Rosjanie czytali prywatne maile Baracka Obamy
Jak wynika z nowo ujawnionych informacji na temat hakerskiego ataku na Biały Dom, odpowiedzialni za niego włamywacze uzyskali dostęp do prywatnej korespondencji prezydenta Baracka Obamy. Wraz z pojawianiem się kolejnych informacji na ten temat skala naruszenia amerykańskich systemów wygląda coraz poważniej.
27.04.2015 | aktual.: 27.04.2015 12:57
Seria włamań, o których mowa, miała miejsce w październiku i listopadzie zeszłego roku. Amerykanie cały czas prowadzą śledztwo, mające pomóc w ustaleniu źródła ataku i potencjalnych szkód. W miarę jego trwania do opinii publicznej wyciekają kolejne informacje, pozwalające przypuszczać, że sprawa jest poważniejsza, niż mówiono początkowo.
Jak podaje teraz "The New York Times", hakerzy nie tylko uzyskali dostęp do wewnętrznych systemów Departamentu Stanu i Białego Domu, ale byli też w stanie przechwycić prywatne e-maile prezydenta. Cytowani przez dziennik przedstawiciele poinformowanego o wynikach śledztwa zespołu cały czas utrzymują, że na żadnym etapie nie zostały zagrożone informacje tajne czy ściśle chronione systemy. Ale dane, uzyskane przez hakerów, tak czy inaczej mogły być cenne.
Szczególnie, że w prywatnych, nieutajnionych mailach często znajdują się szczegóły dotyczące prezydenckiego kalendarza, dyskusje z ambasadorami i dyplomatami, czy wymiana informacji na temat planowanych decyzji politycznych. Wszystko to mogło wpaść w ręce hakerów. To, że prawdopodobnie byli nimi Rosjanie i to opłacani przez tamtejszy rząd jest jedną z największych rewelacji amerykańskiego śledztwa.
- Wątek rosyjski jest w tym wszystkim najbardziej niepokojący – mówi jeden z anonimowych amerykańskich oficjeli, cytowanych przez "New York Timesa". To właśnie z powodu podejrzeń co do źródła ataku USA tak długo zwlekały z podaniem jakichkolwiek informacji na temat ataku. Wyżsi szczeblem pracownicy Białego Domu mieli o nim wiedzieć przez kilka miesięcy. W pewnym okresie spotykali się niemal codziennie przez parę tygodni, próbując zgłębić tę sprawę.
Amerykanie podkreślają przy tym wszystkim, że hakerskie ataki na ich systemy zdarzają się praktycznie codziennie. Mało który jest jednak tak zaawansowany, zaplanowany i precyzyjnie wycelowany jak ten z końca zeszłego roku.
Chociaż wiadomo już, że hakerzy zyskali dostęp do nietajnych informacji, strona amerykańska cały czas nie podaje tego, jak wiele tak naprawdę wpadło w ręce hakerów. Podkreśla jedynie, że wielu wysoko postawionych pracowników Białego Domu używa dwóch komputerów – jednego w zamkniętej, bezpiecznej sieci i drugiego do komunikacji jawnej. W przypadku tego ataku włamywaczom udało się dostać jedynie na słabiej chronione komputery. Wciąż jednak mowa tu o komputerach pracowników Białego Domu, w tym samego prezydenta Obamy.
_ DG _