Kolejna misja Indii na Księżyc. Chandrayaan-3 ma wylądować na Srebrnym Globie
Indyjska Organizacja Badań Kosmicznych rozpoczęła swoją trzecią misję na Księżyc. Plan zakłada lądowanie na powierzchni Srebrnego Globu w okolicy bieguna południowego. Jeśli lądowanie się powiedzie, Indie staną się czwartym krajem na świecie, po USA, Rosji i Chinach, któremu udał się ten manewr.
Misja Chandrayaan-3 składa się z orbitera, lądownika i łazika. Została wyniesiona w przestrzeń kosmiczną w piątek. Próba lądowania ma odbyć się pod koniec sierpnia.
Indie podbijają Księżyc
To już trzecia misja księżycowa Indii. Pierwsza Chandrayaan-1 wystartowała w 2008 r., ale nie zakładano w niej lądowania. Składała się z orbitera oraz impaktora i prowadziła najbardziej szczegółowe dotąd poszukiwania lodu wodnego na Księżycu. Wykonała też mapy topograficzne powierzchni Srebrnego Globu. Trwała ponad rok i była ważnym bodźcem dla indyjskiego programu kosmicznego.
Misja Chandrayaan-2, która wystartowała w lipcu 2019 r., składała się z trzech części: orbitera, lądownika i łazika. Lądownik Vikram miał osiąść w pobliżu południowego bieguna Księżyca i wypuścić z trzewi sześciokołowego łazika Pragyan, który miał zająć się poszukiwaniami wody i innych minerałów. Niestety, w ostatniej fazie lotu, tuż przed dotknięciem powierzchni Srebrnego Globu, kontrolerzy misji Chandrayaan-2 stracili kontakt z lądownikiem Vikram. Kilka miesięcy później astronomowie znaleźli szczątki indyjskiego sprzętu. Jednak misja Chandrayaan-2 nie skończyła się całkowitą porażką. Orbiter nie został uszkodzony i do tej pory obserwuje powierzchnię Księżyca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sreedhara Panicker Somanath, szef Indyjskiej Organizacji Badań Kosmicznych (ISRO) podkreślił, że inżynierowie dokładnie przestudiowali dane z ostatniej katastrofy, naprawili usterki i przeprowadzili ćwiczenia oraz symulacyjne. Dodał, ze misja Chandrayaan-3 ma te same cele, co jej poprzedniczka.
Misja Chandrayaan-3
Misja Chandrayaan-3 kosztowała 6,1 mld rupii (około 75 mln dolarów). Całość waży blisko cztery tony. Sam lądownik Vikram ma masę około 1500 kg i przewozi w swoim brzuchu 26-kilogramowego łazika o nazwie Pragyaan, co w sanskrycie oznacza mądrość.
Statek wejdzie na orbitę Księżyca za ok. 15 do 20 dni. Następnie naukowcy zaczną zmniejszać jego prędkość, aby umożliwić bezpieczne lądowanie. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, 23-24 sierpnia zostanie podjęta próba lądowania na południowym biegunie Księżyca. To w dużej mierze niezbadany obszar. Indyjscy naukowcy będą szukać przede wszystkim wody w obszarach, które są stale zacienione.
- Jesteśmy bardziej zainteresowani naukowo tym miejscem, ponieważ region równikowy, gdzie jest bezpieczniej lądować, został już osiągnięty i dostępnych jest wiele danych na jego temat. Jeśli chcemy dokonać znaczącego odkrycia, musimy udać się do nowego obszaru, takiego jak biegun południowy, ale wiąże się to z większym ryzykiem podczas manewru lądowania – powiedział Somanath.
- Orbiter z Chandrayaan-2 dostarczył wiele zdjęć w bardzo wysokiej rozdzielczości miejsca, w którym chcemy wylądować, a dane te zostały dobrze zbadane, więc wiemy, ile jest tam głazów i kraterów – dodał Somanath.
W eksploracji bieguna południowego pomoże łazik. - Pragyaan został wyposażony w pięć instrumentów naukowych, które pozwolą na badania właściwości fizycznych powierzchni Księżyca, atmosfery blisko powierzchni i aktywności tektonicznej – chcemy zbadać, co dzieje się pod powierzchnią. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć coś nowego – powiedział Somanath.
Lądowanie ma się zbiec z początkiem księżycowego dnia, który trwa ziemskie dwa tygodnie. Wszystko dlatego, że baterie lądownika i łazika potrzebują światła słonecznego, żeby funkcjonować.