Polacy będą palić czym popadnie? "Smród będziemy czuć wszyscy"
Nadchodzący sezon grzewczy u wielu z nas budzi liczne obawy i wątpliwości. Nie dotyczą one jedynie wysokości rachunku za energię elektryczną i tego, skąd pozyskamy opał. Nie można zapominać o problemie, jakim jest smog oraz zanieczyszczenia powietrza powstające w procesie spalania. A w tym roku do pieców może trafić więcej odpadów i szkodliwych produktów niż kiedykolwiek indziej. Czego możemy się spodziewać? Eksperci nie mają złudzeń.
17.09.2022 | aktual.: 17.09.2022 11:26
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W rozporządzeniu ministerstwa klimatu i środowiska, które zostało ogłoszone w dzienniku ustaw 27 czerwca br., możemy przeczytać: "odstępuje się przez okres 60 dni od stosowania wymagań określonych w przepisach rozporządzenia Ministra Energii z dnia 27 września 2018 r. w sprawie wymagań jakościowych dla paliw stałych". Resort doprecyzował, że odstępuje od "wymagań jakościowych dla węgla wprowadzanego do obrotu z przeznaczeniem do użycia w gospodarstwach domowych".
Czy smog i gęsty dym spowije Polskę?
Zdaniem wielu ekspertów to tylko początek tego, co nas już niedługo czeka. Na początku września prezes PiS - Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Nowego Targu, czyli jednego z najbardziej zanieczyszczonych miast w Polsce, a według Polskiego Alarmu Smogowego (PAS) najbardziej zanieczyszczonego w całej Unii Europejskiej, przekonywał, że "trzeba w tej chwili palić wszystkim, poza oponami czy podobnymi szkodliwymi rzeczami, bo Polska musi być ogrzana".
Słowo "wszystkim" można różnie interpretować. Właśnie dlatego zapytaliśmy ekspertów, czym na pewno odpowiedzialny za siebie i swoich bliskich Polak nie powinien palić. Prof. Robert Pietrzak z Wydziału Chemii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu zaznaczył, że zdecydowanie materiałem zakazanym do spalania w piecu jest muł węglowy, miał, węgiel brunatny jak również niesezonowane drewno.
Piotr Siergiej, rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego zwraca natomiast uwagę na spalanie gumowego granulatu i odpadów - m.in. plastiku czy opon. Jego zdaniem jeśli ktoś spala takie rzeczy, "to naraża siebie, swoją rodzinę na koszmarne trucizny, które może nie w tym momencie, ale jednak znacząco pogorszą stan zdrowia". Problem może nie wydaje się taki oczywisty, ale jak sam zaznacza, już teraz pojawiają się doniesienia, że w gminach na wysypiska nie trafia taka ilość odpadów, jak trafiała rok temu. Do tego dochodzi 3 miliony tzw. kopciuchów, które wciąż posiadają Polacy.
Dr Paweł Miśkowiec przypomina, że podwyższone stężenia wymienionych substancji gazowych spowodują, iż znowu będziemy zmagać się z tzw. skutkami przewlekłymi zatruć tymi związkami. Jako ich przykłady wymienia nieżyty dróg oddechowych, spadki wydolności oddechowej, upośledzenie węchu, przewlekłe zapalenie oskrzeli, zwiększona podatność na wtórne infekcje, czy alergie. Ekspert zwraca też uwagę na pył zawieszony, a zwłaszcza pył o średnicy drobin < 2,5 μm, który "jest szczególnie niebezpieczny dla człowieka – przenika bowiem głęboko do dolnych dróg oddechowych, z których jego wydalenie przez organizm jest praktycznie niemożliwe".
Złe paliwo, spalane w złym kotle bez wątpienia wpłynie na wysokie stężenie pyłów zawieszonych. Piotr Siergiej alarmuje, że w tym roku będzie ono dodatkowo podbite toksycznym dodatkiem, który będzie pochodził ze spalania odpadów. Siergiej przypomniał o wypowiedzi prof. Grochowalskiego. Ekspert w jednym z artykułów powiedział, że podczas spalania odpadów do powietrza dostają się substancje chemiczne, które wykorzystywano w gazach bojowych czy broni chemicznej.
Rzecznik Polskiego Alarmu Smogowego zwrócił uwagę na kolejną istotną kwestię. Jak mówi dym z plastiku śmierdzi, podobnie jak i dym ze spalania opon. Niestety część z substancji takich jak np. dioksyny, czyli jedna z najsilniejszych trucizn, są bezwonne. Podobnie jak i rakotwórczy benzoapiren. Dodaje: "chociaż myślę, że w tym roku smród dymu to będziemy czuć wszyscy".
Nadzieją w tym nadchodzącym czasie jest zmieniające się podejście Polaków do problemu zanieczyszczenia powietrza. Nie godzimy się już na trucie siebie nawzajem. Chociaż zdarzają się przypadki lekceważenia spalania odpadów, czy śmierdzącego dymu, to coraz częściej reagujemy i nie pozostajemy obojętni. Taka postawa przyniesie nam wszystkim więcej pożytku niż szkody. Warto o tym pamiętać. Czy jest coś, co możemy jeszcze zrobić?
Ekspert zwraca również uwagę na sytuacje osób najuboższych, które mogą cierpieć tej zimy z powodu niedogrzania. "Może w naszej społeczności są osoby, który potrzebują pomocy, może potrzebują ciepłego miejsca, może gminy powinny się tym zająć i zrobić sobie taką listę osób, które mogą mieć problem tej zimy" - zaznacza. Przypomina też o możliwościach obserwacji jakości powietrza w naszej okolicy, pozostania w domu w ciężkie, smogowe dni oraz o dobrej jakości maseczkach antysmogowych.
Jakoś powietrza w Polsce można sprawdzić, korzystając z dostępnych aplikacji mobilnych np. "Jakość powietrza w Polsce" Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, "Kanarek" czy "Airly". Istnieją również strony internetowe pozwalające zweryfikować aktualny stan powietrza. Jedną z nich przygotowała IQAir, szwajcarska firma zajmująca się technologią jakości powietrza. Jest ona dostępna tutaj.
Karolina Modzelewska, dziennikarka Wirtualnej Polski