Drony, drony, drony. Chińskie i amerykańskie koncepcje wojny powietrznej

Dron XQ-58A Valkyrie
Dron XQ-58A Valkyrie
Źródło zdjęć: © Licencjodawca | Public Domain

21.03.2024 13:41, aktual.: 24.03.2024 20:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wojna rosyjsko-ukraińska uczyniła z sys­te­mów bezza­ło­gowych stały i stosowany na masową skalę element działań wojennych. Tematem dyżurnym stały się w efekcie rozważania nad wyko­rzys­ta­niem bezza­łogowców w ewen­tualnej konfrontacji między Chinami i Stanami Zjednoczonymi.

Czynnikami odróż­nia­ją­cymi teatr zachodniego Pacyfiku od ukraińskiego są znacznie większe przes­trzenie i działanie w środowisku morskim. W ostatnich dniach po obu stronach oceanu pojawiły się nowe doku­menty na temat wyko­rzys­tania systemów bezza­ło­go­wych do zniwelo­wania, lub zgoła anulowania, domniema­nych przewag przeciwnika.

Collaborative Combat Aircraft

Zacznijmy od opubli­kowanego przez amerykański Mitchell Institute for Aerospace Studies raportu The Need for Collabo­rative Combat Aircraft for Disruptive Air Warfare (Potrzeba współpracujących samolotów bojowych dla przełomowej wojny powietrznej; do pobrania w formacie pdf tutaj). Raport oparto na na rozwa­żaniach teore­tycz­nych, testo­wa­nych w trakcie gry strategicznej przepro­wadzonej w lipcu ubiegłego roku. Pod niezbyt szczęśliwym terminem Collabo­rative Combat Aircraft (CCA) kryje się bezzałogowy lojalny skrzydłowy. Zanim jednak przyjrzymy się koncepcjom autorów raportu, przyjrzyjmy się założeniom, z jakich wyszli.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Pierwszym punktem jest postępująca od końca zimnej wojny atrofia zdolności US Air Force do walki o panowanie w powietrzu. W kampaniach prowadzonych na przestrzeni ostatnich trzech dekad po prostu nie było takiej potrzeby, Stany Zjednoczone z zasady walczyły z przeciwnikiem, który posiadał słabe siły powietrzne albo wcale nimi nie dyspo­nował. Rola lotnictwa ograniczała się do precyzyjnych ataków na kluczową infra­struk­turę i wsparcia wojsk lądowych. W tym też kierunku szedł rozwój samolotów bojowych i przenoszonego przez nie uzbrojenia. Wystarczy wspom­nieć chociażby przed­wczesne zakończenie produkcji F-22.

Panowanie w powietrzu pozostało fundamentem amerykańskiej doktryny, z czego doskonale zdają sobie sprawę Chińczycy. Kiedy więc USA redukowały swoje zdolności na tym polu, Chiny systematycznie je rozbudowywały. Sztan­da­rowym przykładem jest myśliwiec J-20. Do tego trzeba pamiętać o rozwoju J-10 i chińskiej gałęzi rodziny Su-27, pocisków powietrze–powietrze dalekiego zasięgu, samolotów dowodzenia i kontroli czy latających cystern. A to nie wszystko. Wojna rosyjsko-ukraińska potwierdziła znaczenie nowoczesnej obrony przeciw­lot­niczej, a Chiny zainwes­towały niemało środków w systemy lądowe i morskie.

Zdaniem Mitchell Institute w obecnym układzie chińskie lotnictwo i marynarka są w stanie skutecznie uniemożliwić Amerykanom wywalczenie panowania w powietrzu. Rozwiązaniem tego problemu mają oczywiście być być bezzałogowce, zwłaszcza lojalni skrzydłowi załogowych myśliwców. Jak wykazały doświadczenia gry strategicznej przeprowadzonej przez instytut, aby mieć wpływ na sytuację na polu walki, czyli doprowadzić do przeła­mania i stłamszenia chińskiej obrony powietrznej, CCA musi być dostępny w dużej liczbie, a zatem w miarę tani. Wymóg ten autorzy raportu określili jako affordable mass (masa w przystępnej cenie).

Tutaj wyłania się problemu głębia, wiadomo już bowiem, że najbardziej zaawansowani lojalni skrzydłowi zdolni do wykonywania szerokiego wachlarza misji ceną będą niewiele odbiegać od myśliwców piątej generacji. Jak wynika z raportu, aby skutecznie wywalczyć pano­wanie w powietrzu w wojnie z Chinami, USAF będzie potrzebować co najmniej tysiąca CCA.

Rozwiązanie problemu nie jest odkryw­cze. W trakcie gry trzy uczestniczące w niej zespoły stosowały różne bezza­ło­gowce w cenie od 2 milionów do 40 milionów dolarów za sztukę. Najsku­tecz­niej­sza okazała się oczywiście mieszanina różnorodnych dronów, wypełniających odmienne zadania – od rozpoznania i wskazywania celów przez walkę elektroniczną po przenoszenie uzbrojenia i odgrywanie roli wabików osłaniających maszyny załogowe.

Pokrywa się to z koncepcją "Zespołu Rozproszonego" przedstawioną w lipcu 2022 roku przez legendarne Skunk Works. Nie ma w tym nic zaskakującego, nie tylko ze względu na powiązania Mitchell Institute z przemysłem lotniczym. Skunk Works po prostu postawiło sobie bardzo podobne cele. Jednym z głównych badanych scenariuszy było właśnie przełamy­wanie zintegro­wanego systemu obrony powietrznej, jaki budują na przykład Chiny.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Tymczasem w Chinach

W ciągu ostatnich kilkunastu lat Chiny zainwestowały olbrzymie środki w rozwój bezzałogowców. Efektem jest imponująca liczba konstrukcji, często bardzo zaawan­sowanych, i rosnące grono klientów zagranicz­nych. Wśród wojskowych wyksz­tał­ciła się także grupa głośno mówiąca o zmierzchu trady­cyjnych broni i nadejściu ery "lekkich działań wojennych", napędza­nych przez rozwój techniki. Ale tak jak gdzie indziej, naczelne dowództwo i nadzo­rująca siły zbrojne Centralna Komisja Wojskowa są bardzo zachowawcze.

Według obserwacji poczynionych przez Wonjune Hwanga z połud­nio­wo­ko­reań­skiego Uniwersytetu Obrony Narodowej i Emilie Stewart z amerykańskiego China Aerospace Studies Institute w dostępnych materiałach trudno doszukać się oryginalnych chińskich rozwiązań, dużo jest natomiast podążania za trendami wyznaczanymi przez USA. Najszerzej stosowane bezzałogowce rodzin CH i Wing Loong to maszyny predatoro­podobne ze wszyst­kimi tego konsekwencjami dla możliwości operacyjnych i przeżywalności na polu walki. Także w Chinach zadomowiła się koncepcja bezzałogowego lojalnego skrzydłowego i autonomicznego roju. W tym ostatnim przypadku, jak zwraca uwagę Stewart, po początkowym boomie i bombastycznych zapowiedziach panuje od kilku lat dziwna cisza.

Chiny jako jedne z pierwszych zwróciły uwagę na możliwość wykorzystania komercyjnych dronów na polu walki i chętnie stosują je w konflikcie granicznym z Indiami. Skala ich użycia w wojnie rosyjsko-ukraińskiej najwyraźniej jednak zaskoczyła chińskich wojskowych i decydentów – i wymusiła rewizję dotych­czasowych poglądów. Jak podaje dziennik "South China Morning Post", dopiero niedawno Jednostka 78092 ujawniła program poprawy współpracy między ChALW, przemysłem i nauką, mający doprowadzić do większego uwzględniania potrzeb wojska w projektach nowych bezzałogowców. Ujawnione materiały koncentrują się jednak nie na wykorzys­taniu bez­zało­gowców w pełno­skalowym konflikcie, lecz na misjach zagranicznych i lokalnym konflikcie o niskiej inten­sywności, dla którego wyznaczono datę 2035.

Mimo takich ograniczonych ram teore­tycznych, Chińczycy doszli do takich samych wniosków jak wszyscy inni: bezzałogowce, żeby przechylić szalę, muszą być używane w masie, a to oznacza, że muszą być w przystępnej cenie. Po raz kolejny najlepszym rozwią­zaniem okazuje się więc mieszanina kilku różnych typów, od drogich i zaawan­sowanych maszyn o dużych możliwościach po skromniejsze, za to tańsze, których nie żal tracić.

Żeby było jeszcze ciekawiej, chińskie lotnictwo, mimo postępów i niemałych osiągnięć, wcale nie jest przekonane, że może skutecznie rzucić wyzwanie USAF‑owi. Chociaż mało kto mówi o tym głośno. Sposobem na przełamanie amerykańskiej dominacji mają być oczywiście bezzałogowce. Wśród wyma­rzonego sprzętu pojawia się dron w przystępnej cenie, zdolny do działania tak samo­dziel­nie, jak i w roju, a także lotów na małej wysokości poniżej horyzontu radiolokacyjnego przeciwnika. Maszyna ma być wielo­zadaniowa – część zespołu ma wypełniać zadania rozpoznawczo-obserwacyjne i wskazywać cele dla towarzyszy przenoszących uzbrojenie dalekiego zasięgu, reszta ma natomiast oceniać skutki ataku. Zadaniem bezza­łogowców ma być niszczenie stanowisk dowodzenia i zaplecza logistycznego.

Teraz będzie niespodzianka. Opisany w poprzednim akapicie bezzałogowiec ma spełniać wymagania przewidziane dla niskoskalowego konfliktu lokalnego. Trudno jednak uzasadnić użycie takiej zaawan­sowanej maszyny w warunkach walk o niskiej inten­sywności. Dużo lepiej pasuje natomiast do ataku na Tajwan i ewen­tualnej wojny ze Stanami Zjedno­czonymi.

Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora

Źródło artykułu:konflikty.pl
militariachinystany zjadnoczone