Rodzą się, by nurkować na 70m! Oto dowód, że ewolucja zachodzi na naszych oczach
"Ewolucja zrobiła z nich ludzi-ryby!". Tak o odkryciu dotyczącym morskiego ludu Bajau krzyczą nagłówki portali internetowych. Czy rzeczywiście jesteśmy świadkami jak ludzkość wchodzi w kolejny etap ewolucji?
24.04.2018 | aktual.: 24.04.2018 16:27
Ponad milionowa populacja ludu Sama-Bajau zamieszkuje przede wszystkim Filipiny, Malezję, Indonezję i Brunei. Ze względu na swój styl życia, który towarzyszy im od pokoleń, Sama-Bajau nazywani są też Morskimi Cyganami lub Morskimi Nomadami. Ponadtysiącletnia tradycja poszukiwania pożywienia w morskich głębinach sprawiła, że Soma-Bajau genialnie przystosowali się do długiego i głębokiego nurkowania bez żadnego sprzętu. Potwierdza to najnowsze badanie.
"Ludzie-ryby" to efekt ewolucji
Opublikowane w naukowym portal Cell.com badanie wyjaśnia kolejną już tajemnicę stojącą za nadludzkimi zdolnościami plemienia Bajau. Najważniejszą zmianą jaka zaszła w organizmach Morskich Nomadów jest znaczne powiększenie śledziony. Dzięki temu może ona pomieścić znacznie więcej czerwonych krwinek transportujących tlen w organizmie, które są uwalniane podczas długiego nurkowania.
- Jest to niesamowita informacja, bo kolejny raz pokazuje, że ewolucja odbywa się dosłownie na naszych oczach! – Mówi w rozmowie z WP Tech prof. dr hab. Rafał Płoski Kierownik Zakładu Genetyki Medycznej Uniwersytetu Medycznego w Warszawie. – Nie jest to aklimatyzacja czy jednostokowy przypadek. To właśnie ewolucja.
Codziennie rodzą się ludzie z mutacjami
Ewolucja kojarzy się nam z długotrwałym procesem, trwającym dziesiątki tysięcy lat, którego raczej nie jesteśmy w stanie zaobserwować. W takiej sytuacji potwierdzenie zmian genetycznych u jednej z obecnie żyjących grup ludzi mocno działa na wyobraźnie. Mutacja genów jest pierwszym etapem ewolucji gatunków. Dzięki rozwojowi technologii badania ludzkiego genomu okazuje się, nie jest ona wcale taka rzadka jak mogłoby się wydawać. Mało tego, zachodzi praktycznie bez przerwy w każdym nowonarodzonym dziecku.
- Ludzki genom zawiera 3 mld par zasad, które decydują o właściwościach organizmu – tłumaczy prof. Płoski. – Dowolna z nich może zostać spontanicznie zmieniona np. przez promieniowanie kosmiczne (tzw. mutacje de novo). Najczęściej są to niestety niepożądane zmiany, skutkujące chorobami genetycznymi. Jednak raz na kilka milinów pojawi się taka genetyczna zmiana, która jest nie tylko pozytywna, ale także na tyle istotna, że członkowie społeczeństwa starają się ją zachować.
Selekcja naturalna w działaniu
W tym momencie do dzieła wkracza drugi etap ewolucji czyli selekcja. Dzięki niej osobniki z najlepszymi cechami mają większe szanse na spłodzenie potomstwa i zapewnienie mu opieki. Tak było z pierwszymi członkami ludu Baja, którzy okazali się "super nurkami". Gdy kilkaset albo nawet tysiąc lat temu urodziło się pierwsze dziecko z genem odpowiadającym za powiększoną śledzionę nikt jeszcze nie wiedział, że będzie kluczowe dla rozwoju jego społeczeństwa. Jednak dzięki genetycznemu uwarunkowaniu taki osobnik lepiej nurkował, łapał więcej ryb, cieszył się większym uznaniem, i znajdował lepszych partnerów lub partnerki. Skutek tego widzimy dziś.
- To nie jedyne przypadki ewolucji jakie dokonują się na naszych oczach – mówi prof. Płoski. – Tak samo jest z mieszkańcami Himalajów, którzy mogą żyć na wysokościach czterech tysięcy metrów, a także mieszkańcami Afryki, u których coraz częściej spotykany jest gen odporności na AIDS. Pokazuje to, że ewolucja to proces znacznie szybszy niż może się nam wydawać, i że człowiek jako gatunek nie jest projektem skończonym a raczej projektem stale rozwijającym się.