Rewolucja znów okazała się niewypałem. Wearables odeszły w zapomnienie - i niech tam zostaną

Rewolucja znów okazała się niewypałem. Wearables odeszły w zapomnienie - i niech tam zostaną

Rewolucja znów okazała się niewypałem. Wearables odeszły w zapomnienie - i niech tam zostaną
Źródło zdjęć: © QSun
Bolesław Breczko
14.03.2018 14:47, aktualizacja: 15.03.2018 11:45

Lata 2014-2015 miały być latami wearables, czyli elektroniki noszonej na ciele lub ubraniu. Nie stały się one trendem ani w tamtych latach, ani w kolejnych. Dziś firmy zapominają o tym fakcie, albo liczą, że my zapomnieliśmy i wciskają nam nowe gadżety.

Wearables to jeden z tych trendów, które skończyły się zanim zdążyły się porządnie zacząć. Zainteresowanie "ubieralną elektroniką" nigdy nawet nie nabrało poważnych rozmiarów. Potencjalni użytkownicy szybko się zorientowali, że te gadżety to nic przydatnego. Nie jest to ani pierwszy, ani ostatni trend, który nie znalazł uznania na rynku. Tym bardziej zaskakują mnie pojawiające się co i raz informacje o firmach i start-upach, które wypuszczają nowe gadżety z tego segmentu.

Ostrzega przed słońcem, o ile poświęcisz mu wystarczająco dużo uwagi

Spójrzmy na gadżet QSun. Jest to małych rozmiarów przypinka do ubrania, która mierzy stopień wystawienia na promieniowanie UV, ostrzega przed poparzeniami słonecznymi i na dodatek informuje o poziomie witaminy D przyjętej ze słońca. A teraz sprawdźmy jakie warunki musiałyby zostać spełnione, żeby QSun działał zgodnie z oczekiwaniami.

Obraz
© QSun

Otóż gadżet musi być stale wystawiony na słońce. Jeśli np. zostanie zasłonięty ubraniem, albo znajdzie się w cieniu, to poda błędne odczyty. Jeśli nie mieszkamy w kurorcie, gdzie cały dzień słońce praży i chodzi się w kostiumie kąpielowym, jest duża szansa, że w którymś momencie gadżet zwariuje.

Mądre urządzenia, głupi użytkownicy

Nawet jeśli QSun działałby idealnie, to jest to kolejny gadżet, który ogłupia ludzi. Zamiast samemu zadbać o swoje zdrowie i bezpieczeństwo, jego użytkownicy będą ślepo polegać na wskazaniach aplikacji. A co jeśli zawiedzie? W urządzeniu rozładuje się bateria lub pokaże błędne wskazania? Nie sądzę żeby producent pokrywał koszty leczenia w przypadku poparzenia słonecznego.

Producenci QSun argumentują, że ich gadżet jest świetny dla osób nadwrażliwych na światło słoneczne, np. chorujących na czerniaka, o jasnej karnacji skóry czy z tzw. uczuleniem na słońce. Ale powiedzmy sobie szczerze. Takie osoby zazwyczaj doskonale wiedzą kiedy i na ile mogą wystawić się na słońce bez modnych gadżetów. W końcu od tego zależy ich zdrowie.

QSun to mała firma, która szuka pieniędzy na kickstarterze - ale także duże firmy chcą nas uszczęśliwiać "ubieralną elektroniką". W zeszłym roku Snapchat pokazywał Spectales – okulary do nagrywania tego, co widzimy. Podobne urządzenie, tylko jako przypinany gadżet, pokazał Google. Clips to miniaturowa kamera przypinana do ubrania, która nagrywa non stop i sama wybiera momenty, które zapisać.

Obraz
© google

Reanimacja starych pomysłów

W tym przypadku do kwestii przydatności dochodzi także kwestia prywatności. Nie każdemu podoba się to, że jakaś kamera podłączona do internetu może ich obserwować bez przerwy. Kolejne firmy, jak Intel i Bose, eksperymentują z okularami rozszerzonej rzeczywistości, mimo że parę lat temu na "smart-okularach" poległo Google. Ich projekt Google Glass miał być przełomem na miarę pierwszego iPhone'a. Czy widzieliście kogoś w okularach Google'a?

Obraz
© Bose

Nawet najwięksi zapaleńcy technologicznych nowinek nie mogą się przekonać do wearables. Wydaje mi się, że znam przyczynę. Ubieralne gadżety oferują bardzo mało przy dość dużych wymaganiach ze strony użytkownika. Taki QSun trzeba ładować, zakładać, pamiętać, aby był w nasłonecznionym miejscu, obsługiwać przez aplikację, itd. Tylko po to żeby po sześciu godzinach na słońcu powiedział swojemu użytkownikowi, że już wystarczy. Dzięki, myślę że poradzę sobie i bez niego.

Dużo zachodu, a rezultat nijaki

Podobnie jest z innymi gadżetami. Oferują mało, a wymagają dużo uwagi. Przeciwnicy tej tezy mogą powiedzieć, że skoro codziennie ładujemy smartfony i się nimi "zajmujemy", to czemu części tej uwagi nie poświecić innym gadżetom? Dlatego, że smartfon daje przeogromne możliwości. Dzięki niemu mogę komunikować się z całym światem, mam dostęp do bazy wiedzy i informacji, mogę na nim pracować, oglądać filmy, robić zdjęcia itd.

Dopóki wearables będą wymagać więcej uwagi niż oferować użytecznych funkcji, to nie mają szansy na zdobycie rynku. A na razie nie zapowiada się żeby przynajmniej ten trend się odwrócił.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)