Robot w domu i zagrodzie. Ta rewolucja już tu jest
Jakiś czas temu robot podszedł do państwowych egzaminów lekarskich. Zdał je lepiej od ludzi. Sztuczna inteligencja jest już wszędzie wokół nas - to tylko my na co dzień jej nie dostrzegamy.
Niespełniony sen
W sieci można natknąć się na zabawne zestawienie wyobrażeń na temat przyszłości sprzed wielu lat z dzisiejszą rzeczywistością. Na mającym jakieś 40 lat obrazku widzimy młodziutkiego chłopaka, który czyta książkę science-fiction. Wyobraża sobie, że ludzkość będzie mieszkała na Marsie i poruszała się latającymi samochodami. Usługiwać jej będą roboty, a wszystko napędzać będzie energia nuklearna. Druga część obrazka pokazuje, że zamiast tego mamy w 2018 roku zwolenników teorii o płaskiej Ziemi.
To oczywiście tylko mem, ale z nimi jest jak z legendami: w każdym kryje się ziarno prawdy. Czy nie jest tak, że dzisiejsza rzeczywistość nas rozczarowała? Marzenia mieliśmy inne. Weźmy takie roboty. Wprawdzie dobrze się stało, że daleko nam do realizacji scenariusza z "Terminatora", ale usługujących nam androidów też nie ma. Tylko: czy aby na pewno?
Czas przełomu
Piotr Gnyp, ekspert ze studia Fish Ladder, w jednej z audycji w "Radiu dla ciebie" zauważył, że pojawienie się autonomicznych samochodów na masową skalę będzie pierwszym od bardzo dawna technologicznym przełomem. Znacząco zmieni się nasz styl życia. Wyjeżdżając w trasę, nie będziemy zatrzymywać się na odpoczynek czy kawę. Zdrzemniemy się po prostu na wygodnym tylnym siedzeniu – i to łącznie z kierowcą. Zmiany dotkną też masowy transport, który stanie się o wiele bardziej zautomatyzowany. Pracujący "za kółkiem" niekoniecznie będą od razu zbędni, ale ich praca może wyglądać inaczej.
Obserwowanie tej rewolucji będzie fascynującym przeżyciem. Ona już się dzieje ylko niekoniecznie na naszych oczach. Coraz więcej firm stawia na automatyzację. Czynności dawniej wykonywane przez człowieka w fabrykach dziś wykonują maszyny. Nie są to filmowe, humanoidalne roboty. Co najwyżej ich fragmenty, np. wielkie ramiona, które przenoszą przedmioty lub je składają. Również w Polsce znajdziemy magazyny, w których w pełni zautomatyzowany system sterowania pozwala układać około 1,6 tys. artykułów na godzinę. Całość jest obsługiwana przez jedną (!) osobę .
Lepszy i silniejszy
Zgodnie z wynikami badań przeprowadzonych przez firmę McKinsey, przy obecnym poziomie technologii automatyzacja może objąć niemal wszystkie obszary działalności. Dotknie ponad połowę wszystkich pracowników na świecie, z kapitałem wynagrodzeń wynoszącym około 15 trylionów dolarów. Tak, roboty są wszędzie wokół nas, a będzie ich tylko więcej. Zastępują człowieka, bo są od niego silniejsze i bardziej wydajne. Nie popełniają błędów (a przynajmniej popełniają je rzadziej) i się nie spóźniają.
I nie mówimy tylko o zajęciach wymagających fizycznej krzepy. Badacze z Future of Humanity Institute na Uniwersytecie Oxfordzkim szacują, że za niespełna 50 lat roboty przejmą większość prostych i automatycznych zadań. Do 2026 roku będą w stanie stworzyć esej licencjacki, a potem go przetłumaczyć. Pewien robot ze sztuczną inteligencją, już podszedł do państwowych egzaminów w Chinach i je zdał. Lepiej od ludzi, z imponującym wynikiem. Uzyskał 456 punktów, 96 powyżej wymaganego progu. Z kolei znana z produkcji odkurzających robotów Roomba firma iRobot, współpracując z InTouch Health, stworzyła telemedyczne roboty RP-VITA. Od 2013 roku pracują w amerykańskich placówkach medycznych. Pozwalają lekarzowi na zdalne "odwiedziny" u pacjenta znajdującego się nawet w innym miejscu świata. Urządzenie jest w części zautomatyzowane i usprawnia stawianie trafnych diagnoz, zwiększając tym samym szansę na wyzdrowienie.
Zautomatyzowana siła robocza
"Robot pozbawia pracy człowieka" - to brzmi sensacyjnie. Na nasze szczęście, nie zawsze technologia jest dla pracujących konkurencją. W jednej z chińskich fabryk roboty zastąpiły już ponad 25 proc. pracowników. Dzięki temu liczba produkowanych towarów zwiększyła się prawie pięciokrotnie. Nie jest to dobra wiadomość dla człowieka, który miałby konkurować z maszyną. Sęk w tym, że mówimy o fabryce amunicji - i tej akurat pracy, z uwagi na niebezpieczeństwo z nią związane, wykonywać nikt nie chciał.
Brzydko mówiąc, roboty są tanią siłą roboczą. Specami od czarnej roboty. I to również może mieć ogromne konsekwencje społeczne. Media amerykańskie jakiś czas temu informowały, że Adidas wraca z fabrykami do USA. Wcześniej odzieżowe koncerny uciekały z tego kraju, bo taniej było produkować ubrania np. w Indiach. Teraz koszty przestaną być problemem, bo szyciem i obrabianiem zajmą się roboty. Z szacunków wynika, że jedna nowa koszulka będzie powstawała co 25 sekund. Jednak nadal potrzebni będą ludzie - już nie szwaczki, a inżynierowie.
Przyniesie, poda, pozamiata
Rzecz jasna, mówimy o przemyśle. Zejdźmy więc kilka poziomów niżej, z wielkich fabryk do o wiele mniejszych mieszkań. Tam okaże się, że roboty też są wszechobecne (albo będą za chwilę). I wcale nie różnią się od wizji, o których czytaliśmy w książkach science-fiction czy w przewidywaniach futurologów. To jest, o ile przymkniemy oko na fakt, że nie wyglądają jak ludzie (i raczej nie będą, bo to zwyczajnie niepraktyczne).
Np. Cafe X to robot-barista, który może przygotować 120 filiżanek kawy w ciągu godziny i jest właściwie samodzielną kawiarnią. Sami jego twórcy przyznają, że wcale nie zamierzają zabierać nikomu pracy. Chcieli jedynie stworzyć coś ciekawszego niż zwykły automat do kawy. Na razie jego cena jest zabójcza (20 tys. dolarów), ale kiedyś, kto wie, może kupimy go w każdym sklepie.
Podobnym przykładem jest Moley - robot, który sam gotuje (a w zasadzie cała zautomatyzowana kuchnia). Odwzorowuje kucharskie ruchy, dodając i mieszając składniki według wybranego przepisu. W przyszłości będzie to świetne rozwiązanie dla zajętych osób, które już mają dość fast foodów. Nie mówiąc o osobach starszych czy chorych.
Cafe X i Moley to jednak pieśń przyszłości. Te urządzenia jeszcze długo nie będą dostępne dla każdego. Tymczasem roboty szturmem wkroczyły do naszych mieszkań już kilka lat temu, razem z pierwszą Roombą. Produkowane przez iRobot sprzęty są niewielkiimi, okrągłymi, sprytnymi odkurzaczami. Tak się już do nich przyzwyczailiśmy, że nawet nie dostrzegamy, jak zaawansowaną technologię reprezentują.
Na czym polega ich inteligencja? Nowoczesne czujniki sprawiają, że robot sam porusza się po mieszkaniu, rozpoznając i omijając przeszkody. Na dodatek system Roomby wykrywa obszary bardziej zabrudzone, sygnalizując urządzeniu konieczność skoncentrowanego czyszczenia w danym miejscu. Sterować można zdalnie za pomocą aplikacji mobilnej, co oznacza, że da się "rozkazać" lub zaplanować sprzątanie domu w trakcie nieobecności. Roomba od iRobota posiadają wiele trybów pracy, które pozwalają na dostosowanie się różnorodnych mieszkań i powierzchni. W końcu inaczej czyści się panele, a inaczej dywany.
Nie da się jednak ukryć, że Roombie daleko do humanoidalnej robogosposi z "Jetsonów". - Roboty były nam już obiecane w latach 60. i miały mieć postać humanoidalną – przyznał w jednym z wywiadów Colin Angle, założyciel i CEO iRobot. - I oto jesteśmy, po 50 latach rozczarowań z małym obiektem w kształcie dysku (...) sceptycyzm jest prawdopodobnie największą barierą zakupu – przyznał. Tymczasem kształt Roomby jest jedną z jej zalet. Dzięki temu robot jest niewielki i niemal niezauważalny, jego kształt w żadnym wypadku nie jest przypadkowy. Został zaprojektowany tak, by móc sprzątać w narożnikach oraz wzdłuż krawędzi – i tam też wyłapywać brud.
- Branża domowej robotyki jest w początkowym stadium rozwoju – powiedział w tym samym wywiadzie Angle. Zwrócił też uwagę na prawdziwy cel rozwoju tej branży: - Społeczeństwo staje obecnie przed wyzwaniem starzenia się. 10 lat temu na każdą osobę powyżej 65 roku życia przypadało 7 osób poniżej tego wieku. Obecnie stosunkowi temu bliżej do 4:1 niż 7:1. (...) Dlatego w perspektywie czasu pytaniem nie jest to, czy roboty zabiorą nam pracę. Pytanie jest o roboty, które pozwolą zachować nam nasz standard życia, zapewniając pomoc, której potrzebujemy (...).
Już w bardzo nieodległej przyszłości po odkurzeniu podłogi Roomba "powie” o tym Braavie, robotowi mopującemu tej samej firmy, a ten weźmie się za mycie. Łatwo sobie wyobrazić, że tego typu technologia, tylko o wiele bardziej rozwinięta i połączona, w całości wyręczy nas od sprzątania, gdy w kościach zacznie łupać, a schylanie stanie się wyzwaniem.
Robot jak ty i ja
Powiedzmy sobie szczerze, pomijając aspekty praktyczne - nie każdy czułby się komfortowo, gdyby przed nosem sprzątał mu łudząco podobny do człowieka android. Czysto teoretycznie, zadajmy sobie jednak to pytanie: czy możliwe jest, by roboty przypominające ludzi stały się niebawem naszą rzeczywistością?
Zapewne "tak" odpowiedziałaby Sophia, która jako pierwszy robot w historii otrzymała obywatelstwo kraju (konkretnie Arabii Saudyjskiej). To wszystko działo się nie w dalekiej, cyberpunkowej przyszłości, tylko w 2017 roku. Z wyglądu zbliżony do człowieka robot powstał w 2015 roku. Półtora roku później wziął udział w obradach ONZ, podczas których rozmawiał z zastępczynią sekretarza generalnego ONZ, Aminą J. Mohammed. Sophia podkreśliła wówczas, że Organizacja Narodów Zjednoczonych to jedno z największych osiągnięć ludzkości.
Niedawno Sophia odwiedziła Polskę. W trakcie wizyty otrzymała indeks Akademii Górniczo-Hutniczej. - Ten gest, prócz swojego symbolicznego wyrazu, jest też sygnałem dla świata, że nauki techniczne, tak licznie reprezentowane i uprawiane w AGH w Krakowie, gotowe są zmierzyć się z wyzwaniami, które niesie rozwój sztucznej inteligencji – powiedział prof. Jerzy Lis, prorektor ds. współpracy AGH w Krakowie. To chyba najlepszy dowód, że przyszłość z dawnych wyobrażeń jest dziś na wyciągnięcie ręki.
_Artykuł powstał we współpracy z firmą iRobot _