Polacy będą palić czym popadnie? "Smród będziemy czuć wszyscy"

Nadchodzący sezon grzewczy u wielu z nas budzi liczne obawy i wątpliwości. Nie dotyczą one jedynie wysokości rachunku za energię elektryczną i tego, skąd pozyskamy opał. Nie można zapominać o problemie, jakim jest smog oraz zanieczyszczenia powietrza powstające w procesie spalania. A w tym roku do pieców może trafić więcej odpadów i szkodliwych produktów niż kiedykolwiek indziej. Czego możemy się spodziewać? Eksperci nie mają złudzeń.

Czym Polacy będą palić tej zimy?
Czym Polacy będą palić tej zimy?
Źródło zdjęć: © Pixabay
Karolina Modzelewska

W rozporządzeniu ministerstwa klimatu i środowiska, które zostało ogłoszone w dzienniku ustaw 27 czerwca br., możemy przeczytać: "odstępuje się przez okres 60 dni od stosowania wymagań określonych w przepisach rozporządzenia Ministra Energii z dnia 27 września 2018 r. w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych". Resort doprecyzował, że odstępuje od "wymagań jakościowych dla węgla wprowadzanego do obrotu z przeznaczeniem do użycia w gospodarstwach domowych".

Czy smog i gęsty dym spowije Polskę?

Zdaniem wielu ekspertów to tylko początek tego, co nas już niedługo czeka. Na początku września prezes PiS - Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Nowego Targu, czyli jednego z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce, a według Polskiego Alarmu Smogowego (PAS) najbardziej zanieczyszczonego w całej Unii Europejskiej, przekonywał, że "trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana".

Słowo "wszystkim" można różnie interpretować. Właśnie dlatego zapytaliśmy ekspertów, czym na pewno odpowiedzialny za siebie i swoich bliskich Polak nie powinien palić. Prof. Robert Pietrzak z Wydziału Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zaznaczył, że zdecydowanie materiałem zakazanym do spalania w piecu jest muł węglowy, miał, węgiel brunatny jak również niesezonowane drewno.

Drewno wykorzystywane do spalania w kominku powinno być sezonowane, ponieważ świeżo ścięte drzewo w większości składa się z wody. Spalanie takiego drewna nie tylko da nam mało ciepła, ale spowoduje powstanie dużych ilości dymu i sadzy – czyli tego czego nie chcemy i co jest szkodliwe. Jeżeli drewno przeznaczone do palenia odleży odpowiedni okres czasu, oczywiście w odpowiednich warunkach, jego wilgotność spadnie poniżej 20 proc. - wyjaśnił prof. Robert Pietrzak.

Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego zwraca natomiast uwagę na spalanie gumowego granulatu i odpadów - m.in. plastiku czy opon. Jego zdaniem jeśli ktoś spala takie rzeczy, "to naraża siebie, swoją rodzinę na koszmarne trucizny, które może nie w tym momencie, ale jednak znacząco pogorszą stan zdrowia". Problem może nie wydaje się taki oczywisty, ale jak sam zaznacza, już teraz pojawiają się doniesienia, że w gminach na wysypiska nie trafia taka ilość odpadów, jak trafiała rok temu. Do tego dochodzi 3 miliony tzw. kopciuchów, które wciąż posiadają Polacy.

- Palenie węglem gorszej jakości lub innymi materiałami, w piecach nieprzystosowanych do pracy w takich warunkach spowoduje znaczny wzrost emisji szeregu niebezpiecznych substancji do środowiska. W paleniskach domowych, w przeciwieństwie do źródeł przemysłowych, zachodzi niecałkowite spalanie (domowe kotły pracują w niższych temperaturach), a co więcej w znaczącej większości nie posiadają one odpowiednich urządzeń oczyszczających i filtrujących, przez co do środowiska zaczną znowu trafiać w niekontrolowanej ilości substancje gazowe, takie jak dwutlenek siarki, tlenki azotu, tlenek węgla oraz zanieczyszczenia pyłowe - wyjaśnia dr Paweł Miśkowiec z Zakładu Chemii Środowiska, Wydziału Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dr Paweł Miśkowiec przypomina, że podwyższone stężenia wymienionych substancji gazowych spowodują, iż znowu będziemy zmagać się z tzw. skutkami przewlekłymi zatruć tymi związkami. Jako ich przykłady wymienia nieżyty dróg oddechowych, spadki wydolności oddechowej, upośledzenie węchu, przewlekłe zapalenie oskrzeli, zwiększona podatność na wtórne infekcje, czy alergie. Ekspert zwraca też uwagę na pył zawieszony, a zwłaszcza pył o średnicy drobin < 2,5 μm, który "jest szczególnie niebezpieczny dla człowieka – przenika bowiem głęboko do dolnych dróg oddechowych, z których jego wydalenie przez organizm jest praktycznie niemożliwe".

Pył taki powoduje upośledzenie pracy pęcherzyków płucnych i ich zwłóknienie, a w dłuższym czasie nawet zmiany nowotworowe. Pył zawieszony jest również nośnikiem innych substancji, takich jak np. metale ciężkie ( np. kadm, czy ołów), które przez to również dostają się do organizmu i są kolejnym przyczynkiem do zatruć przewlekłych - informuje Miśkowiec.

Złe paliwo, spalane w złym kotle bez wątpienia wpłynie na wysokie stężenie pyłów zawieszonych. Piotr Siergiej alarmuje, że w tym roku będzie ono dodatkowo podbite toksycznym dodatkiem, który będzie pochodził ze spalania odpadów. Siergiej przypomniał o wypowiedzi prof. Grochowalskiego. Ekspert w jednym z artykułów powiedział, że podczas spalania odpadów do powietrza dostają się substancje chemiczne, które wykorzystywano w gazach bojowych czy broni chemicznej.

Myślę, że to jest prawda, bo jeśli przyjrzymy się substancjom wydzielanym podczas spalania odpadów - plastiku, gumy, czy przykładowo opon, to zobaczymy trucizny: niezwykle toksyczne dioksyny, furany. Dodatkowo ze spalania odpadów jest bardzo dużo różnorodnych węglowodorów aromatycznych, które w są rakotwórcze - mówi Siergiej.

Rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego zwrócił uwagę na kolejną istotną kwestię. Jak mówi dym z plastiku śmierdzi, podobnie jak i dym ze spalania opon. Niestety część z substancji takich jak np. dioksyny, czyli jedna z najsilniejszych trucizn, są bezwonne. Podobnie jak i rakotwórczy benzoapiren. Dodaje: "chociaż myślę, że w tym roku smród dymu to będziemy czuć wszyscy".

Nadzieją w tym nadchodzącym czasie jest zmieniające się podejście Polaków do problemu zanieczyszczenia powietrza. Nie godzimy się już na trucie siebie nawzajem. Chociaż zdarzają się przypadki lekceważenia spalania odpadów, czy śmierdzącego dymu, to coraz częściej reagujemy i nie pozostajemy obojętni. Taka postawa przyniesie nam wszystkim więcej pożytku niż szkody. Warto o tym pamiętać. Czy jest coś, co możemy jeszcze zrobić?

Patrząc realnie na to, co możemy zrobić, aby spadło zanieczyszczenie powietrza, to możemy oszczędzać. Oszczędzać w tym sensie, żeby sprawić, aby nasze portfele nie były tak obciążone. Może uda nam się spalić nieco mniej tych paliw. Oczywiście nie palmy śmieci, zgłaszajmy na straż miejską kogoś, kto spala odpady, bo to jest po prostu antyspołeczne, to jest trucie naszej rodziny - proponuje Siergiej.

Ekspert zwraca również uwagę na sytuacje osób najuboższych, które mogą cierpieć tej zimy z powodu niedogrzania. "Może w naszej społeczności są osoby, który potrzebują pomocy, może potrzebują ciepłego miejsca, może gminy powinny się tym zająć i zrobić sobie taką listę osób, które mogą mieć problem tej zimy" - zaznacza. Przypomina też o możliwościach obserwacji jakości powietrza w naszej okolicy, pozostania w domu w ciężkie, smogowe dni oraz o dobrej jakości maseczkach antysmogowych.

Jakoś powietrza w Polsce można sprawdzić, korzystając z dostępnych aplikacji mobilnych np. "Jakość powietrza w Polsce" Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, "Kanarek" czy "Airly". Istnieją również strony internetowe pozwalające zweryfikować aktualny stan powietrza. Jedną z nich przygotowała IQAir, szwajcarska firma zajmująca się technologią jakości powietrza. Jest ona dostępna tutaj.

Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (15)