Czarne Pantery będą walczyć na Kaukazie? Wiele na to wskazuje

Armeńskie media poinformowały w ostatnim czasie, że Erywań jest zainteresowany pozyskaniem nowego sprzętu obronnego. Zaskakujący jest nie sam fakt doposażenia sił zbrojnych, bo to naturalne dla państwa, które przegrało wojnę z Azerbejdżanem. Większe zaskoczenie może budzić źródło pochodzenia sprzętu pancernego: Korea Południowa.

T-72B na paradzie wojskowej w Erywaniu
T-72B na paradzie wojskowej w Erywaniu
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

Zakrojona na szeroką skalę zbrojna ofensywa przeprowadzona przez Baku w dniach 19–20 września 2023 r. doprowadziła do ostatecznego upadku Republiki Arcach. Armeńskie siły zbrojne zostały przetrzebione i wymagają uzupełnienia, a w dużej części są też przestarzałe i potrzeba świeżego zastrzyku. W czasie działań zbrojnych wojska Azerbejdżanu zniszczyły lub zdobyły 20 pojazdów wojskowych, 40 systemów artyleryjskich, 30 moździerzy, 2 systemy rakietowe i 6 stacji radiolokacyjnych. Nieco odmiennie prezentują te dane autorzy bloga Oryx, twierdząc że wojsko azerbejdżańskie zniszczyło 17 sztuk armeńskiego sprzętu wojskowego o różnym przeznaczeniu, zaś 43 w różnym stanie technicznym padło łupem tamtejszych żołnierzy.

Armenia wzmacnia swoje wojsko

Dlatego też jednym z podstawowych celów obecnego rządu jest wzmocnienie sił zbrojnych, które teraz mają być budowane na bazie sprzętu zachodnioeuropejskiego albo – według najnowszych ustaleń – uzbrojenia z Dalekiej Azji. Takie są wstępne wnioski wrześniowych rozmów ministra obrony Armenii Surena Papikyana z przedstawicielami z Republiki Korei. Szef resortu podążał śladami sekretarza bezpieczeństwa narodowego Armenii, Armena Grigoryana. Nie jest jasne, dlaczego obaj nie pojechali do Seulu razem. Być może Erywań chciał – wysyłając najpierw Grigoryana – przygotować grunt, przedstawiając wstępne oczekiwania.

Armeński minister spotkał się ze swoim odpowiednikiem z Republiki Korei Shin Wonsikiem i szefem tamtejszej dyplomacji Cho Tae-yulem. Według nieoficjalnych informacji dyskutowano nad pomocą Seulu we wzmocnieniu wojsk pancernych, a konkretnie nad transferem czołgów K2 Black Panther na Południowy Kaukaz. Niewiele jednak jesteśmy w stanie powiedzieć o samych rozmowach. Żadna ze stron nie chwaliła się przebiegiem ani efektami. Tym bardziej nie znamy liczby czołgów, którą Armenia chciałaby pozyskać ani ich konfiguracji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jak (czy) technologia wpływa na relacje międzyludzkie? - Historie Jutra napędza PLAY #1

Zakup czołgów ma wpisywać się w jeszcze inny cel Erywania, którym jest desowietyzacja wojsk lądowych, a później również innych rodzajów sił zbrojnych. Jest to efekt rosyjskiego odwrócenia się od sojusznika w rozstrzygającej wojnie o Górski Karabach. Niewątpliwie wpływ na te decyzje ma obecna wojna w Ukrainie będąca antyreklamą uzbrojenia z Moskwy. Proces ten rozpoczęto, wzmacniając artylerię poprzez zakup armatohaubic holowanych ATAGS i samobieżnych TC-20, obu kalibru 155 milimetrów. W przypadku ATAGS sytuacja wygląda tak, że sześć jednostek zakupiono w ramach oceny operacyjnej, a w ostatnich dniach potwierdzono podpisanie umowy na 84 sztuki.

Pozyskanie tych haubic sprawia, że Armenia posiada artylerię o donośności przekraczającej 45 kilometrów przy użyciu amunicji z gazogeneratorem dennym. Jednostki artyleryjskie tego typu mają lufy o długości 52 kalibrów. Erywań może w przyszłości liczyć na pakiet modernizacyjny, który spowoduje zwiększenie tego parametru do 60 km. ATAGS charakteryzuje szybkostrzelność 15 strzałów w ciągu 3 minut.

Armenia zdecydowała, że segment lufowy artylerii będzie budowany w porozumieniu z Paryżem. Podczas Eurosatory 2024 minister obrony Suren Papikyan i minister sił zbrojnych Sébastien Lecornu podpisali umowę, w której myśl do zakaukaskiego państwa trafi 36 kołowych jednostek artyleryjskich CAESAR kal. 155 mm. Wielkim znakiem zapytania pozostaje to, na jaki wariant zdecydowała się Armenia albo na jaki pozwoliły temu państw zasoby budżetowe. Na okolicznościowym zdjęciu ministra obrony Armenii i ministra sił zbrojnych Francji widoczny jest model armatohaubicy w wariancie Mk. I jaki obecnie jest najliczniejszą odmianą CAESAR-a. Może to sugerować, że nabyto tę wersję jako fabrycznie nową lub też pozyskano pojazdy używane pochodzące z zasobów francuskich wojsk lądowych.

Czołgi K2
Czołgi K2© Licencjodawca

Natomiast w przypadku czołgów sprawa wygląda nieco bardziej skomplikowanie. Według Military Balance 2024 armeńskie wojska pancerne mają w uzbrojeniu nieco ponad 100 pojazdów pancernych tej klasy. Sto to T-72 w różnych odmianach. Największą wartość przejawia 30 zmodernizowanych T-72B3 wzór 2016, ale skromna ich liczba jest dla Erywania niesatysfakcjonująca. Wiele starszych egzemplarzy T-72 jest niesprawnych.

Wprawdzie w październiku 2023 r. pojawiły się informacje, że Armenia rozważa ich modernizację z pomocą indyjskiego przemysłu obronnego, ale nadal w tym zakresie brak konkretnych informacji. W uzbrojeniu pozostaje też pięć T-55 i trzy T-54, ale służą one do szkolenia. W ramach ciekawostki należy przypomnieć, że Armeńczycy w kwietniu 2016 r. otrzymali od Moskwy jeden czołg T-90S będący nagrodą za zajęcie drugiego miejsca w biathlonie czołgowym, międzynarodowej rywalizacji załóg pancernych na podmoskiewskim poligonie Ałabino.

Tak więc modernizacja armeńskiej pancerki jest nieodzowna, aby nadążyć za zmieniającymi się realiami pola bitwy. Być może kontakty z południowokoreańskim przemysłem obronnym zaowocują pozyskiwaniem na przykład zmodernizowanych K1A2 (we wrześniu Seul poinformował o zakończeniu ich dostaw) zamiast Czarnych Panter. Z pewnością czas pokaże, która z proponowanych opcji znajdzie zastosowanie. Za pozyskaniem południowokoreańskich czołgów przemawia z pewnością przystosowanie do walki w obszarach górzystych, które stanowią 86 proc. terytorium Armenii.

K2 Black Panther służy jedynie w wojskach pancernych Korei Południowej (225 sztuk) i w Wojsku Polskim (62 sztuki). Spółka Hyundai Rotem prowadziła zaawansowane rozmowy z delegacjami Omanu i Egiptu, ale jak na razie nie widać sukcesów na horyzoncie. Taki osiągnęła w Polsce, która zawarła kontrakt na 180 czołgów. Kolejne 180 stanie się przedmiotem następnej umowy. W tej liczbie zawierać się będzie 120 w wariancie GF i 60 z większym udziałem polskiego przemysłu obronnego. Natomiast w Norwegii Koreańczycy przegrali rywalizację z Leopardem 2A8. Chcą sobie powetować straty w innym europejskim kraju, który zamierza pozyskać czołgi z Dalekiego Wschodu. W rumuńskich mediach pojawiają się informacje, jakoby Bukareszt chciał mieć w uzbrojeniu nawet 500 czołgów. Prawdopodobnie skończy się na mniejszej liczbie.

Czarna Pantera jest uważana za jeden z najdroższych czołgów na świecie, a koszt jednostkowy kształtuje się na poziomie niespełna 9 milionów dolarów. A do tego dochodzą wszelkie koszty logistyczne, które zwiększą wartość zamówienia. Armenia – która do najbogatszych nie należy – chcąc kupić te czołgi, powinna sięgnąć głęboko do kieszeni. Pytań jest wiele, bo skąd brać na to pieniądze, a także czy będzie to rozsądny wydatek? Armenia nie ma własnych funduszy, ale być może będzie mogła skorzystać z amerykańskiego planu pomocy, w tym 250 milionów dolarów niedawno wyasygnowanych przez United States Agency for International Development. Aby łatwiej otrzymać środki z amerykańskiego budżetu Erywań prawdopodobnie podjął decyzję o wysłaniu starego posowieckiego sprzętu wojskowego Siłom Zbrojnym Ukrainy. Czy Czarne Pantery będą jeździć po kaukaskich polach bitewnych? Czas pokaże.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)