Obraz nędzy na froncie. Rosjanie wsadzili na Moskwicza armatę
Rosyjscy żołnierze z braku sprzętu starają się improwizować na różne sposoby. Normą w pewnych miejscach stało się wykorzystywanie cywilnych samochodów do szturmów, które są na różny sposób modyfikowane. Nowością jest jednak uzbrojony w armatę stary Moskwicz. Przedstawiamy, z czego się składa.
Rosjanie ze względu na braki w ciężkim sprzęcie pokroju transporterów opancerzonych czy bojowych wozów piechoty sięgają po cywilne pojazdy obkładane złomem lub motocykle.
Niektórzy jednak próbują stworzyć coś dysponującego cięższym uzbrojeniem najpewniej w oparciu o wraki sprzętu na zapleczu, ponieważ część BMP-1 była przebudowywana do standardu BMP‑1AM Basurmanin. Na poniższym nagraniu widać jak jedna grupa Rosjan zdecydowała się osadzić sprawną wieżę z BMP-1 na zmodyfikowanym, czyli pozbawionym dachu podwoziu Moskwicza 412.
"Moskwicz wsparcia ogniowego" - jego przydatność będzie iluzoryczna
W przypadku obecnej sytuacji w regionie przyfrontowym istnieje około 20-kilometrowa strefa śmierci, gdzie drony polują na wszystko, co jest w zasięgu wzroku. Pojazdy jakiegokolwiek typu są doskonale widoczne, a Moskwicz w przeciwieństwie do nawet obłożonego złomem pojazdu opancerzonego nie ma najmniejszych szans na przetrwanie trafienia drona FPV.
Warto też zaznaczyć, że donośność armaty z BMP-1 to maksymalnie 4,5 km więc stanowczo za mało, aby to miało jakikolwiek sens nawet przy szybkostrzelności 6-8 strz./min. To nie są już czasy 2022 roku kiedy jeszcze nie było masowego stosowania dronów, z jakim obydwie strony wojny mają do czynienia obecnie. Wygląda, że Rosjanie chcieli skopiować idę lekkich haubic pokroju 2-CT Hawkeye czy Hyundai WIA w oparciu o to co jest.
Ponadto otwartą zostaje też kwestia podwozia Moskwicza, które po prostu może nie wytrzymać odrzutu armaty 2A28 Grom kal. 73 mm. Ta nie jest konstrukcją bezodrzutową co dobrze widać na przykładzie nagrań z improwizowanej artylerii holowanej opartej o wieże odzyskane z uszkodzonych BMP-1.