Posłanka poszukuje prawdy w sprawie chemtrails. A ta jest znana od dawna

Powodują raka, są narzędziem depopulacji Polaków i kontroli światowego rządu nad ludźmi. Tak działają chemtrails, czyli smugi kondensacyjne widoczne za samolotami. Problem w tym, że to teoria spiskowa, która zainteresowała jedną z posłanek klubu Kukiz'15.

Posłanka poszukuje prawdy w sprawie chemtrails. A ta jest znana od dawna
Źródło zdjęć: © Fotolia
Grzegorz Burtan

02.08.2018 | aktual.: 11.08.2018 13:55

Już w 2013 roku poseł Jan Szyszko (ten sam, który potem został ministrem środowiska), wysunął interpelację poselską na temat chemtrails. Otrzymał zresztą wyczerpującą odpowiedź na ten temat, w której napisano, że nie stwierdzono takiego rodzaju wpływu na środowisko ani ludzi. Poseł obawiał się, co się stanie z ludźmi, ale jego obawy zostały rozwiane. Do czasu.

Słuszne obawy i błędne pytania

Pięć lat później to samo pytanie zadała posłanka Barbara Chrobak. W swojej dość szczegółowej interpelacji przytacza ona dokumenty amerykańskich sił lotniczych, jak również sprawozdanie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu, dotyczące właśnie geoinżynierii.

Wspomina również o filmach dokumentalnych czy świadectwach naocznych świadków. Wymienia byłą żołnierkę Kristen Meghan oraz anonimowych żołnierzy i byłego szefa oddziału FBI w Los Angeles, nieżyjącego już Teda Gundersona. Meghan to obecnie gwiazda amerykańskich zwolenników teorii spiskowych i zwolenniczka wolnościowej ideologii, która nie posiada jednak dostatecznie wielu dowodów, by być traktowana poważnie poza grupą zwolenników tej teorii spiskowej.

Posłanka nie dostała jeszcze odpowiedzi, ale sama zdecydowała się odnieść do medialnych doniesień w sprawie informacji na temat jej interpelacji. Na swoim Facebookowym profilu napisała:

Godne to podziwu, ale z drugiej strony pamiętajmy, że już raz rozwiązano tę kwestię. Pani poseł w komentarzach zaznaczyła, że wolała odwołać się do organu, który ma merytoryczną wiedzę na ten temat. Przy okazji jednak da się zauważyć, że wpis spodobał się osobom obawiających się NWO (Nowy Porządek Świata) czy depopulacji – a więc teorii spiskowych.

Zdaniem doktor Anety Kardaś z zespołu Nauka o Klimacie, intencje posłów były słuszne, ale źle interpretowane.

- Wspomniane w interpelacji posłanki osoby publiczne, jak John Brennan czy Daid Keith, nie potwierdzają, by inżynieria klimatyczna była stosowana obecnie. Przestrzegają, że kiedyś może zajść taka potrzeba lub że w jakiejś sytuacji w przyszłości któryś kraj posiadający wystarczające zasoby może zdecydować się podjąć tego typu próby. Przedsięwzięcie tego typu będzie się wiązać z rozmaitymi zagrożeniami – mówi. – Może to być zanieczyszczenie środowiska, niedobór promieniowania słonecznego dla organizm fotosyntezujących, zmiany w lokalnej pogodzie mogące mieć wpływ na lokalną gospodarkę. Dlatego osoby zajmujące się bezpieczeństwem i prawem międzynarodowym namawiają do wprowadzenia w tej kwestii uregulowań lub przynajmniej poważnego zaczęcia rozmów na temat tego, jak takie uregulowania powinny wyglądać. Podobne wypowiedzi lub dokumenty na ten temat są często mylnie interpretowane jako potwierdzenie teorii spiskowej o "chemtrails" – zaznacza.

Chemtrails dla poszukiwaczy "prawdy", czyli jak to się zaczęło

W 1996 roku Siły Powietrzne USA (USAF) opublikowały raport na temat ewentualnej modyfikacji pogody. Od tamtego czasu zaczęły pojawiać się oskarżenia, jakoby lotnictwo amerykańskie zaczęło rozpylać nad terytorium swojego kraju tajemnicze substancje, które mogłyby wpływać zarówno na klimat, jak i obywateli.

Przyłowywany dokument, wspomniany równiez w interpelacji posłanki, dotyczył hipotetycznych scenariuszy. Jego nazwa, "Pogoda jako Wzmacniacz Siły: Kontrolując Pogodę w 2025 roku", dobrze oddaje charakter publikacji, która opierała się na spekulacjach i potencjalnych wydarzeniach, mogących utrzymać militarną przewagę USA. Samo USAF odniosło się do jego treści, oznajmiając w 2005 roku, że dokument nie oddawał ówczesnego stanu armii, jej możliwości i stosowanych praktyk – był po prostu fikcją, eksperymentem myślowym, dotyczącym tego, jak może wyglądać przyszłość wojny.

Do tematu odniosły się również inne instytucje, jak Agencja Ochrony Środowiska czy NASA, które postanowiły opublikować w 2000 roku przekrojowe badanie, które obaliło szkodliwy wpływ smug kondensacyjnych.

- Zabiegi inżynierii klimatycznej polegającej na ograniczaniu ilości promieniowania słonecznego docierającego do Ziemi są na razie tematem rozważań teoretycznych, nie prowadzi się eksperymentów w tej dziedzinie –zapewnia WP Tech dr Kardaś. - Proponowane metody obejmują rozpylanie aerozolu w stratosferze, powyżej poziomów lotu standardowych samolotów komunikacyjnych czy wojskowych, za pomocą specjalnych balonów. Z kolei na morzu, w pobliżu powierzchni rozważa się też rozpylanie soli morskiej przez specjalne statki – mówi.

Tzw. konspiracyjne wideo

Jednak zasiane w 1996 roku ziarno zaczęło kiełkować. Głównie za sprawą dwóch "ewangelistów" tej sprawy - Richarda Finke i Williama Thomasa. Pierwszy jest uważany za ojca założyciela całej teorii spiskowej – prowadził swoje radio, a sam na swojej stronie określał się jako niepoprawnego politycznie komentatora o konserwatywnych poglądach. Z kolei William Thomas napisał i wydał w 2004 roku książkę "Chemtrails Confirmed", którą do dzisiaj można kupić w internecie.

Chemtrails naprawdę

Czym tak naprawdę są chemtrails albo smugi kondensacyjne? Budzą one mnóstwo wątpliwości, mimo faktu, że temat jest dość dobrze zbadany. Odpowiedzi na to pytanie udzielił Cezary Szmidke z Centrum Nauki Kopernik.

- Samoloty zabierają ze sobą w przestworza pewną substancję chemiczną: paliwo lotnicze. Podobnie do paliwa używanego przez nas w samochodach, składa się ono z węgla i wodoru. Spalanie, czyli reakcja z tlenem, którego wystarczająco dużo znajduje się nawet na wysokości przelotowej samolotów, uwalnia zawartą w wiązaniach węgla i wodoru energię, pozostawiając spaliny – tłumaczy WP Tech. - W tym wypadku jest to woda oraz dwutlenek węgla – podkreśla.

Te same produkty powstają na skutek spalania benzyny samochodowej, pojawia się więc pytanie: dlaczego więc nie widzimy smug za samochodami, pyta Szmidke.

Wysoko nad ziemią temperatura jest znacznie niższa niż przy powierzchni. Każde 100 metrów wzwyż to około jeden stopień Celsjusza temperatury mniej, zauważa ekspert. Kiedy samolot osiągnie wysokość przelotową, temperatura na zewnątrz jest bardzo niska – nawet 50 stopni Celsjusza poniżej zera. W takich warunkach woda, jeden z produktów spalania, natychmiast zamarza tworząc drobiny lodu, czyli… chmury. Właśnie to widzimy na niebie za samolotem, i podobnie jak naturalnie powstające chmury, potrafi utrzymywać się w przestworzach przez długi czas – zwłaszcza, kiedy na tej wysokości nie wieje akurat silny wiatr, zauważa Szmidke. Za rurą wydechową podobną "chmurę" możemy zobaczyć zimą: woda będąca produktem spalania benzyny skrapla się w kontakcie z zimnym powietrzem. Przy ziemi ruch powietrza jest jednak znacznie bardziej turbulentny, stąd też chmury te prędko się rozwiewają, konkluduje komentator.

Co ci zrobi chmura

W polskiej i zagranicznej sieci bez problemu natrafimy na konspiracyjne artykuły. Facebookowe grupy pełne są zdjęć smug, podpisanych zdaniami typu "znowu rozpylają", albo "znowu trują". Wodą na młyn dla zwolenników chemtrails są również fotografie tego typu:

Obraz
© Snopes.com

Dla zwolenników teorii spiskowych to potwierdzenie najgorszych obaw, ale widoczne na zdjęciu instalacje to zwykłe zbiorniki na wodę, niezbędne do tego, by samolot posiadał odpowiedni balast. Dzięki połączeniu, woda przelewa się między nimi, imitując wagę transportu lub pasażerów czy ich nierównomierne rozłożenie w trakcie lotu.

Różne osoby przynoszą różne interpretacje do internetowego stołu, ale zazwyczaj twierdzą, że są to związki chemiczne rozpylane nad światem, które mogą mieć kilka zastosowań. Służą do tego, by ludzie chorowali, byli słabsi, a w konsekwencji podatni na sugestię rządu światowego, który każe im realizować swoje niecne cele (najczęściej chodzi o konsumpcję lub ślepe posłuszeństwo).

Może to też służyć do tak zwanej depopulacji ludności – to bardzo popularna teoria, która zakłada, że elity świata chcą ograniczyć populację ludności o 80-90 proc. obecnej, w celu łatwiejszej kontroli nad ocalałymi oraz zagarnięciem większej ilości zasobów i dóbr dla siebie. Tutaj często pojawia się wątek masońsko-satanistyczny, który zakłada, że najbogatsi są wyznawcami Lucyfera, co sprytnie poukrywano na przykład w symbolice amerykańskiego dolara.

Trzecim ciekawym powodem jest przymusowy program szczepień. Kilka lat temu pojawiła się informacja, że australijski rząd rozpyla nad swoimi krajem chemtrails z genetycznie zmodyfikowaną szczepionką wbrew wiedzy i zgody mieszkańców. Informacja była popularna wśród portali mnożących teorie spiskowe, ale prawda była trochę inna. Zmodyfikowaną szczepionkę na cholerę testowano na grupie 1000 osób, które zamierzały udać się na teren, gdzie grasowała choroba. A samą szczepionkę przyjmowano doustnie.

Poprosiliśmy o komentarz autorkę tegorocznej interpelacji, niestety nie otrzymaliśmy od niej odpowiedzi. Jeśli jednak dalej obawiamy się chemtrailsów, możemy zaopatrzyć się w tak zwane działa orgonowe, które rozpędzają rozpryski wysoko nad naszą ziemią. Przy pomocy pozytywnej energii i szczypty mistycyzmu oczywiście.

Zobacz Też: Orgonity na ratunek

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (384)