Prywatność - nowe pojęcie, którego dopiero się uczymy

Prywatność - nowe pojęcie, którego dopiero się uczymy

Prywatność - nowe pojęcie, którego dopiero się uczymy
Źródło zdjęć: © 123RF.COM
Adam Bednarek
08.09.2017 17:21, aktualizacja: 10.09.2017 12:08

Jak to możliwe, że ludzie wrzucają skany swoich dokumentów osobistych na pierwsze lepsze serwisy? Takie zachowania wydają się nieprawdopodobne, ale niewykluczone, że wytłumaczenie jest banalnie proste - może prywatności jeszcze za dobrze nie rozumiemy, bo po prostu wciąż się jej uczymy.

Witold Rybczyński w książce “Dom. Krótka historia idei” cytuje historyka Johna Lukacsa, który twierdził, że “dom z roku 1930 wydaje się czymś zwyczajnym, ale ludzie z 1885 roku nie wiedzieliby, jak w nim żyć”. I nie tylko chodzi tu o nowinki technologiczne, takie jak elektryczne żelazko, centralne ogrzewanie czy kanalizacja.

Posiadanie dla siebie oddzielnego pokoju było w XVI wieku rzeczą niezwykłą. Idea czegoś, co możemy dziś nazwać “domowością”, narodziła się dopiero w XVII wieku w Holandii. Holenderski “złoty wiek” sprawił, że większość żyła w miastach, a rodziny stać było na to, by wynajmować mieszkania. Oddzielono miejsce pracy od miejsca zamieszkania, co dla średniowiecznych rzemieślników było tym samym. Holendrzy nie popierali idei służby, więc kobiety same zajmowały się domem. A skoro w domu było mniej osób, to te mogły stać się mniejsze, przy czym każdy domownik mógł mieć własny kąt. Oddzielenie szkolnictwa od klasztorów spowodowało, że dzieci zostawały z rodzicami, którzy mogli obserwować ich dorastanie. Niektórzy historycy twierdzą, że dzieci żyjące w średniowieczu nie znały czegoś takiego jak “dom” czy “rodzina”.

Dopiero w XVI wieku zaczęto utożsamiać dom wyłącznie z życiem rodzinnym! Wydaje nam się, że to było bardzo dawno temu, ale nie zdajemy sobie sprawy, jak życie przodków wpływa na nasze. Skoro wciąż nie możemy wyplenić nawyków pierwszych homosapiens, to *jak mamy poradzić sobie z pojęciem, które znamy raptem od kilkuset lat? *

Obraz
© East News | Ryszard Janowski

A przecież coś takiego jak “prywatność” nie pojawiło się nagle w XVI wieku i stało się jasne i powszechne. Idea dopiero kiełkowała, a rozwój zajął jej sporo czsau. Witold Rybczyński zwraca uwagę na to, że dopiero po 1920 roku “fizyczny komfort w domu przestał być przywilejem tylko części społeczeństwa”. Czyli od naprawdę niedawna czujemy się dobrze w miejscach, w których mieszkamy.

“Pomysł, żeby jeden pokój uznać za specjalnie przeznaczony na kąpielowy, byłby dla siedemnastowiecznych paryżan nie do przyjęcia” - pisał Rybczyński o… łazience. “Idea łączenia jakiejś specjalnej funkcji z osobnym pomieszczeniem nie przychodziła jeszcze nikomu do głowy” - tłumaczył. Nawet wiele lat później, gdy już stało się to normalne i powszechne, nie każdy mógł sobie na to jednak pozwolić.

Filip Springer w książce “13 pięter” opisywał tragiczne warunki mieszkaniowe w międzywojennej Warszawie. Wielu nie stać było nawet na własny kąt w kilkuosobowym pokoju, więc normą było wynajmowanie samego łóżka - kiedy jeden z pracowników szedł na swoją zmianę, inny, powracający, w tym czasie mógł się przespać. “Ekonomia dzielenia”, polegająca na wynajmowaniu własnego mieszkania czy samochodu, wydaje się być nowoczesnym wynalazkiem, ale funkcjonowała już w tamtych czasach. W ekstremalnej formie.

Nie tylko prywatność jest świeżą ideą. Wygodne krzesła zaczęły być normą dopiero w XVIII wieku! W średniowieczu nikt nie myślał o własnym komforcie, krzesło miało zdradzać funkcję siedzącego i pomagało zadbać o odpowiednią postawę. Osiemnastowieczne zainteresowanie fizycznym komfortem oznaczało upadek religijności albo przynajmniej osłabienie religijnej żarliwości - twierdzą historycy. Ale krzesła dopasowane do budowy ciała powstały nie dlatego, że w końcu chciano siedzieć wygodnie. Raczej przystosowano je do panującej mody i wyrafinowanych póz. Sofy były szerokie nie po to, żeby zmieściło się więcej osób. Istotniejsze było miejsce dla gestów, wyciągania nóg, odrzucania ramion do tyłu i zapewnienie miejsca dla ogromnych sukien.

Wbrew pozorom dawny sposób myślenia o przedmiotach powszechny jest nawet dzisiaj.

Obraz
© Pixabay.com

Wygodne krzesło, dopasowane do naszego ciała, jest dla nas dzisiaj standardem, ale taki pomysł pojawił się dopiero w XVIII wieku, na dodatek niejako przez przypadek. Musimy przywyknąć do tego, że można czerpać radość z korzystania z przedmiotów. Zrozumieć, że mogą mieć wiele funkcji i nauczyć się je wykorzystywać. To wbrew pozorom nie jest takie oczywiste, skoro człowiek dowiedział się o tym stosunkowo niedawno.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)