Potwór w twoim plecaku. Recenzujemy Hyperbooka z GTX1070

Potwór w twoim plecaku. Recenzujemy Hyperbooka z GTX1070
Źródło zdjęć: © WP.PL
Grzegorz Burtan

21.12.2017 14:04, aktual.: 21.12.2017 14:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wojny konsolowców z pecetowcami toczą się właściwie od zarania dziejów cyfrowej rozgrywki. Gdzieś na uboczu znajdują się zaś właściciele laptopów. Ci zazwyczaj nie mieli okazji by móc zagrać w najnowsze gry z prostego powodu – sprzęt ten nie udźwignie po prostu nowych produkcji. Przynajmniej w zadowalający wizualnie sposób, o płynności nie mówiąc. Na szczęście na rynku dostępny jest polski Hyperbook.

Pierwszy kontakt ze sprzętem do grania, niebędącym stacjonarnym zestawem, pozwala zrozumieć, jaką cenę trzeba zapłacić za mocne wnętrze naszego laptopa. Hyperbook jest po prostu ogromny. 17-calowy ekran to oczywiście zaleta, ale urządzenie jest po prostu grube. Czy to źle? Na pewno przekłada się na sporą wagę – Hyperbook waży dużo, "na rękę" czuć, że co najmniej dwa razy więcej od przeciętnego. Wskazane jest noszenie go w specjalnej przegrodzie w plecaku – torby na ramię będzie po prostu nieznośnie przeważać, jeśli z niej skorzystamy przy transporcie laptopa.

Skoro laptop, to i ładowarka spora. Taka widocznie była logika twórców, bo akumulator jest ogromny. To zrozumiałe, bo żeby napędzić taką maszynę, potrzeba sporo mocy. Sama bateria zaś jest dość przeciętna, bo wytrzymuje około 3 godzin. Pod warunkiem, że nie robimy niczego obciążającego – ot, pisanie dokumentów czy przeglądania internetu. Ale nie po to kupuje się gamingowy laptop, by oglądać, co się dzieje na Facebooku czy YouTubie.

Obraz
© WP.PL

Kiedy jednak odpalamy jakiś tytuł, czas działania na baterii leci na łeb, na szyję. Bez kontaktu i ładowarki możemy pograć jakąś godzinę. Szału w tej kwestii nie ma, bo nie pokorzystamy z niego bez świadomości, że zaraz nie będziemy nerwowo szukać gniazdka. Cena mocy. Która rodzi pytanie, czy w takim razie nie lepiej po prostu kupić stacjonarkę i jakiegoś poręcznego laptopa. Wbrew pozorom, nie. W końcu mamy przenośną maszynę, dzięki której możemy sobie pozwolić na granie z właściwego dowolnego miejsca z dostępem do prądu - w każdym kącie domu, u znajomych, w pociagu, a w naszym przypadku także w pracy.

Chociaż opisałem Hyperbooka jako duży sprzęt, to z całą pewnością nie jest toporny. Projektanci się postarali i design sprzętu nie kłuje w oczy. Matowe wykończenie i czarny kolor sprawiają, że sprzęt nie rzuca się w oczy swoim wyglądem. Stonowanie jego wewnętrznego wyglądu to dobry pomysł – sprzęty gamingowy często niestety lubi być krzykliwy i dość tandenty w swoim wyglądzie. Tutaj zaś jest tylko pojedyncza dioda pod touchpadem, podkreślająca design sprzętu, zamiast się z nim gryźć.

Obraz
© WP.PL

Klawiatura również jest jak najbardziej w porządku. Klawisze są duże, esteycznie podkreślone od spodu i bardzo wygodne. Działają cicho i bez zarzutu. Trudno też, by przypadkiem kliknąć inny znak w trakcie korzystania. Czas jednak przejść do najważniejszego – wnętrza. Model X15VR2, którzy otrzymaliśmy, posiadał następująceo podzespoły: kartę GTX1070 OC 8G z funkcją G-Sync; procesor Intel i7-7700 3.6/4.2 GHz; pamięć DDR 16GB 2400 MHz oraz dyski SSD 275GB Crucial MX300 i HDD 1TB 5400.

Naszego Hyperbooka testowaliśmy na kilku grach, ale najwięcej czasu spędziliśmy przy "Wolfensteinie II: The New Colossus". I zrobił na nas, nomen omen, kolosalne wrażenie. 17-calowy ekran wyświetlał wszystko sprawnie, kolory były żywe, a podświetlenie odpowiednie (oczywiście można je regulować).

Obraz
© MachineGames

Kampanię w ostatnią część przygód B.J. Blazkowitza przeszedłem na maksymalnych detalach ("Ultra"). Najmniejsza liczba klatek, jaką wyświetlał sprzęt Hyperbooka to 59. I to tylko w kilku momentach. Tak konsekwentnie trzymał wartość 60 i więcej. A dzięki technologii nVidia G-Sync (synchronizującą częstotliwość odświeżania obrazu wyświetlacza z kartą graficzną) nie ma mowy o jakichkolwiek błędach podczas wyświetlania – nawet kiedy na ekranie sporo się dzieje.

Wszystkiemu akompaniował dźwięk z samego laptopa. Hyperbooka udało się bowiem włożyć do swojego sprzętu głośniki obsługiwane przez kartę dźwiękową SoundBlaster. I to słychać – wszystkie odgłosy są głębokie, miękkie i brzmią bardzo naturalnie. Nie ma mowy o przesterach czy "drucianej" jakości głośników w tańszych laptopach. A całość chodzi niesamowicie wręcz cicho. Zdziwiłem się, kiedy dotknąłem chłodnej obudowy. Wiatraki działały tak sprawnie i bezgłośnie, że byłem pod wrażeniem ich wydajności. To zdecydowany plus, bo w końcu głośny sprzęt potrafi być zmorą wielu nocnych marków.

Obraz
© MachineGames

Z najnowszych i co bardziej dynamicznych hitów zagraliśmy też w "Call of Duty: WWII". Tu również żadnej skuchy. Wszystkie opcje graficzne, a jest ich tu bardzo dużo, wykręciliśmy do oporu. W co lepszych momentach gry, np. podczas misji we francuskich lasach, całość prezentowała się po prostu obłędnie. Liczba klatek? Prawie zawsze powyżej 60, a więc bez zauważalnych dla oka gracza spadków płynności. Co lepsze, tak samo było w trybie multiplayer, a ten z reguły bywają bardziej obciążający. Również sama klawiatura okazała się bardzo wygodna do szybkiej gry.

I tutaj dochodzimy do kwestii ostatniej i najważniejszej. Hyperbook nie jest zamkniętym urządzeniem. Co to oznacza? Jeśli potrzebujesz dodatkowych kości RAM – droga wolna. Wymienić kartę? Żaden problem. Potrzeba dodatkowych gniazd USB? Hyperbook jest w pełnie konfigurowalny przez nas samych. To pozwala nam na jego wzmocnienie, kiedy kolejne generacje gier będą coraz bardziej wymagające dla naszego sprzętu.

Obraz
© Sledgehammer Games

Czy jest więc coś, co do czego można się przyczepić? Pisaliśmy już o zasilaniu, ale tu wszystko jest logiczne. Cena - ale chyba już nikogo nie dziwi, że za wysokiej klasy sprzęt gamingowy płaci się dużo.Ceny modeli X15VR zaczynają się od 6000 złotych, z GTX 1060 6GB i procesor i5 na pokładzie. Nasza wersja z GTX 1070 i 8GB i procesorem i7-770 to już koszty rzędu 8000 złotych. Coś jeszcze? Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do posiadania napędu DVD, bez zewnętrznego urządzenia się nie obędzie - ale w przypadku osób, które posiadają szybki internet, napędy są dziś niemal zbędne.

Obraz
© WP.PL

Hyperbook to laptop zdecydowanie warty rozważenia. Solidnie wykonany, napakowany hardwarem, ale jednocześnie nieprzesadnie duży. Dla osób, które preferują "mobilny kącik gracza", zamiast zajmowania na stałe miejsca stanowiskiem, to będzie strzał w dziesiątkę.

Laptop polskiej marki Hyperbook X15VR2 z kartą GeForce GTX1070 udostępniła nam firma Hyperbook.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (2)
Zobacz także