Pożary w Afryce są inne niż te w Australii
Według Global Forest Watch to w Demokratycznej Republice Konga wybucha więcej pożarów niż w Australii czy Brazylii. Ale pod względem spalonej powierzchni Australia nie ma sobie równych. Ekspert w rozmowie z WP Tech mówi, że spłonął już obszar o wielkości 80 tys. kilometrów kwadratowych. Czyli tyle, co 1/4 Polski.
Jak mówi dr Witold Lenart w rozmowie z WP Tech, australijskich pożarów nie można porównywać do tych, które mają miejsce w Afryce. To zupełnie inna sytuacja.
- W Australii spłonął obszar wielkości 80 tys. kilometrów kwadratowych. To jest prawie tyle, co 1/4 wielkości Polski – zaznacza Lenart.
Jak podkreśla, pożary w Afryce występują głównie w państwach równikowych. Ale łatwiej je ograniczyć.
- Ich zasięg ograniczają rzeki, które licznie występują na tym obszarze. W Australii tego nie ma. Rzeki wysychają. Ponadto w Australii ogień idzie górą. Dlatego walka z nim jest beznadziejna. W Afryce drzewa są gęstsze. Co wbrew pozorom ułatwia panowanie nad pożarami. Można po prostu wycinać te drzewa i w ten sposób ograniczyć zasięg pożarów – mówi Lenart.
Pożar pożarowi nierówny
Mapy publikowane przez Global Forest Watch czy FIRMS NASA nie pokazują przyczyn ani rodzaju pożaru.
Pod względem ich liczby w 2019 roku "wygrywała" Demokratyczna Republika Konga, na drugim miejscu była Rosja, a na trzecim Angola. NASA nazwała nawet Afrykę "kontynentem ognia", bo w przeciętny sierpniowy dzień wybuchało tu 70 proc. z 10 tys. pożarów na całym świecie.
Warto zaznaczyć, że na mapach z systemu FIRMS uwzględniane są również celowo wywoływane pożary (w Afryce odpowiadają za nie m.in. rolnicy, w ten sposób pozyskują ziemię pod uprawę), które na pierwszy rzut oka mogą przypominać pożary lasów.
Dane dotyczące liczby wybuchających pożarów w Demokratycznej Republice Konga, Anglii i Zambii mogą więc być znacznie wyższe niż liczby dotyczące pożarów w Australii, ale sytuacja wcale nie musi być gorsza.