być Hyundai Rotem z K2 Black Panther.
Wątpliwości rozwiały się na początku lipca, gdy koncern Leonardo i Rheinmetall podpisały protokół ustaleń w sprawie współpracy przemysłowej w zakresie rozwiązań dla wojsk lądowych, w szczególności programów czołgów podstawowych i wozów bojowych. Drugi z nich może okazać się w miarę bezproblemowy, to z pierwszym będą znacznie większe kłopoty. Zacznijmy od tego, że powstanie spółka joint venture, w które oba podmioty podzielą się udziałami w stosunku 50:50. Siedziba spółki znajdzie się we Włoszech i tam też będzie odbywać się produkcja i integracja systemów bojowych i innych (ogółem 60% prac ma być przeprowadzonych po drugiej stronie Alp).
Wybór Rheinmetalla do współpracy sprawia, że przyszły włoski bwp będzie pewną wariacją KF41 Lynx, który jest w trakcie produkcji i trafił do służby w węgierskich wojskach lądowych. Włosi zapewne będą dążyć do tego, aby zabudować w nim komponenty optoelektroniczne, radiostacje czy systemy walki. Prawdopodobnie będzie to absolutne minimum. O szczegółach jeszcze nic nie wiadomo, ale zapewne poznamy je wkrótce. Pewne jest natomiast to, że wybór Lynxa jako podstawy włoskiego programu gąsienicowych pojazdów bojowych położą kres trwającym rozważaniom Leonardo oraz Iveco Defense Vehicles nad wyborem europejskiego partnera do programu. Oprócz Rheinmetalla brano pod uwagę współprace z KNDS lub BAE Systems.
Włoski czołg podstawowy
Bardziej mgliście wygląda natomiast kwestia powstania włoskiego czołgu podstawowego. Nie chcąc być złośliwym, spółka joint venture Leonardo i Rheinmetalla to jak spotkanie głuchego ze ślepym. Ani jeden z tych podmiotów nie będzie w stanie opracować czołgu podstawowego od podstaw. KF51 Panther to jedynie demonstrator technologii, który może poszczycić się jedynie bywaniem na salonach. Opracowany system wieżowy to nie wszystko, gdyż Rheinmetall nie ma potencjału do produkcji kadłubów czołgów, a dotychczasowe wozy opancerzone powstały dzięki posiadanym zapasom niemieckiej firmy. Podobnego potencjału nie ma też Leonardo.
Włoski czołg – jeżeli w ogóle powstanie – może być jakąś wariacją KF51 lub KF51-U, a może ich wypadkową. Ten drugi otrzymał kilka istotnych zmian, w szczególności z kadłuba usunięto magazyn amunicji i wyposażono pojazd w nową bezzałogową wieżę CUTT (Concept Unmanned Turret). Można w niej osadzić zarówno działa Rh120/L44 i Rh120/L55 kal. 120 mm, jak i Rh130/L52 kal. 130 mm. Z armatą sprzężono km kal. 12,7 mm, a dodatkowym uzbrojeniem jest znajdujący się na stropie zsmu z km kal. 7,62 mm.
Niemcy mogą być otwarci na włoskie sugestie, gdyż KF51 jest na wczesnym etapie rozwoju i Jakkolwiek porozumienie włosko-niemieckie sprzed kilku dni jest światełkiem w tunelu dla Rzymu, na efekty będzie jeszcze trzeba poczekać, być może nawet kilka lat. Rheinemtall, a tym bardziej Leonardo nie mają gotowego wozu, który byłby w najbliższym czasie gotowy do produkcji. Porozumienie nie przybliża Włochów do udziału w programie MGCS.
Natomiast przedstawiany na fali optymizmu argument, że określi ono plan uczestnictwa Włoch w tym programie jest na wyrost. W marcu – pod długich przepychankach – ustalono podział prac w MGCS pomiędzy stronę niemiecką i francuską w stosunku 50:50. Obaj partnerzy nie byli skłonni podejmować współpracę z innymi partnerami i raczej pozostaną niechętni Leonardo, który ma duże aspiracje w zakresie udziału w pracach nad MGCS. Esercito Italiano będą musiały zadowolić się pojazdami rozwijanymi przez Rheinnetalla.