Leczące kamienie? Jasne, czemu nie. Orgonity pomagają na wszystko

Świat medycyny alternatywnej przypomina trochę karambol na autostradzie. To straszny widok, ale z jakiegoś irracjonalnego powodu nie możesz odwrócić od niego głowy, tylko patrzysz na cały horror, jaki się tam dzieje. Takim karambolem są w tej dziedzinie orgonity.

Leczące kamienie? Jasne, czemu nie. Orgonity pomagają na wszystko
Źródło zdjęć: © https://www.youtube.com/watch?v=zffzHzp5QPs
Grzegorz Burtan

19.04.2018 | aktual.: 19.04.2018 17:48

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

A świecie "alt-medu" dzieje się naprawdę sporo. Homeopatia, okłady z surowej ciecierzycy na otwarte rany, urynoterapia (wewnętrzna i zewnętrzna) - to tylko wierzchołek pseudonaukowych sposobów na problemy zdrowotne. Nie będą one jednak clou tego artykułu, bo większość jest dobrze poznana.

Oprócz "sprawdzonych metod" picia wody z cukrem lub własnego moczu, istnieje też inny sposób na lepsze zdrowie. To "akumulatory przeznaczone do harmonizowania i transformowania negatywnej energii ze swego otoczenia". Wciągają do siebie "negatywną eteryczną energię" i zamieniają na "pozytywną dla ludzkiej psychiki oraz zdrowia". To opis orgonitów, a konkretnie "akumulatorów orgonowych", stworzonych w latach 30. XX wieku przez austriackiego psychoanalityka Wilhelma Reicha.

Libido i kamienie

Już sama historia jest interesująca. Reich zajmował się również seksuologią i psychoanalityką. Szczególne interesował się kwestią energii psychicznej i teorii libido. Dlatego zaczął pracę nad problemem napięcia wynikającego z niezaspokojenia popędu seksualnego oraz funkcją orgazmu. W efekcie sformułował teorię o energii życiowej, którą nazwał orgonem. Z czasem teoria zaczęła się rozrastać - energia orgonu została siłą spajającą cały kosmos i występującą w jego każdym zakamarku, pulsująca, pierwotna i pradawna.

Co ciekawe, kilka lat wcześniej, w latach 20., z podobną koncepcją takiej praenergii wyszedł polski wynalazca, Franciszek Rychnowski, który jest wskazywany jako współtwórcę tej koncepcji przez wiele "tematycznych" portali.

Skoro wiemy, czym jest sama moc, przyjrzyjmy się teraz, gdzie się ją magazynuje. Tutaj pojawiają się orgonity, o które zapytałem Łukasza Sakowskiego, biologa i autora bloga "To tylko teoria".

- Orgonitami mają być kamienie ze specjalną, kosmiczną energią, zwaną orgonem. Stworzone z żywicy i metalowych odłamków. Według zwolenników, to właśnie energii orgonowej zawdzięczamy błękitne niebo, a nie składnikom atmosfery ziemskiej, rozpraszającym światło słoneczne. Nasze czerwone krwinki, czyli erytrocyty, mają zawierać orgonową energię i umożliwiać wymianę gazową w płucach, choć tak naprawdę zjawisko to zachodzi dzięki dyfuzji - tłumaczy Sakowski. - Handlarze orgonitów przekonują, że także rośliny zawdzięczają życie energii orgonowej, wykorzystując ją do przeprowadzania fotosyntezy, podczas gdy fotosynteza ma miejsce dzięki wyewoluowaniu fotosystemów. Nie ma żadnych naukowych podstaw popierających tezy handlarzy orgonitów. Jedni w to wierzą, dla innych to po prostu biznes - konkluduje.

Ezoteryczny biznes

Uściślając, orgonity składają się w połowie z żywicy organicznej wosku i połowie z małych cząsteczek metalu (miedzi, żelaza, srebra, złota) oraz kryształów (głównie kwarcu). W zależności od intencji twórców, mogą być kształtowane w różne bryły, sporą popularnością cieszy się jednak piramida. Ewentualnie dyski, jeśli stawiamy na bardziej mobilną wersję.

Sakowski w swojej wypowiedzi nieprzypadkowo wspomina o biznesowym aspekcie orgonitów. Na stronach z suplementami, a nawet Allegro i OLX łatwo znaleźć taki "akumulator". Ceny, w zależności od wielkości i sposobu zastosowania, wahają się od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych.

Droższym, ale jednocześnie potężniejszym narzędziem, jest działo orgonowe. Wbrew pozorom, nie jest to broń z pociskami typu ziemia-ziemia, ale jej działanie również służy do walki z nikczemnymi siłami Nowego Porządku Świata. Ponownie oddajmy głos najlepiej zorientowanym w temacie (pisownia oryginalna):

"Rozpraszacz smug chemicznych - skutecznie neutralizuje szkodliwe substancje rozpylane w powietrzu. Działo wysyła w górę, do atmosfery pozytywną energię Orgonu, zastępując negatywną energię, która występuje obecnie w ogromnych ilościach w powietrzu i w górnych warstwach atmosfery. Ponadto wspomaga oczyszcza powietrze z chemikaliów rozpylanych przez samoloty (chemtrails)".

Tak prezentuje się działo orgonowe po zamontowaniu:

Obraz
© olx.pl

A tak w akcji:

Na jednej ze stron producent podkreśla również, że "warto raz na kwartał oczyścić mentalnie i/lub fizycznie kryształy wewnątrz rur". Mentalnie – czyli zwizualizować sobie czystą wodę, złoty deszcz (sic!) lub białe światło, które oczyszcza minerały. Natomiast fizycznie wystarczy przepłukać kryształy wewnątrz małych rurek naszego działa zimną, czystą wodą. Lub zimną wodą z dodatkiem soli naturalnej, a potem czystą wodą. Dzięki temu chemtrailsy i zanieczyszczenia, fundowane nam przez Rząd Światowy, nie będą się nas imać.

Jeśli ktoś nie wie, czy jest od nich bezpieczny, nie powinien się już obawiać. Udostępniono bowiem mapę dział orgonowych w Polsce z dokładnym wypisem, jakiego rodzaju model znajduje się na danym kwadracie. Wiedzy o energii nigdy dość.

Obraz
© Vismaya-Maitreya.pl

"Zakazana" wiedza

Abstrahując już od całej absurdalności tego przedsięwzięcia, warto zadać sobie pytanie: dlaczego ludzie wierzą, że kamienie i żywica poprawią stan ich zdrowia? Profesor Dariusz Jemielniak z Akademii Leona Koźmińskiego tłumaczy to koniecznością posiadania większej, czasem "tajemnej" wiedzy, która w jakiś sposób nas wyróżni.

- Wiara w talizmany to nic nowego. W zasadzie od początków ludzkości nasz gatunek miał potrzebę wiary w nadprzyrodzone moce. Po części wynika to z potrzeby sprawczości - wierzymy, że ktoś, kto posiada zaawansowaną wiedzę, może mieć wpływ na świat – wyjaśnia WP Tech. - Nauka trochę zaburzyła ten rytm, bo w miejsce wielu rywalizujących systemów wierzeń wprowadziła jeden, weryfikowalny i skuteczniejszy od innych – podkreśla.

Mimo to, zauważa ekspert, nadal powstaje mnóstwo ruchów para-wiedzy. Wynika to z tego, że mamy naturalną potrzebę poczucia, że wiemy więcej od innych, a realizacja jej w ramach systemu nauki dla wielu jest zwyczajnie trudna. Ponadto, praktyki szamańskie mają długą tradycję także dlatego, że oferują alternatywne hierarchie, oraz lepiej zaspokajają potrzeby społecznego kontaktu - szeptunka może nie mieć wiedzy medycznej, ale będzie umiała porozmawiać i zadowolić chorą osobę lepiej niż niejeden lekarz, ocenia.

- Wiara w orgonity nie różni się tutaj od wiary w homeopatię, radiestezję, czy różnego rodzaju diety "oczyszczające" organizm – konkluduje Jemielniak.

Komentarze (25)