Powstała broń działająca jak Gwiazda Śmierci? Chińczycy twierdzą, że mają taką technologię

Zespół naukowców z Chin twierdzi, że stworzył nowoczesną broń, która jest inspirowana laserem Gwiazdy Śmierci z "Gwiezdnych Wojen". Ta technologia ma mieć zdolność do skupiania wielu wiązek promieniowania na jednym wybranym celu, co jak na razie, przeczy prawom fizyki.

Gwiazda Śmierci
Gwiazda Śmierci
Źródło zdjęć: © Starwars.fandom.com

25.11.2024 16:15

Chińscy naukowcy twierdzą, że opracowali zaawansowaną broń podobną do Gwiazdy Śmierci z popularnego uniwersum filmowego stworzonego przez Georga Lucasa. W filmach Gwiazda Śmierci, przedstawiana jaka przerażająca i ostateczna broń Imperium, która po naładowaniu może niszczy całe planety. W filmowym świecie osiem wiązek laserowych zbiegło się w jednym punkcie, tworząc superlaser, który sprawił, że filmowy Alderaan został doszczętnie zniszczony.

Broń mikrofalowa o dużej mocy niczym laser Gwiazdy Śmierci?

To połączenie kilku fal elektromagnetycznych o dużej mocy i następnie skupianie jej na celu zdaje się, że zainspirowało chińskich naukowców. Ostatnie raporty z Chin, na które powołuje się brytyjski dziennik "Independent", wskazują na znaczące postępy w tej dziedzinie, jednakże informacje te wydają się przeczyć znanym prawom fizyki. Zespół naukowy z Chin pracuje ponoć nad stworzeniem broni mikrofalowej o dużej mocy (HPM), która ma zdolność zakłócania działania kluczowych systemów elektronicznych, takich jak radary, komputery, a także infrastrukturę komunikacyjną, pociski i satelity. Jak podkreśla "Independent", dzięki skupianiu wiązek energii, broń ta jest w stanie zminimalizować szkody uboczne, co czyni ją szczególnie przydatną w sytuacjach wymagających delikatności politycznej.

Badacze opisujący swoje osiągnięcia w chińskim czasopiśmie "Modern Navigation", podkreślają, że obecnie dostępne rozwiązania tej technologii nie posiadają skutecznych zdolności bojowych. Główna przeszkoda polega na tym, że błąd w synchronizacji pomiędzy poszczególnymi elementami wytwarzającymi mikrofale nie powinien przekraczać 170 pikosekund, co odpowiada trylionowym częściom sekundy. Tak wysoka precyzja wymaga większej dokładności niż ta oferowana przez zegary atomowe używane w satelitarnych systemach GPS.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Eksperci wskazują, że tego rodzaju systemy mogą być o wiele tańsze w porównaniu do tradycyjnych metod, jak wystrzeliwanie pocisków przechwytujących, których koszty sięgają setek tysięcy dolarów. Jednak dokładność wymagana do stworzenia takiego systemu budzi wątpliwości i jak na razie wydaje się, że filmowa rzeczywistość znana z "Gwiezdnych wojen" nam nie grozi.

Amanda Grzmiel, dziennikarka Wirtualnej Polski

wiadomościmilitarianauka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)