Porównanie aparatów fotograficznych z wymienną optyką
To nie aparat robi zdjęcia, lecz fotograf. Ale przetestowanymi przez nas
aparatami z wymienną optyką i dużymi matrycami zdjęcia robi się po prostu łatwiej i mają one wyższą jakość.
17.11.2015 10:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W czasach, w których niezłe zdjęcie da się wykonać niemal każdym smartfonem, powód do kupienia prawdziwego aparatu może być tylko jeden - wyraźna różnica w jakości obrazu. Bywa z tym różnie, zwłaszcza w przypadku prostych aparatów kompaktowych, wyposażonych w matryce i obiektywy tylko nieznacznie różniące się od tych wbudowanych w moduły fotograficzne w smartfonach i tabletach. Zupełnie inaczej ta kwestia przedstawia się w grupie aparatów z dużą powierzchnią matrycy - a właśnie takie wzięliśmy do testu. Wyższa jakość obrazu jest w ich przypadku argumentem absolutnie prawdziwym. I bynajmniej nie jedynym!
Zanim jednak omówimy inne korzyści związane z kupnem lustrzanki lub systemowego aparatu kompaktowego (tak zwanego bezlusterkowca), warto wspomnieć o dwóch kontrargumentach przytaczanych przez przeciwników zaawansowanych aparatów cyfrowych: są zbyt drogie i zbyt duże. Cóż, w naszym teście występują tylko konstrukcje kosztujące mniej niż 2500 zł, a mimo to oferują one świetną jakość obrazu, niezwykłe możliwości fotograficzne i filmowe. Po drugie część z nich to modele o zaskakująco małych rozmiarach, które spokojnie zmieszczą się w kieszeni. Są też modele duże - wraz z powiększaniem się wymiarów poprawia się też ich ergonomia i wygoda obsługi. Czy zatem warto zdecydować się na kupno prawdziwej lustrzanki lub bezlusterkowca? Zapoznajcie się z kilkoma argumentami, które wyliczamy w teście i zdecydujcie sami.
Wysoka jakość obrazu
Przede wszystkim warto pamiętać o uniwersalnej zasadzie, że o jakości obrazu decyduje wielkość matrycy, a nie liczba megapikseli. To prawda stara jak sama fotografia i wejście w epokę cyfrową nic tu nie zmieniło (wcześniej dotyczyła wielkości filmu). Ostatnio obserwujemy wprawdzie, że pewne najnowsze technologie (na przykład CMOS typu BSI) trafiają najpierw do mniejszych matryc w smartfonach i aparatach kompaktowych, ale następnym krokiem zawsze są duże matryce zaawansowanych aparatów. Innymi słowy, jeśli za sprawą jakiejś genialnej innowacji jakość obrazu w smartfonach się poprawia, to niemal równocześnie polepsza się też w dużych aparatach, a przewaga tych ostatnich, wynikająca z rozmiarów, zostaje zachowana.
Co to oznacza w praktyce? Przede wszystkim to, że liczba megapikseli niewiele mówi o jakości obrazu. Wystarczy sfotografować tę samą tablicę testową smartfonem z 20-megapikselową matrycą oraz lustrzanką czy bezlusterkowcem z 1. milionami pikseli, aby przekonać się, że prawdziwy aparat zarejestrował znacznie więcej szczegółów, a nie pustych pikseli zwiększających tylko rozmiar pliku. Na dodatek ta przewaga jest już wyraźna przy niskich czułościach ISO, przy których mniejsze matryce smartfonów i prostych kompaktów radzą sobie jeszcze nieźle. Przy wyższych czułościach, takich jak ISO 1600 i więcej, przewaga dużych matryc staje się miażdżąca! Wprawdzie producenci smartfonów stosują algorytmy odszumiające, które poprawiają nieco zdjęcia zarejestrowane przy wyższych czułościach, ale cudów nie ma – albo na obrazie pozostanie mnóstwo zakłóceń, albo algorytm potraktuje go z subtelnością walca drogowego i wtedy szumów rzeczywiście nie będzie. Szczegółów także nie. A zatem argument pierwszy brzmi następująco: chcesz
rejestrować zdjęcia pełne szczegółów, z piękną plastyką obrazu i w wysokiej jakości, nawet przy wysokich czułościach takich jak ISO 3200 czy ISO 6400? Kup nowoczesną lustrzankę lub bezlusterkowca. Przeciętny zmierzony poziom szumów aparatów z naszego testu był przy ISO 6400 niższy niż w przypadku dobrego smartfonu przy ISO 1600.
Wymienne obiektywy
Zdecydowana większość smartfonów wyposażona jest w proste obiektywy stałoogniskowe, w większości kompaktów znajdziemy dla odmiany zoomy, natomiast w przypadku lustrzanek i bezlusterkowców mamy pełną wolność. Jeśli preferujemy konkretne parametry i nic innego nas nie interesuje, kupujemy obiektyw stałoogniskowy i podłączamy go do aparatu na dłużej. Ale gdy przyjdzie nam ochota coś zmienić, wystarczy dokupić inny obiektyw, zmieniający i zwiększający możliwości aparatu - teleobiektyw, szerokokątny zoom albo nawet coś tak egzotycznego jak tak zwane rybie oko. Albo inaczej, po prostu dopasowujemy obiektyw, a przez to możliwości aparatu i wygląd zdjęć do konkretnego zagadnienia fotograficznego. Czym innym wykonujemy nastrojowe portrety, co innego zakładamy, wybierając się na fotografowanie ptaków, a jeszcze czymś innym rejestrujemy architekturę albo street photo. Żaden smartfon nie ma w tym porównaniu szans. A aparaty kompaktowe z długim, naprawdę długim zoomem? Teoretycznie megazoom zastępuje wiele obiektywów,
ale trzeba pamiętać o tym, że tego typu konstrukcja to efekt daleko idących kompromisów między wygodą użytkowania, uniwersalnością zastosowań i - niestety - jakością obrazu.
Drugi argument: jeśli szukasz naprawdę uniwersalnego narzędzia do fotografowania każdego tematu i w każdej sytuacji, wybierz aparat z wymienną optyką.
Wąska specjalizacja
Niezależnie od tego, czy szukasz aparatu małego (raczej wśród bezlusterkowców) czy też większego (lustrzanki i część bezlusterkowców), jedno jest pewne - będzie ci się nim fotografowało i filmowało sto razy wygodniej, niż smartfonem. Wszystko dlatego, że będziesz wykorzystywał narzędzie specjalnie zaprojektowane wyłącznie do tego jednego celu. Wygodniejsze trzymanie i naciskanie spustu, szybsza zmiana wszelkiego typu ustawień, znacznie większa liczba opcji, które można zmienić i dopasować do własnych potrzeb oraz przyzwyczajeń. Teza, że dobry fotograf nawet kiepskim aparatem (czy smartfonem) zrobi dobre zdjęcie, jest jak najbardziej prawdziwa, ale jeśli w ręku będzie miał wysokiej klasy sprzęt, to takie zdjęcia będą wychodziły mu znacznie częściej. Będą lepszej jakości, będą miały bardziej naturalną plastykę, nie będą poruszone, nieostre, a ich wykonanie będzie wymagało włożenia mniejszego wysiłku. Nie dajcie się zwariować i nie wierzcie w zapewnienia producentów, że duża liczba pokręteł i przycisków na
korpusie aparatu oznacza jego trudniejszą obsługę. Rzeczywiście trudniej jest na początku, ale jak już oswoimy się ze sprzętem, to każde pokrętło więcej, każdy dodatkowy przycisk oznacza szybsze i wygodniejsze wybranie jakiejś opcji czy zmianę ustawień. Każdy z testowanych przez nas aparatów oferuje pracę w trybie automatycznym, który wymaga od użytkownika właściwie tylko naciskania spustu migawki. Nie ma się więc czego bać, bo początek jest naprawdę łatwy, zaś jeśli będziemy chcieli rozwijać swoje umiejętności fotograficzne, to smartfon raczej nam tego nie umożliwi. A aparat tak.
Trzeci argument: smartfony to narzędzia do wszystkiego, a zatem „do niczego”. Zdecydowanie przegrywają pod względem możliwości i wygody obsługi z wyspecjalizowanymi aparatami, co przekłada się na większą liczbę udanych zdjęć. Najlepsze w teście Tak naprawdę większość aparatów prezentowanych w poniższej tabeli, obejmującej jedynie 2. spośród przetestowanych przez nas ponad 50 tanich bezlusterkowców i lustrzanek, zasługuje na uwagę. Ale trzy modele wyróżniły się w szczególny sposób.
Najlepszy aparat w cenie do 250. zł to według naszych testów Olympus OM-D E-M10. Solidny, metalowy korpus, ruchomy wyświetlacz, wizjer elektroniczny, a przede wszystkim bardzo szybki autofokus i wysoka jakość zdjęć. To zdecydowanie dobry zakup.
Najbardziej ekonomicznym wyborem jest jednak Samsung NX30. o niemal 1000 zł tańszy od Olympusa. Oferuje nawet nieco wyższą jakość zdjęć, natomiast minimalnie odstaje pod względem wyposażenia i szybkości pracy.
Najlepsza tania lustrzanka to Sony Alpha 58. Nie jest to bardzo świeży model, bo wprowadzono go w 2013 r., mimo to pod względem wyposażenia, jakości obrazu i obsługi nie można mu nic zarzucić. Ciekawostką jest nieruchome lustro i wizjer elektroniczny.