Pracownik nie wiedział, czy jest zwolniony. Musiał pytać o to Muska na Twitterze!
Zwolnienia pracowników Twittera nadal mają miejsce i trzeba przyznać, że sposób, w jaki są przeprowadzane ociera się o skandal. Szef HR Twittera przez dziewięć dni nie umiał powiedzieć niepełnosprawnemu pracownikowi, czy ten jest zwolniony.
07.03.2023 | aktual.: 10.03.2023 12:41
Twitter w dalszym ciągu niweluje etaty i jak się zdaje, robi to w sposób niezwykle chaotyczny, przez co cierpią pracownicy. W lutym zwolniono kolejne 200 osób, co sprawia, że aktualnie firma zatrudnia nieco ponad 2000 osób, w porównaniu do 7500 w październiku 2022. Jedną ze zwolnionych osób jest mieszkaniec Islandii Halli Thorleifsson, który przez półtora tygodnia nie otrzymał od firmy jasnego sygnału o tym, czy został zwolniony, czy nie.
Aby się czegoś dowiedzieć, zdesperowany pracownik napisał do szefa na Twitterze
45-letni Halli Thorleifsson był starszym dyrektorem ds. projektowania produktów na Twitterze. W wywiadzie dla BBC opowiedział on o tym, w jaki dziwny i stresujący sposób przebiegało jego zwolnienie z firmy. Po otwarciu służbowego komputera Thorleifsson zauważył, że jego pracownicze konta zostały zablokowane, a ekran jest szary. Nie otrzymał on żadnej innej informacji, więc w kolejnych dniach zaczął on pisać do swoich przełożonych, w tym do Elona Muska, aby wyjaśnić swoją sytuację. Szef działu Human Resources na Twitterze dwukrotnie odpisywał Thorleifssonowi, lecz w żadnej wiadomości nie umiał jednoznacznie stwierdzić, czy pracownik rzeczywiście został zwolniony.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdesperowany pracownik postanowił napisać tweeta, w którym oznaczył on Elona Muska i poprosił innych użytkowników o podawanie wpisu dalej, aby miliarder zauważył skierowaną do niego wiadomość. Rzeczywiście tak się stało i Musk odpowiedział mu tweetem z zapytaniem o to, czym Thorleifson zajmował się w Twitterze.
Thorleifsson nie był zbyt chętny, by w publicznej debacie opisywać swoją działalność w firmie, jednak za przyzwoleniem Elona opisał ogólnie rzeczy, którymi się zajmował. Część użytkowników, którzy postanowili wtrącić się do publicznej dyskusji, wspierała pracownika, jednak duża część zabrała się za analizowanie wypisanych przez niego funkcji, by wskazać, które z jego zajęć było rzeczywiście "pracą", a które po prostu korporacyjnym zapychaczem, przypisanym do wysoko postawionego pracownika, by sprawiać wrażenie, że zajmuje się on jakimiś rzeczami. Reakcja Elona na doprecyzowanie przez Thorleifssona swoich zajęć była raczej mało profesjonalna. Wkrótce później były pracownik oznajmił, że dział HR skontaktował się z nim, by potwierdzić jego zwolnienie.
Halli Thorleifsson jednak został zwolniony, czy Musk zabierze mu emeryturę?
Thorleifsson został pracownikiem platformy społecznościowej na początku 2021 roku, kiedy sprzedał Twitterowi swoją agencję kreatywnego projektowania Ueno, którą założył w Reykjaviku w 2014 roku. W ramach przejęcia dostał on posadę pełnoetatowego pracownika Twittera. Motywacją do sprzedaży firmy była postępująca dystrofia mięśniowa, na jaką cierpi Thorleifsson. Praca dla portalu z logo niebieskiego ptaszka była dla niego metodą na zabezpieczenie siebie i rodziny na lata, kiedy choroba całkiem uniemożliwi mu pracę. Były pracownik ma po całej zaistniałej sytuacji obawy odnośnie tego, czy Elon Musk dotrzyma umowy, którą Twitter zawarł podczas przejęcia Ueno. Islandczyk ma nadzieję, że nie będzie musiał stawać przeciwko najbogatszemu człowiekowi świata, by wywalczyć swoją emeryturę.
Mateusz Tomiczek, dziennikarz Wirtualnej Polski