Microsoft miał zostać klimatycznym wzorem. Ale zamiast maleć, emisje CO2 wystrzeliły

Kilka lat temu Microsoft obiecał, że do 2030 r. nie tylko przestanie szkodzić klimatowi, ale i będzie usuwać więcej CO2 z atmosfery niż emituje. Dziś emisje firmy są... o 30 proc. wyższe. Jak do tego doszło?

Microsoft - logo; zdjęcie poglądowe
Microsoft - logo; zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © GETTY | NurPhoto

24.07.2024 21:51

W 2020 r. Microsoft zadziwił branżę.

To właśnie cztery lata temu technologiczny gigant zobowiązał się do poważnego potraktowania emisji gazów cieplarnianych. Zapowiedzi były piękne: już do końca dekady Microsoft będzie usuwał większą ilość dwutlenku węgla niż emituje. Obrany kurs był jednym z najbardziej ambitnych nie tylko w branży komputerowej czy informatycznej. Tak naprawdę trudno o znalezienie jakiegokolwiek wielkiego przedsiębiorstwa, które chciało odwrócić swój wpływ na klimat tak diametralnie.

Do pomocy w opracowaniu 10-letniego planu zaproszono nawet naukowców z organizacji Climate Direct. Miało to zapewnić, że stworzony plan będzie miał ręce i nogi, a Microsoft będzie mogła go wprowadzać z pełnym przekonaniem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- Moglibyśmy za to po prostu zapłacić. Ale jeśli używasz pieniędzy do rozwiązania swoich problemów, oznacza to skrajny brak samoświadomości - tłumaczyła na łamach "Bloomberga" ekspertka ds. dwutlenku węgla w amerykańskiej firmie, Elizabeth Willmott.

Dziś ten sam portal informuje, że ambitne cele można już włożyć między bajki.

Emisje Microsoftu wystrzeliły

"Bloomberg" przywołuje wnioski z najnowszego raportu Microsoftu na temat zrównoważonego rozwoju. Wynika z niego, że obecne emisje firmy z siedzibą w Seattle są aż o 30 proc. większe niż były w 2020 r. Dlaczego w stosunkowo krótkim okresie plany i działania tak bardzo się rozjechały?

Bo plany nie uwzględniały… ogromnego rozwoju w dziedzinie sztucznej inteligencji, który ma miejsce w ostatnim czasie.

- W 2020 roku zaprezentowaliśmy coś, co nazwaliśmy naszym "węglowym lotem na księżyc". To było przed eksplozją sztucznej inteligencji. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko nasze własne prognozy dotyczące jej rozwoju i związanego z tym zapotrzebowania na prąd, pod wieloma względami księżyc jest dziś pięć razy dalej niż w 2020 roku - przyznaje w rozmowie z "Bloomberg Green" szef Microsoftu, Brad Smith.

SI i centra danych

Rosnące zainteresowanie i zastosowanie energochłonnej sztucznej inteligencji sprawia, że firma znacząco rozbudowuje swoje centra danych. Te zaś wymagają materiałów budowlanych i komponentów technologicznych, takich jak półprzewodniki i serwery.

"Nasze wyzwania są po części związane z naszą pozycją głównego dostawcy usług w chmurze, który rozbudowuje swoje centra danych" – stwierdza Microsoft w raporcie rocznym, który przywołuje amerykańska stacja CNBC.

Gigant technologiczny oficjalnie nie rezygnuje jednak z celów klimatycznych przyjętych na 2030 r. Ale żeby je osiągnąć, musi liczyć już nie tylko na przełomy w branży informatycznej, ale i w innych branżach.

Niezbędne jest na przykład upowszechnienie mniej emisyjnych betonu i stali. Rewolucja w tych sektorach zbliża się coraz bardziej, ale trudno ocenić, kiedy osiągnie odpowiednią skalę i stanie się użyteczna dla takich korporacji, jak Microsoft. Potrzebne będą też bardziej przyjazne środowisku mikrochipy itd.

Przykład dla reguły

Gigant technologiczny zaplanował wydanie ponad 50 mld dolarów na rozbudowę swoich centrów danych. I to tylko w okresie od lipca 2023 do czerwca 2024 r. Kolejne 12 miesięcy ma przynieść wydatki na jeszcze wyższym poziomie.

To pokazuje, że firma z Seattle postanowiła wykorzystać swą wczesną przewagę na nowym rynku generatywnej sztucznej inteligencji. I weszła w to "na całego". Decyzja ta znacząco poprawiło jej i tak bardzo dobrą sytuację finansową. Ale coś kosztem czegoś.

"Kłopoty Microsoftu są jednym z pierwszych konkretnych przykładów tego, jak dążenie do rozwoju sztucznej inteligencji koliduje z wysiłkami na rzecz ograniczenia emisji" - komentuje Bloomberg.

Pomimo żarłocznego zużycia energii przez sztuczną inteligencję, w rzeczywistości niewiele to przyczynia się do wzrostu emisji Microsoftu — przynajmniej na papierze. Dzieje się tak, ponieważ firma w swoim raporcie dotyczącym zrównoważonego rozwoju twierdzi, że jest w 100 proc. zasilana odnawialnymi źródłami energii.

A co z OZE?

Podczas ogłaszania ambitnego celu w 2020 r. Microsoft zapowiedział m.in., że chce w 100 proc. korzystać z energii elektrycznej pozyskiwanej z czystych źródeł. W drodze do tego celu firma zobowiązała się, że już w 2025 r. pokrycie całe zapotrzebowanie na prąd zakupami energii odnawialnej.

Deklaracja ta wciąż jest podtrzymywana. "Oznacza, że ​​planujemy zakontraktować czystą energię na 100 procent energii elektrycznej emitującej emisję dwutlenku węgla zużywanej przez wszystkie nasze centra danych, budynki i kampusy" – informował Microsoft na swej stronie w sierpniu 2023 r.

Jeśli firma chce korzystać z energii z OZE, to na czym polega problem?

Ten pierwszy już przedstawiliśmy. Chodzi nie tylko o to, z jakich źródeł prądu korzysta firma, ale i w dużej mierze - w jaki sposób buduje swoje centra danych itd.

Kluczem do zrozumienia drugiego problemu jest słowo "zakupy". Jak tłumaczy "Bloomberg", firmy często powołują się na praktyki ograniczania emisji, których wiarygodność jest co najmniej wątpliwa.

I tak niektóre firmy zawierają długoterminowe umowy zakupu energii (PPA) z deweloperami zajmującymi się odnawialnymi źródłami energii. Inne kupują zaś kredyty na energię odnawialną (REC), które rzekomo wspierają rozwój tych technologii. Badacze regularnie odkrywają jednak, że te niedrogie kredyty w niewielkim stopniu przyczyniają się do rzeczywistego pobudzenia nowego popytu na bezemisyjne źródła energii. Pisząc inaczej: opłacane w ten sposób projekty powstałyby tak czy inaczej, bo są po prostu opłacalne. Finansowanie takich inwestycji nie jest więc żadną "wartością dodaną".

Jak informuje "Bloomberg", Microsoft stosuje mieszankę obu podejść, przy czym aż połowę energii elektrycznej pozyskuje z REC. W rezultacie rzeczywiste emisje firmy mogą być jeszcze większe, niż wynika to z oficjalnych danych zamieszczanych w raportach.

Twórz treści i zarabiaj na ich publikacji. Dołącz do WP Kreatora

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)