Rolnictwo a globalne ocieplenie. Sprawa nie jest prosta
W powszechnej świadomości zapisał się fakt, że rolnictwo, a w szczególno ści hodowla bydła, odpowiada za ogromną część światowej emisji gazów cieplarnianych. Nie każdy jednak wie, że metan metanowi nierówny.
Trudno przegapić zmiany klimatu, które zachodzą na świecie. Silne śnieżyce w USA, szalenie ciepły Sylwester w Polsce, a także niedawne upały oraz susze dają się nam we znaki. Wiemy, że duży wpływ na zmiany w pogodzie wywierają gazy cieplarniane, które pochodzą nie tylko z przemysłu czy systemów grzewczych, ale także z rolnictwa. Okazuje się jednak, że pochodzenie gazów ma ogromne znaczenie.
Sprawie emisji gazów cieplarnianych z rolnictwa przyjrzała się redakcja serwisu farmer.pl. Prof. dr hab. Eugeniusz R. Grela z Zakładu Bromatologii i Fizjologii Żywienia Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie zabrał na łamach rzeczonego serwisu głos w temacie faktycznej emisji gazów cieplarnianych w rolnictwie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy warto kupić składany smartfon Samsung Galaxy Z Fold 4?
- Cały system chowu zwierząt gospodarskich globalnie emituje gazy cieplarniane odpowiadające 7,1 gigatonom CO2 rocznie, z czego bydło odpowiada za 65 proc., a hodowla świń i drobiu za 17 proc. Resztę stanowią konie, koty, psy, futerkowe itd. Najwięcej gazów cieplarnianych powstaje w procesach fermentacji jelitowej. Głównymi gazami pochodzącymi z chowu bydła są metan (44 proc.), oraz podtlenek azotu (54 proc.). Warto zaznaczyć, że wspomniana emisja metanu z chowu bydła stanowi 19 proc. globalnej emisji tego gazu, zaś w przypadku podtlenku azotu jest to 15 proc. globalnej emisji - komentuje naukowiec.
Wpływ gazów cieplarnianych na zmiany klimatyczne określa się za pomocą Globalnego Potencjału Ocieplenia (GPO). Służy on do ilościowej oceny wpływu danej substancji na efekt cieplarniany. GPO dla dwutlenku węgla wynosi 1, dla metanu ok. 23-28, dla podtlenku azotu 296-298, a dla czterofluorku węgla aż 5700. Nie jest to jednak jedyna wartość, którą powinniśmy się kierować przy ocenianiu wpływu danej substancji na ziemski klimat.
- Warto jednak pamiętać, że metan może nie być równy metanowi względem tempa rozkładu w środowisku. Okres trwania metanu pochodzącego z produkcji zwierzęcej jest zdecydowanie krótszy, ponieważ wynosi około 10 lat, niż metanu paliwowego, w przypadku którego czas rozkładu wynosi do 100 lat - zaznaczył prof. Grela.
Zdaniem naukowca, uwzględnienie tej informacji w obliczeniach przełożyłoby się na zmniejszenie udziału produkcji mleka i mięsa w ogólnej emisji gazów cieplarnianych. Mogłoby to poprawić wizerunek mleczarstwa na świecie.
- Niestety nadal we wszystkich opracowaniach stosowana jest jednakowa wartość GPO metanu, niezależnie od źródeł jego pochodzenia - dodał naukowiec z Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie.
Choć naukowiec przyznaje, że redukcja emisji staje się priorytetem, mówi też, że osiągnięcie zerowej emisji w sektorze mleczarskim jest, i pozostanie, ograniczone. Ponieważ nie da się wyeliminować procesów biologicznych, takich jak fermentacja żwaczowa, podczas których powstają gazy cieplarniane.
- Pociąga to za sobą konieczność wprowadzenia innych rozwiązań, jak np. optymalizacja żywienia, szczególnie pod kątem ilości i jakości białka. Ważne jest również ograniczanie strat energii z paszy. Ponadto można skupić się na wydajności i zmniejszeniu liczby nisko produktywnych zwierząt, może na przykład zamiast dwóch sztuk o wydajności 20 kg mleka każda, trzymać jedną o wydajności 40 kg. Mamy wtedy jedno zapotrzebowanie bytowe, utrzymujemy jedną krowę, a przez to jest nieco zmniejszona produkcja gazów cieplarnianych. Warto tego typu działania podejmować i uwzględnić w lansowanym obecnie rolnictwie węglowym - mówił prof. Grela.
Karol Kołtowski, dziennikarz Wirtualnej Polski