Przez 40 lat średnia temperatura w pobliżu polskiej stacji polarnej wzrosła o 4,5 stopnia C
29.04.2020 08:03, aktual.: 29.04.2020 08:21
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Polarnicy podsumowali informacje gromadzone przez 40 lat na Spitsbergenie, czyli w miejscu znajdowania się Polskiej Stacji Polarnej Hornsund. Wynika z nich, że średnia temperatura zwiększyła się tam w tym czasie o 4,5 stopnia. To tempo 6 razy szybsze od wzrostu globalnej średniej.
Jeden z autorów badań, dr Tomasz Wawrzyniak z IGF PAN, wyjaśnił, że "tak znacząco szybsze tempo wzrostu średniej temperatury w porównaniu z resztą świata wynika między innymi z zaniku lodu morskiego w Arktyce". Inną przyczyną jest spadek czasu zalegania pokrywy śnieżnej w ciągu roku.
Jak tłumaczy naukowiec, "zmienia się przez to albedo – więcej promieniowania słonecznego zostaje pochłonięte przez oceany i obszary lądowe, co zmienia cyrkulacje oceaniczne i atmosferyczne". Śnieg i lód ze względu na swoją jasną barwę odbijają znaczną część promieniowania słonecznego. Woda i lądy, które są ciemniejsze, przeciwnie – pochłaniają.
Inną sprawą jest też zasięg ciepłego prądu morskiego - Golfsztromu. Jak mówi badacz, "jeśli lodu jest coraz mniej, to prąd ten dociera coraz bliżej Arktyki, ocieplając ją".
Niezwykle znaczące zmiany
Naukowcy zaobserwowali także przesunięcie czasu występowania najzimniejszego okresu w roku. 40 lat temu najzimniejszymi miesiącami był grudzień i styczeń. Teraz jest to marzec i kwiecień.
Zwiększyła się także ilość opadów, zwłaszcza deszczu. Co dekadę roczna suma opadów rośnie tam o 60 mm.
Jak stwierdził dr Wawrzyniak, "z modeli klimatu wynika, że pod koniec obecnego wieku klimat w Hornsundzie będzie podobny do tego, jaki jest teraz w Tromsø, czyli 800 km na południe. To znaczy, że przesuną się strefy klimatyczne".
Czytaj też: Koronawirus wpędził nas w gigantyczny kryzys. I może rozpędzić jeszcze inny – dużo większy
Źródło: PAP