Prawidłowa temperatura ciała człowieka. Jest inna niż 36,6 stopnia Celsjusza
Temperatura ciała zdrowego człowieka została wyznaczona w XIX wieku. Nowe badania wskazują, że od tamtego czasu norma, za jaką uznawane jest 36,6 stopnia Celsjusza, uległa zmianie. Wyjaśniamy, co na to wpłynęło i jaka temperatura jest właściwa.
30.03.2024 | aktual.: 05.05.2024 10:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Oto #TopWP. Przypominamy najlepsze materiały ostatnich miesięcy.
Uznawana obecnie powszechnie na całym świecie norma temperatury dla zdrowego człowieka to owoc XIX-wiecznej nauki. Wyznaczył ją niemiecki lekarz Carl Wunderlich, jako punkt odniesienia przyjmując 37 stopni, co zostało skorygowane do temperatury 36,6.
Współczesne badania pokazują, że stare normy – choć dla swoich czasów wyznaczone właściwie – nie oddają realiów współczesności. Zdrowy człowiek nie ma temperatury 36,6 stopnia Celsjusza, ale – zazwyczaj – nieco mniej.
Choć badania przeprowadzone w 2017 roku w Wielkiej Brytanii potwierdzają 36,6 stopni, to inne, prowadzone na terenie Stanów Zjednoczonych, zaniżają normę. W 2019 roku dla mieszkańców kalifornijskiego Palo Alto wynosiła ona 36,4 stopnia Celsjusza.
Spadek zaobserwowano także w społecznościach zamieszkujących skrajnie odmienne warunki, jak boliwijski lud rolników-zbieraczy Tsimana. W ich przypadku temperatura spada w ostatnich latach w bardzo szybkim tempie 0,05 stopnia na rok i wynosi obecnie 36,5 stopnia Celsjusza.
Jaka jest prawidłowa temperatura ciała?
Analizą tego zjawiska zajęła się grupa lekarzy i antropologów, kierowana przez profesora Michaela Gurvena z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Santa Barbara. Ich zdaniem zmiana temperatury ludzkiego ciała jest pochodną kilku czynników, które można zbiorczo określić jako postęp naukowy i techniczny.
Jako jedna ze szczegółowych przyczyn podawana jest poprawa ogólnego stanu zdrowia – dzięki lepszej higienie, dostępowi do czystej wody, szczepionkom i współczesnym lekom mamy przeciętnie mniej infekcji i organizm musi wydawać mniej energii na obsługę mechanizmów odpowiedzialnych za ich zwalczanie.
W krajach rozwiniętych powszechny jest także dostęp do klimatyzacji i ogrzewania. W rezultacie mniej energii zużywamy na termoregulację, co również skutkuje – przeciętnie – nieznacznym spadkiem temperatury ciała.
Badacze wzięli pod uwagę także społeczności, na które wpływ rozwoju nauki i techniki wydaje się najmniejszy. Choć lud Tsimana nie ma dostępu do nowoczesnej medycyny czy zdobyczy techniki odpowiedzialnych za chłodzenie i ogrzewanie, ma dostęp m.in. do koców i współczesnych ubrań.
Przedstawiane przez badaczy wnioski wskazują, że nie ma jednego czynnika odpowiedzialnego za obserwowane zmiany. Odpowiada za nie zespół czynników, które można ogólnie określić jako poprawa warunków życia: przeciętny mieszkaniec naszej planety żyje obecnie w znacznie lepszych warunkach niż w XIX wieku.
Łukasz Michalik, dziennikarz Wirtualnej Polski