Po raz pierwszy zaobserwowano, jak gwiazda pożera planetę. Zapowiedź ostatecznego losu Ziemi
Gdy gwiazda podobna do Słońca zbliża się do kresu swojego żywota, znacznie zwiększa swój rozmiar, pochłaniając planety orbitujące zbyt blisko. Chociaż wcześniejsze obserwacje potwierdziły następstwa tego procesu, astronomowie nigdy dotąd nie byli jego świadkami, aż do teraz.
12.05.2023 | aktual.: 05.06.2023 14:12
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Niestety wiele planet czeka taki koniec. Również i Ziemię. Chociaż akurat my świadkami tego już nie będziemy. Naukowcy na podstawie obserwacji i obliczeń już wcześniej ustalili, że gdy gwieździe kończy się paliwo, rozszerza się pochłaniając każdą materię, także i planety, która znajdzie się na jej drodze. Teraz po raz pierwszy udało się bezpośrednio zaobserwować ten proces.
Wyniki obserwacji ukazały się na łamach pisma "Nature" (DOI: 10.1038/s41586-023-05842-x).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nietypowa eksplozja
Każdej gwieździe w pewnym momencie zaczyna się kończyć paliwo w postaci wodoru. Ten moment to jednocześnie początek jej przemiany. Najpierw zapada się ona w sobie, by następnie zacząć się rozszerzać, stając się nawet milion razy większym olbrzymem. Czerwonym olbrzymem.
I to właśnie na tym etapie swojego życia gwiazda zaczyna pochłaniać najbliższe jej planety. Naukowcy wiedzieli, że coś takiego stale ma miejsce we Wszechświecie, jednakże jak do tej pory nie mieli możliwości i okazji tego bezpośrednio zaobserwować. Znali jedynie stany "przed", jak i "po". Aż do teraz.
Oto bowiem w Gwiazdozbiorze Orła zaobserwowano ostatnio wybuch. Jak się miało okazać dość nietypowy. Ale po kolei. Wybuch ten miał miejsce w pobliżu oddalonej od Ziemi o 12 tys. lat świetlnych gwiazdy. Sprawił on, że miejsce, w którym nastąpił, stało się jakieś 100 razy jaśniejsze. Taki stan utrzymywał się przez około 10 dni, po czym wszystko wróciło do normy. Zazwyczaj tego typu wybuchy w odniesieniu do czerwonych olbrzymów zdarzają się w przypadku układów podwójnych, kiedy jedna z gwiazd zaczyna "kraść" materiał od drugiej.
Dowody pośrednie, ale niezwykle silne
Jednakże w tym konkretnym przypadku naukowcom nie zgadzało się kilka elementów. Szczególnie kiedy przyjrzano się tej sytuacji w podczerwieni. Przede wszystkim jaśniejąca gwiazda powinna była stawać się coraz cieplejsza, gdy tymczasem w tym miejscu doszło do jej ochłodzenia. Oznaczać mogło to tylko jedno: przez tych 10 dni naukowcy byli świadkami pochłonięcia planety przez czerwonego olbrzyma z Gwiazdozbioru Orła.
Dodatkowym potwierdzeniem tego faktu stało się namierzenie pyłu, który powstał w wyniku tej eksplozji i został wyrzucony w przestrzeń kosmiczną. Pyłu tego było zbyt mało, aby mógł pochodzić od gwiazdy. Oszacowano, że musiała to być planeta o masie rzędu 1/1000 naszego Słońca, o rozmiarze porównywalnym do Jowisza.
Niestety wydaje się, że mamy też w ten sposób okazję zobaczyć przyszłość Ziemi. Kiedy bowiem Słońce stanie się czerwonym olbrzymem, z pewnością wchłonie w ten sposób Merkurego i Wenus, ale zapewne również Ziemię i Marsa. A stanie się to szacunkowo za jakieś 5 miliardów lat.
Źródło: IFLScience, EurekAlert!, fot. International Gemini Observatory/NOIRLab/NSF/AURA/M. Garlick/M. Zamani
Zobacz także