Rosjanie chcą zabezpieczyć port w Noworosyjsku. Sięgają po metodę ze średniowiecza
Liczne kompromitacje rosyjskiej Floty Czarnomorskiej sprawiły, że Rosjanie usiłują chronić swoje okręty w ostatnim dużym porcie czarnomorskim – Noworosyjsku. Aby utrudnić Ukraińcom atak z wykorzystaniem morskich bezzałogowców, sięgnęli po nietypową metodę.
06.04.2024 | aktual.: 06.04.2024 18:22
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Jednym z filarów starożytnego Bizancjum był bezpieczny port w Konstantynopolu. Przed wrogimi okrętami strzegła go fizyczna bariera – ogromny łańcuch rozciągany w poprzek wejścia do portowej zatoki Złoty Róg.
Ponad pół tysiąca lat później Rosjanie sięgają po podobną metodę, próbując zabezpieczyć ostatni duży port czarnomorski, pozostający – na razie – względnie bezpiecznym miejscem dla ich okrętów. Portem tym jest Noworosyjsk, położony na wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego, nieco na południe od Cieśniny Kerczeńskiej.
Według Defence 24, zamiast łańcucha Rosjanie planują użyć kilku dużych barek, które – w razie zagrożenia – mają być przesuwane tak, aby zagrodzić wejście do portu.
Rosjanie szukają improwizowanego rozwiązania, choć istnieją już fizyczne bariery, zabezpieczające baseny portowe. Ich producentem jest jednak firma z Izraela, który najprawdopodobniej nie chce dzielić się z Rosją swoimi rozwiązaniami.
W rezultacie ok. 270-metrowe wejście do portu będzie prawdopodobnie zasłaniane przy pomocy czterech barek, zgromadzonych obecnie w pobliżu. Rozwiązanie to jest ryzykowne, bo na barkach w czasie ich przemieszczania będzie musiała znajdować się załoga, w razie ataku morskich bezzałogowców ryzykującą życiem.
Ryzyko dla pozostałych okrętów wiąże się także z trafieniem bezzałogowca w którąś z barek – jeśli ta zatonie u wejścia do portu, może częściowo zablokować pozostające w nim jednostki. Jak zauważa Maksymilian Dura z Defence 24, ostatnia teoretycznie bezpieczna baza rosyjskiej marynarki wojennej na Morzu Czarnym powoli staje się dla niej pułapką.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski